~Jess P.O.V ~
Od Mikey: Przepraszam nie możemy przyjść... ;-;
Do Mikey: Szkoda... :( A dlaczego?
Od Mikey: Emily zamknęła się w pokoju i nie zapowiada się, aby szybko go opuściła. ;-;
Do Mikey: Co się stało? ;-;
Od Mikey: Powiedziałem jej, że kupię jej psa, ale byłem zajęty i nawet nie słyszałem co mówiła. ;-;
Do Mikey: Próbowałeś jej wytłumaczyć dlaczego nie możecie mieć tego psa?
Od Mikey: Próbowałem. :(
Do Mikey: To może ja spróbuję, mam trochę większe doświadczenie przy dzieciach ;)
Od Mikey: Myślisz, że dasz radę coś zrobić?
Do Mikey: Zawsze można spróbować.
Od Mikey: Zapraszam. ;)
Po odczytaniu ostatniego SMS-a od chłopaka szybko zabrałam z krzesła torbę i wyszłam z pokoju.
-Gdzie idziesz? - mama wyjrzała z kuchni.
-Do Michaela. - weszłam do kuchni i wzięłam z blatu jabłko, które ugryzłam.
-Nie mieliście iść na spacer z Andym i jego córką? - przerwała przygotowanie obiadu.
-Tak...- przyciągnęłam. -Ale, ma problem z Emily. - oparłam się plecami o blat.
-Czy Ty się w nim przypadkiem nie zakochałaś? - zaśmiała się.
-Mamooo. - jęknęłam.
-Tylko, żeby nie złamał Ci serduszka kochanie. - pogłaskała mnie wierzchem dłoni po policzku.
-Mamo, on nawet nie wie, że coś do niego czuje i nie za bardzo mi się spieszy by mu o tym powiedzieć. - przytuliłam ją.
-Powodzenia. - poklepała mnie po plecach.
-Dziękuję. Muszę już iść. - pożegnałam się z moją rodzicielką i szybkim krokiem ruszyłam w stronę mieszkania Cliffordów.
~Michael P.O.V.~
Po mieszkaniu rozniósł się dźwięk dzwonka. Gdy tylko go usłyszałem ruszyłem w stronę drzwi. Za którymi ujrzałem jak zawsze śliczną dziewczynę. Jej włosy były trochę potargane przez wiatr, a nos i policzki lekko różowe.
-Hej Mikey. - przywitała się z uśmiechem i przytuliła, co odwzajemniłem.
-No hej. - podrapałem się po karku.
-No to w czym problem? - zaśmiała się.
-No bo wczoraj Emily zapytała mnie czy kupie jej psa, na co się zgodziłem, ale byłem zajęty i jej nawet nie słuchałem. I dzisiaj powiedziałem jej, że nie możemy mieć psa. - opowiadałem kierując się do kuchni. -Co ja mam zrobić, żeby ona wyszła z tego pokoju?
-Szczerze mówiąc to nie wiem. - dziewczyna szła za mną. -Chodź wiesz, mam taki mały pomysł, tylko nie wiem czy się zgodzisz. - zajęła miejsce przy stole.
-Dawaj. - popędziłem ją.
-Moja koleżanka jest wolontariuszką w schronisku dla zwierząt, mogła bym się zapytać czy Em może przyjść czasem i troszkę pomóc, Andy też wtedy by zapewne chciał tam iść. Wiesz zapewne pobawili by pomogli jej nakarmić jakieś zwierzaki pobawili by się troszkę z nimi i tyle. - wyjaśniła.
-Jesteś genialna. - klasnąłem dłońmi. - Sam bym nigdy czegoś takiego nie wymyślił. Gdy tylko to wypali zapraszam Cię na kawę.
^.^.^.^.^.^.^
Wiem, że dawno nie było rozdziału i bardzo przepraszam. Wiecie szkoła te sprawy. Jutro pierwszy sprawdzian... ;-;
Wiem, że jest do dupy i krótki, ale mam teraz trochę mniej czasu.
Zapomniała bym... Postanowiłam, że będzie więcej rozdziałów niż pisałam bo przywiązałam się do tego ff, a druga część będzie troszkę inna więc jeszcze trochę was pomęczę. :D
![](https://img.wattpad.com/cover/41146119-288-k187327.jpg)