Rozdział piąty

2K 86 37
                                    

Zaskakujące, jak czas potrafi szybko płynąć. Wcześniej się nad tym nie zastanawiałam, ale teraz, chcąc przeżyć jak najlepiej każdy dzień, zorientowałam się, że to nie jest takie proste. Życie chwilą i nie robienie planów na przyszłość potrafi zdołować. To tak jakbym nie miała już żadnego celu, do którego chcę zmierzać... A jak się nie ma celu, to po co się starać?

Pierwsze dni w szkole zleciały całkiem spokojnie. Cieszyłam się, że poznałam nowych ludzi, a oni tak ciepło mnie przyjęli. Razem z Triną i JJ za kumplowałyśmy się z Liamem, Nancy i chłopakami. Jak na szkolne gwiazdy zachowywali się całkiem przyzwoicie. Wszyscy pochodzili z bogatych domów, ale żadne z nich nie obnosiło się z pieniędzmi, co również świadczyło o tym jakimi są ludźmi.

Dzięki temu, że trzymałam się z nimi, stało się to co przewidziała kuzynka. Zrobiłam się popularna, ale na szczęście nie byłam w tym sama. Trina i JJ również odczuwały skutki sławy. To dziwne gdy podchodzą do ciebie nieznajomi i pytają co u ciebie słychać. Osobiście przez pięć dni poznałam więcej osób niż przez całe moje życie.

Ale nie narzekałam.

Dzięki temu moje myśli pozostawały na właściwych torach, a ja nie bałam się obejrzeć za siebie. Oczywiście zastanawiałam się czy Marcos już po mnie jedzie, ale to zazwyczaj działo się tylko przez ułamek sekundy. Później strach znikał, a ja zajmowałam się bieżącymi sprawami. Jeździłam swoim Ducati tak długo jak tylko się dało, a w szkole zamiast chodzić ze spuszczoną głową, udzielałam się towarzysko. Śmiałam się z żartów kolegów i starałam się zachowywać normalnie.

Było dobrze.

W piątek popołudniu razem z dziewczynami szykowałyśmy się do meczu Tygrysów. Futbol amerykański nie był mi obcy, bo gdy byłam cheerleaderką chodziłam na każde starcie, w którym uczestniczyła nasza drużyna. Znałam zasady gry, czego nie mogłam powiedzieć o Trinie i JJ. Od kilkunastu minut tłumaczyłam im czym jest przyłożenie, ale bezskutecznie. Kompletnie nie kumały o czym mówię, więc w końcu poddałam się i obiecałam, że podczas meczu będę im relacjonować na bieżąco co się dzieje. Może tak szybciej załapią?

- Nie sądzicie, że Ethan jest spoko? – wypaliła JJ, gdy ubierałam na siebie skórzaną kurtkę.

- A skąd to pytanie? – spojrzałam na nią podejrzliwie.

- Po prostu chciałam poznać waszą opinię. – wzruszyła ramionami i odłożyła mój kask z Shark'a na półkę. – Zresztą nieważne... – machnęła ręką i wyszła z garderoby.

- Jenifer podkochiwała się w nim w ubiegłym roku, dlatego trzymała się z Dylanem. – Trina poprawiła włosy przed lustrem.

- Poczekaj, - chwyciłam kask Ducati i ruszyłam do rudej. – zakręciłaś się obok Dylana, żeby być bliżej Ethana? – JJ siedziała na łóżku gotowa do wyjścia.

- No co? Klasyczne zagranie. – uśmiechnęła się i rozłożyła ręce na boki. – A poza tym nie podkochuję się w nim, po prostu uważam, że jest przystojny.

- A nie lepiej byłoby pogadać z Ethanem? – podrapałam się po głowie.

- Byłoby. – Trina dołączyła do nas. – Ale mózg naszej przyjaciółki działa zupełnie inaczej niż nasze. – uśmiechnęła się promiennie. – I nawet nie próbuj jej tego tłumaczyć, bo nigdy nie wyjdziemy z tego pokoju. – westchnęła teatralnie.

- Wal się! – JJ zgarnęła poduszkę i rzuciła nią w kuzynkę, ale ta zdążyła się uchylić.

- Nie trafiłaś! – kuzynka pokazała język przyjaciółce. – Jenifer i Ethan to zakochana para... – Trina zaczęła śpiewać, a ja nie wytrzymałam i parsknęłam śmiechem. Chyba właśnie cofnęłam się do przedszkola. – jeśli im przeszkodzisz to... – zawiesiła się na chwilę. – to czeka cię kara! – wykrzyknęła.

The Road To Survival | Zakończone |Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz