14

100 4 1
                                    

Hermiona postanowiła nie tyle, co zmieniać a odświeżać pomieszczenia, nie chciała za bardzo naruszać jego rzeczy. Bardzo ciągnęło ją do pokoju jego matki, ale tam nie weszła. Nadszedł wieczór i wtedy snape wyszedł ze swojej pracowni. Oznajmił, że Maruda przyniesie coś do jedzenia z Hogwartu, a jutro pójdą na zakupy.
Posiłek zjedli w ciszy ,snape nie skomentował zmian.
Posprzątała i poszła wzionąć prysznic I się położyć była wykończona tym dniem. 

Następnego dnia snape oznajmił, że czas iść na zakupy ubrała krótkie spodenki I top. Była podekscytowana, samą nie wiedziała czym, może faktem, że wyjdą z domu a może tym, że snape spędzi z nią trochę czasu? Byli małżeństwem, ale jednocześnie byli sobie obcy, chciała to zmienić może nie koniecznie od razu wielka miłość, ale tolerancja a może i przyjaźń?

Severus już na nią czekał przy drzwiach.
Wyszli z domu w ciszy, jednak nie była ona niezręczna.
Okolica była spokojna, jedna sąsiadka, starsza pani o imieniu Rozalia.
Dalej domy były opuszczone, bądź zostały sprzedane i wyburzone, na rzecz zieleni.
Do miasteczka mieli jakieś 10 miniut
Miasteczko nie było już tak spokojne dzieci biegały, zauważyła w zakątkach Siedziały dzieci z puszkami, a niektóre chodziły i wprost prosiły i jedzenie.
- nie rozczulaj się Granger, zawsze tu tak było- nie przyzna jej się za jako mały chłopiec często tu przebywał, szczególnie gdy ojciec się spił.
- Ale to jeszcze dzieci 
- nic nie możesz dla nich zrobić dasz im coś będą cię nachodzić codziennie dasz im pieniądze dadzą je rodzice na przechlanie.
Poszli dalej w ciszy. 
- oh, a co to za panienka! Niezłe ciałko może się zabawisz z nami. Nie bądź taka nieśmiała- jakiś mężczyzna złapał ją za ramie i pociągnął.
- zostaw mnie - warneła - nawet jakbyś był ostatnim facetem na ziemi nie poszłabym z tobą! 
- Suka !- medyczna zamachnął się chcąc ją ewidentnie uderzyć 
Dla snapea to bylo za dużo, złapał jego rękę w locie i wygiął.
- nie warz się dotykać tego co moje , nienawidzę damskich bokserów. 
- dziwak Snape, mówisz z doświadczenia co ?- we wiosce starsi mieszkańcy wiedziała, że jego ojciec nie szczędził sobie przemocy.
-zamilcz ! -Jego oczy wyrażały wściekłość. 
- no już  już nie szukamy kłopotów- i uciekli, już ich nie było.
Severus zwrócił się do Hermiony 
- wszystko w porządku?
- tak chyba tak ? A u ciebie ?
To pytanie go zdziwiło ,nikt go nigdy nie pytał po takich błahostkach czy u niego dobrze w sumie to nigdy go nikt nie pytał. Czy było dobrze ? Nie , nie było, ale nie miał czasu się nad tym rozwodzić.
- tak - mruknął i ruszył. Weszli do sklepu ,był nawet spory.
Wziął koszyk i ruszył w alejki.
- bierz co potrzebujesz.
Dziewczynie trochę dziwnie było tak ładować do koszyka, snape zniknął w dziale z alkoholem, ona poszła na dział higieny chwyciła podpaski i tampony. Nakupowali podstawowe produkty spożywcze.
Z powrotem się aportowali. 
 
Snape od razu udał się do swojej pracowni , ona postanowiła, że zrobi obiad, musiała się czymś zająć.
Ramie jej trochę dokuczało, pewnie będzie siniak. Postanowiła, że zrobi makaron , proste i smaczne.

Zapukała do jego gabinetu, nie usłyszała odpowiedzi, więc niepewnie weszła. Było parę schodek w dół, po lewej miała regały z książkami i dziwnymi słoikami, po prawej stało biurko i biurowy fotel a po środku stało stanowisko z kociołkiem, nad którym pochylał się snape. Ten widok ją zahipnotyzował, stał w czarnej koszuli odpiętej z góry, włosy miał związane z tyłu ,a jego dłonie pracowały w skupieniu. 
- skończyłaś się gapić- warknął nie odrywając wzroku od swojej pracy. Nie był zadowolony, że przeszkadza mu się w pracy 
Ocknęła się.
- zrobiłam obiad, jeśli masz ochotę. 
- thym - mruknął, a ona zrozumiała, że nie otrzyma odpowiedzi, więc wyszła, zastanawiała się co teraz ze sobą zrobić. 

Rozkazy  /sevmione Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz