Rozdział 8

5.2K 293 10
                                    

Po przyjeździe mamy jak najdłużej starałem się odkładać na później temat Emily, co wcale nie było takie łatwe bo dziewczynka cały czas kręciła się przy mojej rodzicielce. Nawet nie zdałem sobie sprawy z tego, że gdy rozmawiałem przez telefon z Calem odnośnie próby zespołu, który zaniedbałem przez pobyt Em u mnie w domu i nie mam za bardzo czasu, obie poszły do salonu i zastałem je, gdy moja córka pokazywała swojej babci nową lalkę, którą musiałem jej kupić,  podczas zakupów bo na 100% nie wyciągnął bym jej ze sklepu. 
Wraz z zaparzoną herbatą udałem się do salonu i zająłem miejsce obok na kanapie. 
-Mike może byśmy porozmawiali? - mama wzięła do ręki kubek z gorącym napojem. 
-Emy? Możesz iść się pobawić w sypialni? - zwróciłem się do dziecka, nie chciał bym żeby była przy tej rozmowie. 
-Muszę...? - przeciągnęła robiąc maślane oczy. 
-Musisz. - na moje słowa fuknęła coś pod nosem i mamrocząc  wyszła z pokoju zamykając z trzaskiem drzwi. Nie podobała się jej wizja nie uczestniczenia w rozmowie. 
-Jest naprawdę urocza. - uśmiechnęła się do mnie mama. 
-Wcale nie jestem urocza! - krzyknęła pod drzwiami do salonu. No tak mogłem być pewny, że zacznie podsłuchiwać. 
-Emily do pokoju marsz! - podniosłem się ze swojego miejsca i podszedłem do drzwi gwałtownie je otwierając, a dziewczynka uciekła do pokoju. - A jak jeszcze raz Cię tu przyłapie to nie pójdziemy jutro na plac zabaw! - zagroziłem. 
Wróciłem do mojej mamy, czekającej na wyjaśnienia. 
-Myślałam, że jesteśmy ze sobą szczerzy Mikey, zawsze myślałam, że wszystko mi mówisz. - w jej oczach widziałem prawdziwy smutek, a może zawiedzenie? 
-Bo mówię Ci wszystko. 
-Michael, wszystko? Nie powiedziałeś mi, że masz dziecko i to pięcioletnie. 
-Bo nie mam, znaczy mam, znaczy może mam, to skomplikowane. - naprawdę byłem bardzo zdenerwowany. 
-Może? Co to ma znaczyć? Albo się ma dziecko, albo nie. 
-Mamo jej matką jest Su. - postanowiłem wyjaśnić jej wszystko po kolei. 
-Ach tak... - mama nigdy jej nie lubiła i mówiła ,,Ta dziewczyna złamie Ci serce". Mama ma zawsze racje. 
-Przyszła do mnie półtora miesiąca temu i zostawiła mi dziecko, mówiąc, że jest moje. 
-I tak po prostu ją wziąłeś do siebie?
-No nie do końca... Ona dosłownie wręczyła mi do rąk dziewczynkę i wyszła, byłem tak oszołomiony, że nie zdążyłem zareagować, bo jej już nie było. - schowałem twarz w dłoniach. 
-Dzwoniłeś do niej? - pocieszająco pogłaskała mnie po plecach. 
-Dzwoniłem, nie obiera. Mamo ja się tak boje, ja sobie nie poradzę nie jestem gotowy na bycie ojcem. - głos mi się załamał. 
-A co oznacza to może?
-Nie mogę mieć przecież pewności czy na 100% jest moja, nie ufam jej matce,.nie mam pojęcia z jaką ilością facetów spała. - postanowiłem nic nie mówić o rozmowie mojej i  Luka, nie wiedziałem, którego z nas Em jest córką, ale jedno jest pewne mama i Liz są przyjaciółkami i matka mojego przyjaciela by się o wszystkim dowiedziała, a wtedy on miał by przejebane.
-Mikey pomogę Ci, zostanę na parę dni. Wiesz ugotuję normalny obiad, a nie pizza. - zaśmiała się wskazują puste pudełka po jedzeniu, po czym mnie objęła. - No już taki duży chłopak nie może się tak mazać, a zwłaszcza, gdy jest ojcem. - objąłem ją i mocno ścisnąłem.
-Ale ja nie chce. - schowałem twarz w zagięciu jej szyi. 
-No już chłopie dosyć, Ty tu posprzątaj, a ja idę lepiej poznać się z moją wnuczką. - zaśmiała się i wstała wychodząc z pokoju. 

^.^.^.^.^.^.^

Najdłuższy rozdział :P
Mam wrażenie, że jest do dupy... :I
Przepraszam za błędy itp.

Dziękuje za Votes i kom. to naprawdę motywuje. 
Jeśli macie jakiś pomysł np. Co chcieli byście przeczytać w tym ff to napiszcie do mnie na priv, wasze pomysły chętnie tu umieszczę bo nie mam konkretnie wszystkiego zaplanowanego. I oczywiście z góry dzięki. ;)



Hay Daddy || M.C.Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz