Rozdział dwudziesty trzeci

1.4K 78 7
                                    

To nie tak miało wyglądać...

Nie sądziłam, że tak dziwnie będę czuła się w obecności chłopaka. Przyjechałam do niego z nadzieją, że odciągnie moje myśli od wszystkich informacji, które kłębiły mi się głowie, ale było zupełnie odwrotnie. Bałam się spojrzeć mu prosto w oczy, a wyrzuty sumienia sprawiały, że czułam nudności. Wiedziałam, że nie powinnam niczego przed nim ukrywać, ale w tej sytuacji sekrety były nieuniknione. Nie spodziewałam się jednak, że aż tak bardzo będzie mnie to męczyć.

Od godziny siedziałam w mieszkaniu Jay'a i było tak niezręcznie, że w głowie zaczęłam odmierzać czas z nim spędzony. Zastanawiałam się kiedy będę mogła bezpiecznie się stąd urwać, tak żeby chłopak nie zauważył, że coś jest nie tak, ale odpowiedzi w mojej głowie były niejednoznaczne. Dlatego dzielnie trwałam obok niego, utrzymując przy tym bezpieczny dystans między nami.

Jay na początku starał się podtrzymywać rozmowę, ale gdy po raz kolejny zapytałam o to co mówił, dał sobie spokój i po prostu włączył film. Usiedliśmy na kanapie, a ja chyba po raz setny oglądałam Halloween z siedemdziesiątego ósmego, który teraz uznawany był za klasyk. Nie musiałam się skupiać, bo doskonale wiedziałam, co wydarzy się dalej, więc chociaż tyle dobrego z tego wynikło.

Nie wiem, co się ze mną działo, ale dzisiaj czując jego rozkoszny zapach, zamiast poczuć się lepiej, stawałam się coraz bardziej rozdrażniona. Nie cieszyło mnie nawet to, że zamiast fajek, znów wyczuwałam znajomy zapach waty cukrowej. Byłam wręcz poirytowana, a przez to stanowiłam fatalnego kompana do czegokolwiek...

Informacja, że to Diego potrącił Melody kompletnie mnie rozbiła. Od początku nie sądziłam, że to przypadek, ale nie spodziewałam się, że to on za tym stał. Nawet o nim nie pomyślałam... A tu proszę taka niespodzianka... Wiedziałam, że Diego jest niebezpieczny, ale nie sądziłam, że aż tak bardzo...

Moje rozmyślanie przerwał Jay, który poruszył się na miejscu, a następnie zarzucił rękę na oparcie tuż za moją głową. Instynktownie odsunęłam się w bok i kątem oka spojrzałam na chłopaka. Nie wyglądał na zadowolonego, wręcz mogłabym powiedzieć, że był wkurzony. Jego noga niespokojnie zaczęła podskakiwać w miejscu, a później palce wybijały jakiś nieznany rytm stukając o kanapę.

W pewnym momencie chłopak nie wytrzymał, chwycił pilot, który leżał na stoliku przed nami i zatrzymał film. Wbił we mnie intensywne spojrzenie, a ja jak tak głupia, nadal wpatrywałam się w ekran telewizora. Nie wiem czy myślałam, że uwierzy w to, że ciągle oglądałam, ale bałam się na niego spojrzeć.

- Dlaczego zatrzymałeś? – w końcu przemówiłam, bo on chyba nie miał zamiaru odezwać się jako pierwszy.

- Bo chcę wiedzieć co się z tobą dzieje... - był poważny.

- Nie wiem, o czym mówisz. – nonszalancko wzruszyłam ramionami. – Wszystko jest w porządku... Po prostu wciągnęłam się w film. – nadal patrzyłam na ogromny ekran przywieszony do ściany.

- Nikki, przestań pieprzyć... - westchnął. – Po wypadku Mel byłaś bardziej rozmowna niż dzisiaj...

- Taki dzień... - odparłam beznamiętnie.

- Spójrz na mnie. – poprosił, ale moja głowa nie poruszyła się ani o milimetr. – Nikki, spójrz na mnie. – powtórzył, a ja przegrałam i zrobiłam to co mi kazał. - Czy chodzi o nas? – szare tęczówki lśniły.

- Co? – ściągnęłam brwi zdziwiona.

- No wiesz... Nie rozmawialiśmy od czasu, gdy zachowałem się jak idiota i po spotkaniu z Corin zerwałem naszą znajomość. – widziałam, że był zażenowany. – Nie wiem, co mnie wtedy napadło, ale wiedz, że cholernie tego żałuję. – szczerze, to już od jakiegoś czasu w ogóle o tym nie myślałam... – Dałem ciała, ale chciałbym to naprawić. – chwycił moją dłoń, a ona zaczęła mrowić od jego ciepłego dotyku. – Jeżeli mi na to pozwolisz... - patrzył na mnie z nadzieją.

The Road To Survival | Zakończone |Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz