Przez cały wieczór Hood dosłownie ślinił się na widok Jess, co nie ukrywam niesamowicie mnie wkurzało.
-Too... Od kiedy jesteście razem? - zagadnął Ashton, polewając do kieliszków do siebie i Cala, ponieważ powiedziałem, że dziś nie piję z powodu, tego iż Emily jest w domu.
-Nie jesteśmy. -oboje szybko zaprzeczyliśmy.
-Ta, ta. Takie bajki to nie nam. - zaśmiał się pijany brunet. - Siedzicie na kanapie i oglądacie jakieś romansidło.
-To ja chciałam to obejrzeć. - dziewczyna uroczo się zarumieniła. - Wiesz Mike chyba muszę już iść wiesz mama będzie zła bo Andy powinien już dawno spać. - wstała z kanapy.
-No tak, całkowicie zapomniałem o dzieciakach. - podrapałem się po karku i podążyłem za nią. Zawołała brata i zaczęli się ubierać.
-Było bardzo miło. - uśmiechnęła się pięknie i pocałowała mnie w policzek, czego wcale się nie spodziewałem. -Do zobaczenia Mikey. - po tych słowach zniknęła za drzwiami.~ Jess P.O.V. ~
Gdy tylko weszliśmy do domu przywitałam się z mamą i pobiegłam do swojego pokoju rzucając się na łóżko. Wybrałam numer do Rose, mojej najlepszej przyjaciółki.
Rose:- No hej kochana. I co tam u twojego cudownego zielonookiego przyjaciela?
Ja:- Byłam u niego w mieszkaniu wszystko pięknie, a tu przyszli jego koledzy.
Rose:- I co? Jest jakiś fajny?
Ja:- Przestań! Masz Matta.
Rose:- Matt to dawna historia.
Ja:- Byłaś z nim tydzień.
Rose:- O tydzień za długo. No ale do rzeczy. Powiedziałaś mu o wszystkim?
Ja:- Kiedy? Jak nie jego kumple to dzieciaki. Poza tym myślę, że on widzi we mnie tylko siostrę kolegi jego córki i spędza ze mną czas tylko ze względu na przyjaźń Andy'ego i Emily.
~ Michael P.O.V. ~
-Tyyy... Michael. Ta Jess jest niezłą dupą. - zaczął Hood. -Chętnie bym ją...
-Przestań! - zasłoniłem uszy ja dziecko. - Ona jest zaklepana. Chociaż myślę, że ona widzi we mnie tylko ojca koleżanki jej brata i spędza ze mną czas ze względu na ich przyjaźń.
-Nasz Mikey się zakochał! - zaczął gwizdać Ash.
-Kto to mówi. Czemu nic.mi nie powiedziałeś, że chcesz się oświadczyć Bo? -podszedłem do lodówki i wyciągnąłem z niej puszkę zimnego piwa.
-Nikomu nie powiedział. Cwana bestia. - zaśmiał się Cal.
-Bo wiem, że każdy z was by mi to odradzał.
-No co ty! I przegapić okazję do imprezy? Zobaczysz stary urządze Ci najlepszy wieczór kawalerski w historii. - brązowooki zarzucił mu ramię na kark.
-Już się boje. - zaśmiał się blondyn.
-No co ty, tylko nasza paczka ja, Ty, Mike i Luke. - wyliczył na palcach. - No i oczywiście litry alkoholu w najlepszym klubie w mieście.
^.^.^.^.^.^.^
Tadam! Nie jest najdłuższy, ale dodaje z dnia na dzień czego jeszcze nie było. Zobaczę może dodam jeszcze jeden dziś, a jak nie to jutro. W tym tygodniu spodziewajcie się więcej rozdziałów, bo nigdzie nie wyjerzdżam i mam czas, a do tego wene. :DCo myślicie o tym, by napisać jeszcze trochę z perspektywy Jess?
Przepraszam za błędy i dziękuję za votes i kom.