2

124 3 0
                                    

Hermiona wraz z przyjaciółmi udała się na lekcje , był piątek, więc cieszyła się na nadchodzący weekend i trochę wolnego. Egzaminy końcowe zbliżały się wielkimi krokami, już za parę dni zaczynają pierwsze egzaminy i nadejdą upragnione wakacje.
-Witam panno Granger, chciałbym z panią porozmawiać dzisiaj o 17 w moim gabinecie. 
-Dobrze dyrektorze 
- ciekawe, o co chodzi - spytał Ron.
- nie wiem może o moich rodziców? Bądź kwestie wakacji, które chciałam tutaj spędzić?
- może-  stwierdził Harry.
Lekcje upłynęły jej we względnym spokoju i w miarę szybko. Cały czas myślała, czego może od niej chcieć dyrektor. Była zdenerwowana. Równo o 17 pojawiła się w jego gabinecie.
- dzień dobry dyrektorze - zauważyła też drogiego mężczyznę oraz opiekunkę jej domu - profesorze snape, pani macgonagal- skinęła do nich głowami w geście powitalnym.
- usiądź może herbatki - dziewczyna podziękowała, czuła, że nic nie przełknie. 

- to bardzo delikatna sprawa, nigdy nie wątpiłem w pani inteligencję, wie pani , że wojna zbliżała się wielkimi krokami i potrzebujemy ludzi inteligentnych, pomocnych i odważnych a tego pani nie brakuje. 
Dziewczyna nie wiedziała, jak zareagować na tak jawne komplementy i miała wrażenie, że próbuje ją zwieść...
- do rzeczy nie mam jej słodkimi słówkami- warknął snape jadowicie.
- Dobrze więc, przejdę do rzeczy. Potrzebujemy pani pomocy w zamian mam dla ciebie propozycję.
Dziewczyna siedziała wyczekująco.
- myślała pani o stażu u mistrza eliksirów?
- tak, to było moje marzenie- powiedziała podejrzliwie.
- Severus zgodził się podjąć pani stażu, ale potrzebujemy pomocy. 
- wiedziałam, że jest jakiś chaczyk - mruknęła pod nosem. 
Snape stał przy oknie, jego postawa była kamienna ,wydawał się bardziej spięty niż zwykle.

Rozkazy  /sevmione Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz