Pierwszy śnieg

5 2 0
                                    

Pov: Toya

Minęło trochę czasu w sumie to zachwile grudzień.. A ja sobie szczęśliwie żyłem w związku z Akito. Był weekend końcówka listopada na dworze już bardzo zimno ponuro, wstałem rano widząc słabo świecące słońce oraz czując zimno w moim pokoju.
- Mhm... - zamruczałem lekko przeciągając się na łóżku I biorąc telefon do ręki, uśmiechnąłem się i odczytałem wiadomość od Akito.

Akito
Dzień dobry kochanieee<33 wyspałeś się??? O której przyjdziesz :>

Toya
Ohayo Akito.. mh przed chwilą wstałem.. jakbyś zrobił śniadanko to mogę nawet zachwile być u ciebie..

Akito
Jasne jasne zrobię Ci dozobaczeniaa

Odczytałem wiadomośc i Odłożyłem telefon. Akito się bardzo o mnie troszczy i ogólnie słodkie to co robi..
Ubrałem bluze najcieplejszą jaką miałem jakieś spodnie ciepłe gejowe skarpety i buty. Mojego taty rano nie ma w domu zwykle więc powiedziałem mamie że wychodzę i poszedłem w kierunku domu Akito.
- Nie no to chyba jakieś jaja... teraz..? - powiedziałem do siebie widząc jak z nieba spadają białe płatki śniegu. Jak będę chory to będę miał zaległości.. Jak najszybciej starałem się dojść do domu Akito mimo to sporo śniegu już na mnie spadło. Akito otworzył mi drzwi.
- Cześć Toya- O BOŻE a ci co - powiedział zaskoczony.
- Śnieg pada. Nie widzisz głupku. - powiedziałem lekko oburzony Akito spojrzał na mnie od góry do dołu.
- JAK TY JESTEŚ UBRANY TOYA. CHORY BĘDZIESZ. - krzyknął wciągając mnie za rękę do środka i zamykając drzwi.
- kurtkę byś ubrał może.. - powiedział martwiąc się.
- No ale ja nie wiedziałem że śnieg pada nooo... - powiedziałem lekko starając uratować się z tej sytuacji. Chłopak dał mi buziaka w czoło.
- Dobrze dobrze mam kilka więc ci pożyczę a teraz siadaj i jedz zrobiłem ci normalnie śniadanie jak w 5 gwiazdkowej restauracji.
- Mhhh dziękuję kochanieee - powiedziałem uśmiechając się I siadając do stołu zaczynając jeść. Akito w tym czasie poszedł ogarnąć kuchnie i salon by znając życie Ena się go nie czepiała. W sumie to śmieszne jeszcze nikomu nie powiedzieliśmy że jesteśmy razem oprócz An I Kohane.
Gdy zjadłem śniadanie i wypiłem herbatę Akito pozmywał po mnie.
- A kiedy nagrywamy piosenkę i teledysk? An coś mówiła? - spytałem się go gdy odkładał naczynia na suszarkę.
- A no tak 5 grudnia o ile się nie mylę? - powiedział podchodząc do mnie i przytulając mnie do siebie. Mhh Akito jest zawsze taki ciepły nie to co ja.
- A... No dobrze dobrze a my co teraz zamierzamy robić? - spytałem się a Akito popatrzył na zewnątrz. Wydaje mi się że już dużo śniegu spadło co ty na to by przejść się na spacer w końcu to pierwszy śnieg w tym rokuuuu - powiedział uśmiechając się do mnie.
- Hm.. dobra dobra ale jak wrócimy to chce kakao! - powiedziałem na co Akito się zasmial i mnie pocałował.
- Dobrzeee dam ci kurtkę czapkę szalik  rękawiczki i możemy iść - powiedział dając mi swoje ciuchy z szafy. Założyłem je i byly bardzooo ciepłe. Akito równie się ubrał otworzył drzwi zakluczyl za nami i wyszliśmy z domu idąc się przejść.
Szliśmy sobie do parku trzymając się za ręce.. Było tam bardzo ładnie i magicznie lampki już świąteczne wywieszone różne bałwanki i gwiazdki z lampek też.
- Ładnie tu.. szybko to wywiesili.. - powiedziałem rozglądając się.
- szybko? Toya zachwile grudzień już najwyższy czas hah - powiedział do mnie i szliśmy tak przed siebie gadając. W pewnym momencie gdy się zamyśliłem dostałem śnieżką. I właśnie tym sposobem rozpoczęła się wojna. Z racji że mam bardzo dobrego cela to rudy po chwili leżał na śniegu a ja się z niego śmiałem.
- EZZZZ I CO TERAZ? - powiedziałem patrząc na niego.
- Tsch. Nie bądź taki pewien siebie - powiedział po czym podstawiając mi nogę wywalił mnie prosto na śnieg i również zaczął się śmiać.
- A-AHA?!?! - krzyknąłem oburzony na co on się jeszcze bardziej śmiał.
- Rób aniołka Toyaaaaa - powiedział machając nogami i rękami. Lekko nadal na niego zły odpuściłem i zacząłem robić to samo co on.
Po trochę dłuższej zabawie w śniegu usiedliśmy na ławkę a Akito odpisywał na grupie.
- Hm..? - spytałem się pociągając nosem Akito na mnie spojrzał.
- An I Kohane przyjdą do nas a ty co już chory? - spytał.
- Hm.. o fajnie.. nie nie nie jestem chory.. - powiedziałem lekko zmarnowanym głosem.
- No nooo napewno. Wracajmy do domu za nim się zupełnie załatwisz- powiedział biorąc mnie za rękę I idąc w kierunku domu. Po jakieś 20 paru minutach wróciliśmy rozebraliśmy się z kurtek Akito dał mi koc i poszedł robić kakao a ja czekałem na łóżku. Po chwili Akito przyszedł z naszym kakao spoglądając na mnie.

Pov: Akito
- Toya ale wiesz że ty już słabo wyglądasz..  - powiedziałem zgodnie z prawdą.
- Mhm.. nieprawda... - odpowiedziałem mi toya gdy usłyszałem dzwonek. Poszedłem do drzwi otworzyć i wpuścić An z Kohane.
- Siema rudyyy - powiedziała An.
- Hejjjj - powiedziała kohane a ja się z nimi również przywitałem.
- Nie wiem czy Toya mi się lekko nie pochorował.. - powiedziałem.
- HEEE? JAK TO GDZIE ON JEST? - spytała An szybko z Kohane podążając do kanapy.
- Rudy termometr przynieś - powiedziała Kohane a ja po chwili przyniosłem termometr.
- 38.4 .. - powiedziała An. A ja po prostu natychmiast poszedłem po tabletki i wodę.
- Masz toya połknij to.. - powiedziałem patrząc na niego
- Mhm.. - odpowiedział podnosząc się lekko I biorąc lekarstwa.
- No cóż..  to jak i tak toya jest chory to może pooglądamy jakiś serial? - spytała się Kohane a my potakneliśmy głową. An usiadła z Kohane a ja z Toyą pod kocykiem i przytulił się do mnie bo ja oczywiście zawsze jestem ciepły.
Minęło sporo czasu. Tak naprawdę zrobiliśmy sobie maraton tego serialu więc skończyliśmy wieczorem Toya zdążył na mnie zasnąć do tego czasu a An poszła do łazienki.
- Mhm.. - zamruczał Toya przytulając się do mnie bardziej.
- Ooo.. ktoś się obudził? - powiedziałem całując go. Toya wtulił się we mnie nie mająca ochoty wstawać a ja popatrzyłem na An czającą się w rogu i robiącą zdjęcia.
- No ty se chyba jaja robisz. - powiedziałem wstając lekko z kanapy i patrząc na nią poważnie.
- Ehe~ - powiedziała i zaczęła spiewadalać a ja ją gonić. Po chwili gonienia jej udało mi się ją złapać.
- MAM CIE HA - powiedziałem I zacząłem ją gilgotać a ona głośno śmiać. Tak byłem przejęty w tą sytuację ze nawet nie zauważyłam kiedy wyszedł Toya.. Puściłem później An a ona szybko poleciała przytulić się do Kohane.
- Gdzie Toya- - spytałem się Kohane.
- A no.. wydaje mi się że zrobił się zazdrosny i poszedł do domu wkurzył się..  - powiedziała Kohane.
- CO!? ON JEST CHORY I JESZCZE W TEJ SWOJEJ BLUZE POSZEDL PO ZA TYM TO WYGŁUPY.. - powiedziałem lekko nie dowierzając.
- To się źle skończy jeśli jest chory plus zły..  przecież jak się pokłóci z ojcem to mu się oberwie.. - powiedziała An a ja nie zastanawiając się założyłem kurtkę I buty.
- Pojdzcie do domu bo i tak wrócę późno - powiedziałem I wybiegłem do Toyi.

Dzwoniłem do drzwi by w końcu mi otworzył, jednak otworzył nie on a jego ojciec z wkurzoną miną.
- kto ci pozwolił tu wejść czego chcesz. - powiedzial oschłym głosem.
- Jestem kolegą toyi z klasy. Chcę z nim pogadać. - powiedziałem do niego poważnym głosem.
- Przyjdź kiedy indziej zajęty jest - odpowiedział mi.
- Teraz. - upierałem się przy swoim.
- Nie teraz Shinonome. - powiedział do mnie wkurzony zaskoczyło mnie to że zna moje nazwisko czy imię. Co ten człowiek wie o mnie jeszcze boję się. Jednak po paru minutowej kłótni tata toyi wkurzony go zawołał.
- TOYA NA DÓŁ W TEJ CHWILI! - powiedzial na conToya szybko szedł.
- 5 minut. - powiedział odchodząc.
- Toya jak się czujesz... przepraszam nie chciałem byś był zazdrosny ... - powiedziałem do niego a on nie patrząc na mnie z opuszczoną głową przytakiwał.
- Jest okej... spokojnie..  Nie się nie dzieje. - powiedzial do mnie.
- To teraz spójrz mi w oczy i powieds to jeszcze raz. - odpowiedziałem mu a Toya popatrzył na mnie lekko z łzami w oczach. Przytuliłem go natychmiast i chwilę z nim tam byłem gdy po chwili.
- 5 minut Minęło do pokoju. - powiedział chłodno ojciec Toyi. Po czym zamknął mi przed nosem drzwi.. napisałem do Toyi na mesie dobranoc.. I musiałem wracać do siebie wygoniony przez tego przemocarza.
Mam nadzieję że z Toyą będzie wszystko okej i że wyzdrowieje..

To ty mnie uratowałeś - Akito x ToyaOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz