Morderczy trening

53 5 1
                                        

- Chloe, rusz się! - Nora znowu krzyczała. Czułam w jej głosie irytację, bo cały czas biegłam daleko w tyle za grupą. Nawet Mel była szybsza. Ja już po prostu nie miałam sił.
Zatrzymałam się nie mogąc złapać tchu. Nora podbiegła do mnie.
- Wracaj do domu. Jesteś bezużyteczna.
Te słowa uderzyły mnie bardziej niż się tego spodziewałam. Nory już nie było, więc powlokłam nogami do domu.
- Już jesteście? - spytała mama. - Dlaczego jesteś sama?
- To nie ma sensu. Nie jestem wysportowana, nie daję rady.
Pobiegłam do siebie. Chciałam rzucić się na łóżko, ale przypomniałam sobie, że przecież jest złożone. Usiadłam na nim, podciągnęła, nogi i oparłam na nich głowę.
Wracaj do domu. Jesteś bezużyteczna. Wracaj do domu. Jesteś bezużyteczna. Wracaj do domu. Jesteś bezużyteczna! Jesteś bezużyteczna! Te słowa wciąż huczały mi w głowie przyprawiając o potworne bóle w czaszce.
Jesteś bezużyteczna! Bezużyteczna! Bezużyteczna...
Usłyszałam pukanie do drzwi. Zignorowałam to. Chwilę później usłyszałam, że ktoś otwiera drzwi i siada obok mnie.
- Możemy porozmawiać? - myślałam, że to Mel, ale przeliczyłam się. Nie podniosłam głowy, ale wiedziałam, że to Liam. Jeszcze jego mi tu brakowało. - Nora mi powiedziała o... Treningu. - przerwał, ale widząc, że nie mam zamiaru mówić znów próbował mnie zagadać. - Ona też nie była wysportowana. Ale my mieliśmy więcej czasu. Wiedziałem o inwazji już od roku. - spojrzałam na niego nadal nie odrywając głowy od nóg. - Nie ważne. Od tamtego czasu trenowaliśmy. Posłuchaj... - przybliżył się. - nie mamy dużo czasu, ale nie poddawaj się. Ćwicz dalej, a zobaczysz, że będzie coraz lepiej.
- Nie będzie. - powiedziałam odwracając wzrok.
- Dasz radę.
- Nie rozumiesz, że nie dam? - szeptałam, ale chciałam krzyczeć na całe gardło.
- Możesz spojrzeć mi w oczy? - pokręciłam głową. - Proszę... - jakimś cudem odnalazł dłonią moją brodę i delikatnie obrócił, abym na niego spojrzała. - Ja wierzę, że dasz radę. Ale jeśli ty w to nie uwierzysz, to masz rację, nie poradzisz sobie.
Zabrał rękę, a ja nadal patrzyłam mu w oczy.
- Nie uwierzę w to. Nigdy. Jestem bezużyteczna. - wróciłam do poprzedniej pozycji.
Liam westchnął.
- Nawet tak nie myśl. Skoro nie chcesz uczestniczyć w treningach znajdziemy ci inne zajęcie. Jesteś potrzebna.
- Co mogę robić? Przecież nic nie potrafię zrobić dobrze. - powiedziałam ledwie słyszalnym szeptem.
Wstał i ruszył w stronę drzwi.
- Mam już pomysł. Zaczniesz od jutra.

Kilka słów ode mnie :)
Muszę Wam powiedzieć, że mam już pomysł na koniec, a muszę się użerać z początkiem... Masakra... Ale mam nadzieję, że da się to czytać :) dzięki za każdą gwiazdkę i komentarz ;)

RobotyOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz