Rozdział 22

367 17 8
                                    

Natalie

Odwróciłam się gwałtownie w stronę głosu. Obok mnie siedział mężczyzna o brązowych włosach i ciemno zielonych oczach. Miał około czterdziestu lat. Był ubrany w czarny garnitur i skórzany płaszcz. Wyglądał dosyć groźnie. Miał też brodę delikatnie połączoną przy zgięciu policzków z wąsem.

Na początku nie wiedziałam co się dzieje, ale po chwili zrozumiałam słowa mężczyzny. To... to był mój ojciec. Otworzyłam w szoku oczy.

- Nie mogę uwierzyć, że w końcu cię znalazłem. Moja jedyna, piękna córka. -Patrzyłam na niego, nie potrafiąc się odezwać. Byłam w szoku i nie wiedziałam co mam ze sobą zrobić. - rozumiem, że jesteś w szoku, dlatego nie będę zmuszać Cię do rozmowy. Jednak chciałbym się z tobą spotkać. Chcę w końcu poznać moją córkę.

-J-ja... - wziąłem głęboki wdech - przykro mi ale nie mam zamiaru z panem rozmawiać. Rozumiem, ze mnie pan szukał i wiem o tym, ale... moja mama zabroniła mi z panem rozmawiać. - skłamałam. Bałam się tego mężczyzny i nie chciałam go „poznawać"

- Z tego co wiem twoja mama nie żyje. - posmutniał - poznałaś prawdę dopiero niedawno. Proszę cię nie okłamuj mnie dziecko.

- Ja...

-Nie zmuszę cię do rozmowy, jednak będę nalegał na spotkanie. Teraz możesz już iść przyjaciele pewnie cię szukają. - pokiwałam głową i od razu chciałam sięgnąć po klamkę, żeby jak najszybciej wyjść.- jeszcze jedno.

- Tak?

- Nie powinnaś przychodzić w takie miejsca. Tutaj nie jest bezpiecznie.

Po jego słowach usłyszałam strzał. Podskoczyłam w miejscu i spojrzałam przerażona na ojca. Ten tylko uśmiechnął się do mnie i wskazał głową, że mogę iść. Nie chciałam ruszać się z miejsca sparaliżowało mnie i bałam się ruszyć z miejsca, ale przypomniałam sobie, że coś mogło się stań Sofii albo Noah. Szybko chwyciłam za klamkę i otworzyłam drzwi. Nawet nie pomyślałam o moim bezpieczeństwie. Nie mówiąc ani słowa zaczęłam biec, żeby znaleźć przyjaciółkę. Rozejrzałam się. Ludzie biegali na różne strony i potykali się o własne nogi. Przez ten tłum nic nie widziałam. Ktoś objął mnie ramieniem. Spojrzałam w bok i zobaczyłam ponownie mojego ojca.

- Tak właśnie się kończy. Wystarczy jeden zły ruch.

Patrzyłam na niego ze zmrużonymi oczami. Coś mi się nie zgadzało i byłam pewna że całe to zamieszanie to jego sprawka.

- To ty. - powiedziałam i wskazałam na niego palcem - jeszcze się Dziwisz, że nie chce z tobą rozmawiać.

Odsunęłam się od niego i ponownie rozejrzałam. W pewnym momencie zobaczyłam blond czuprynę i już wiedziałam, że ja znalazłam. Kucała przy jakimś chłopaku opartym o barierki. Mężczyzna trzymał się za ramię.

-Sofia! - podbiegłam do niej i od razu ją przytuliłam. - co się stało?

- To Leo.

Spojrzałam na chłopaka, który był oparty o barierki. Ludzie pouciekali i zostałyśmy całkiem same. Nigdzie nie widziałam Noaha. Z ręki blondyna sączyła się krew. Dużo krwi.

- O kurwa. - rozejrzałam się w poszukiwaniu czegoś czym mogłabym zatamować krwawienie. - czekajcie tu.

Przez jedną z bramek była przewieszona czarna chustka. Wzięłam ją szybko i wróciłam do Sofii. Kucnęłam przy Leo i odsunęłam jego rękę. Przez moment zrobiło mi się niedobrze na widok krwi, ale szybko się opanowałam. Obwiązałam jego rękę chustą, mocno uciskając.

-Gdzie jest Noah?!

- Właśnie biegnie.

Spojrzałam w stronę bruneta. Chłopak kucnął obok mnie i mocno mnie przytulił. Nie puszczał mnie co zaczynało mnie denerwować bo Leo się wykrwawiał.

Księżniczka MafiiOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz