Rozdział 24: Halloween

131 13 5
                                    

CELEST

Nadszedł dzień imprezy czyli piątek. Chodź byłam w trakcie przygotowań wraz z Veronicą wciąż martwiłam się Valentinem. Od tamtej pory gdy pił moją krew nie pokazał się w szkole ani nie odwiedzał mnie w domu. James mówił, że musiał się oswoić z myślą, że pił ludzką Anię zwierzęcą krew od kilkudziesięciu lat. Bałam się, że przez mój durny pomysł będzie się męczył ale zapewniał mnie, że wszystko w porządku gdy dziś z tych wszystkich nerwów zadzwoniłam do niego, a on w końcu odebrał.

- I jak wyglądam? - spytała mnie przyjaciółka gdy ukazywała swój pełny strój.

- Wyglądasz obłędnie!

- Tak samo jak ty wampirzyco!

Spojrzałam na siebie w lustrze i sama nie mogłam uwierzyć, że wymyśliłam coś takiego. Stałam w pełnej okazałości ubrana w czarną, gorsetową sukienkę z krótkim tiulem na dole. Na nogi naciągnęłam tego samego koloru kabaretki, a na stopy skórzane glany na wysokim obcasie. Włosy rozpuściłam i wyprostowałam, a ich kolor dodawał mi drapieżności. Nałożyłam także na oko czerwone soczewki oraz sztuczne kły na zęby, które sama wykonałam z białych tipsów do paznokci. Mój makijaż był mocny, a wręcz bardzo mocny jednak taki pasował do tego kostiumu.

- To co? Jedziemy?

- Jedziemy - odpowiedziałam i zabrałam z łóżka swoją czarną torebkę, a następnie wspólnie opuściliśmy mój dom chcąc jak najbardziej wykorzystać wspólny czas na zabawę.

***

Kilka minut później byliśmy już na miejscu. Dziewczyna zaparkowała na wolnym miejscu pod szkołą i zgasiła silnik. Po chwili wspólnie opuściliśmy auto zabierając z sobą swoje rzeczy. Idąc do budynku zobaczyłam pod szkołą Jamesa oraz Raphaela. Pierwszy z nich był przebrany za zombi, a drugi prawdopodobnie za Krzyka ponieważ w ręku trzymał białą maskę. Jednak nigdzie nie dostrzegłam osoby, którą tak bardzo pragnęłam dziś zobaczyć.

- Ale laski! - krzyknął jeden z chłopaków, a następnie zaciągnął się papierosem - Dla nas się tak wyszykowałyście?

- Chciałbyś - odparła moja towarzyszka i poprawiła swoje długie włosy, zarzucając je na plecy - Pal to szybciej bo chcę już tam wejść.

Gdy dwójka przyjaciół była zajęta rozmową, dostrzegłam kątem oka, że James zbliżył się w moją stronę.

- Wiem kogo szukasz tak wzrokiem - odparł, a ja spojrzałam na niego - Niestety nie przyjdzie.

- Spodziewałam się tego - po tych słowach moja mina się zmieniła uświadamiając sobie, że go dziś nie zobaczę.

- Wciąż próbuje opanować żądzę do ludzkiej krwi. To tak jakbyś była narkomanką i byś odstawiła na kilka lat, a potem znów zażyła - zaczął tłumaczyć, a ja z skupieniem go słuchałam - Ludzka krew to dla nas jak narkotyk. Ciągnie Cię do tego, ale Ty jej nie chcesz więc z tym walczysz.

- Rozumiem - powiedziałam poprawiając skórzaną kurtkę - A jak on się czuję?

- Powiedział, że w poniedziałek już wyjdzie do ludzi więc na pewno ma się lepiej.

- To co? Ruszamy w balangę! - wszyscy zaśmiałyśmy się z krzyku Rapha i wspólnie udaliśmy się na salę gimnastyczną gdzie była organizowana impreza.

Gdy weszłam do środka nie mogłam uwierzyć, że tak wspaniale to urządzili. Na ścianach i suficie były porozwieszane przeróżne dekoracje oraz czerwone światła mieszające się z niebieskimi. Z boku sali stał ogromny stół z różnymi przekąskami oraz napojami, a uczniowie natomiast byli poprzebierani za różne potwory czy postacie z seriali i filmów. Wyglądało to obłędnie.

When Night ComesOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz