Za pół godziny Emily będzie spowrotem w domu. Dziś była w schronisku. Zdążyłem "ugotować" objad jeżeli można tak nazwać upieczenie pizzy z zamrażarki.
***
Na dźwięk dzwonka podniosłem się z kanapy i skierowałem w stronę drzwi za którymi jak się spodziewałem stała moja córka wraz ze swoim przyjacielem i jego siostrą.
Dziewczynka weszła do środka i obrazu zaczęła się rozbierać z kurtki i butów.
- Może wejdziecie mamy dużo pizzy, a ktoś musi to zjeść. - zaśmiałem się i podrapałem po karku.
-Jessy proszę. - chłopczyk pociągną dziewczynę za koszulkę.
-No dobra. Ktoś musi to zjeść co nie? - zaśmiała się.
***
Dzieciaki już dobre pół godziny siedzą w pokoju Emily i się bawią, a my oglądamy jakiś film. Choć nie wiem czy można to nazwać oglądaniem, bo prawie cały czas o czymś rozmawiamy.
-To co z tą kawą? - zaśmiała się. -Miałam obiecaną.
-Szczerze mówiąc to mam trochę inny pomysł. - poprawiłem się na swoim miejscu.
-Jaki? - wpatrywał się we mnie z zaciekawieniem.
Przez chwilę zastanawiałem się jak dobrać słowa i postanowiłem najprościej jak się da.
-Chcesz że mną pójść na ślub Ashtona? - wypaliłem.
-Ślub? - po jej minie wywnioskowałem, że nie spodziewała się takiej propozycji.
-No tak. Pomyśłem, że to świetna okazja do zabawy. - uśmiechnąłem się.
^.^.^.^.^.^.^
Taki króciutki bo nie mam w ogóle czasu i weny.Wiem, że spierniczyłam, no ale cóż.
Przepraszam, za błędy. I obrazu piszę, że nw kiedy dodam następny rozdział. ;___;