Nie mogłam doczekać się już soboty. Ale z drugiej strony nie wiedziałam co mnie czeka. Nigdy jeszcze nie byłam w kinie z chlopakiem a tym bardziej w restauracji. Chwila. W co ja się ubiore? Przeszło mi przez myśl. Kurde jutro piątek czyli mam jeden dzień na znalezienie czegoś odpowiedniego. Zadzwoniłam do Dakoty - ona ma styl więc na pewno mi doradzi.
- Cześć - powiedzialam do telefonu, noe byłam pewna czy mówić, że idę na randkę, bo gdyby mi się nie udało?
- Hej mała, co tam? - usłyszałam rozbawiony głos Dakoty.
- Ponieważ w sobotę idę na ważne spotkanie, nie pytaj z kim, tego dowiesz się jutro. Pomyślałam, że może pomogła byś mi wybrać jakaś sukienkę jutro? - zapytalam zestresowana.
- Och nasza mała Marlene, ma randkę! - zaczęła chichotać, szczerze tego się spodziewałam - Pewnie, że pójdę!
- Dzięki, to jutro po lekcjach! Pa!
- Do zobaczenia!
Nagle usłyszałam rozmowę matki z Jamsem
- Ty jesteś ślepa, nie zauważyłaś, że Twój syn wychodzi w nocy. Co z Ciebie za matka? - James był zdenerwowany.
- Haha śmieszny jesteś, dlaczego w ogóle mieszasz się do mojego życia? To są moje dzieci. - matka była pijana.
- Może i Twoje, ale dużo rzeczy nie dostrzegasz i nie zwracasz uwagę na swoje dzieci, a jako matka to chyba Twój obowiązek.
- Za to zauważyłam jak Ty patrzysz na moją córkę i jakie wzbudza w Tobie zainteresowanie. - matka prychnela.
- Ty jesteś kobieto nie poważna! Chyba nie sądzisz, że Twoja córka mnie kręci? Fakt jest ładna, ale na litość ona ma 17 lat! - usłyszałam trzasniecie drzwiami. To James wyszedł zdenerwowany.
O co matce chodziło? Ona jest zazdrosna o mnie? Przecież James ją kocha, bo gdyby jej nie kochał to by z nią nie był. Byłam zdziwiona tym co usłyszałam.
----------
Wybaczcie, że tak późno dodałam, ale nie miałam weny. Jak się podoba? Dawajcie komentarze, to motywuje ;*