Kiedy zeszłam do kuchni zrobić sobie śniadanie usłyszałam dzwonek do drzwi. Otworzyłam.
- Cześć Chloe. - Liam... - Dokończ śniadanie i zaczynamy lekcję.
Chciałam zapytać czego, ale stchórzyłam.
- Ubierz się sportowo. - pss... A jak byłam ubrana? Krótkie spodnie, w których ćwiczyłam (zrobiło się potwornie gorąco) do tego czarna bluzka bez rękawków. To nie był strój sportowy?
Zjadłam kanapkę i Liam chwycił mnie za nadgarstek. Spojrzałam na jego rękę speszona, ale on jej nie cofnął.
- Chodźmy. - powiedział delikatnie ciągnąć mnie w stronę drzwi. Kiedy zobaczył, że idę bez szemrania puścił mnie.
Weszliśmy do domu Nory. Ta podeszła do Liama.
- Możemy pogadać? - odsunęli się ode mnie, ale i tak wszystko słyszałam.
- Co ona tu robi? Nie wyraziłam się wczoraj jasno, że nie będę jej trenować?
- Może ty nie, ale ja tak.
- A co z twoją grupą?
- Oddałem Lucasowi.
- Nie rozumiem cię. Dlaczego chcesz jej pomagać? Przecież jest słaba. Niech lepiej zostanie w domu, bo jeszcze krzywdę sobie zrobi, albo co gorsza, kiedy przyjdzie co do czego, ktoś zginie, by jej pomóc.
Najciszej jak mogłam nacisnęłam na klamkę i wyszłam. Włożyłam ręce do kieszeni spodenek i ruszyłam do domu. Nora miała rację. Tylko będę ich narażać.
- Chloe, stój! - Liam chwycił mnie za rękę. - Gdzie się wybierasz?
- Tam gdzie moje miejsce. - chciałam się odwrócić od niego, ale chwycił mnie za ramiona.
- Nie słuchaj tego co mówi Nora. Zobaczysz, że po lekcjach indywidualnych ze mną zmienisz zdanie. - uśmiechnął się do mnie i znów chwycił za nadgarstek. Lekcje indywidualne?!
Pociągnął mnie do ogrodu, tym razem nie przechodząc przez drzwi frontowe.
Na ogrodzie leżał duży materac, albo mata? Wyglądało jak materac, na którym musiałam robić fikołki przez wszystkie lata szkoły. Masakra.
Liam stanął po przeciwnej stronie materaca, zdjął koszulkę i buty. Dopiero teraz mogłam szczerze stwierdzić, że rzeczywiście jest umięśniony. Może nie ma kaloryfera, co mi bardzie odpowiadało, ale widać było, że przypakował.
- Halo! Ziemia do Chloe!
O rany! Ale odleciałam. Szybko odwróciłam głowę, żeby nie widział moich rumieńców.
- Mam zamiar nauczyć cię walczyć. Dla reszty będzie to etap drugi, ale dla ciebie zrobię wyjątek. Nora twierdzi tak samo jak ty, że trening biegowy nie ma u ciebie sensu. Dobrze. Na początek pokażę ci kilka ruchów.
Podszedł i stanął za mną. Chwycił moje ręce i tak jak mówił, pokazał mi kilka ruchów. Jednak ja nie mogłam się na tym skupić. Czułam jego brzuch ocierający się o moe plecy, jego ręce trzymające moje, jego oddech na mojej szyi, jego zapach. To wszystko mnie rozpraszało do tego stopnia, że nie zauważyłam kiedy mnie puścił i stanął znów naprzeciwko mnie.
- Pozwolę ci zacząć. - powiedział z uśmiechem.
Chciałam go przewrócić, ale zamiast tego odbijając się od niego sama się przewróciłam. Liam się zaśmiał, a kiedy próbowałam wstać przyparł mnie do maty.
- Słońce, co tak słabo? - znów się zaśmiał, a ja czułam tylko jego oddech na mojej twarzy i rękę na szyi, którą przytrzymywał mnie, abym nie wstała. - Musisz się bardziej postarać. - powiedział wstając. Wyciągnął do mnie rękę i pomógł mi wstać.
Łatwo powiedzieć!
Odwrócił się do mnie plecami i znów się na niego rzuciłam, ale efekt był taki sam. Znów leżałam na macie. Skuliłam się, bo mój upadek był nieskoordynowany i bolała mnie głowa, a Liam nachylił się nade mną. Wtedy zapaliła mi się lampka. Nie powiedział, że mam grać fair. Leżąc podcięłam jego nogi, ale nie przewidziałam, że skoro jest pochylony w moją stronę, to spadnie prosto na mnie! Jednak chłopak miał dobry refleks i zdążył oprzeć ręce na macie.
- To było niezłe. - znów był niepokojąco blisko mnie. Jego usta prawie stykały się z moimi. Chwilę patrzył mi prosto w oczy, ale później zaczął wstawać. Znów podał mi rękę, a ja zaczęłam się zastanawiać czy Liam coś do mnie czuje.
Trenowaliśmy tak długo, że mama zaczęła do mnie dzwonić zdenerwowana czy nic się nie stało. Kilka razy wygrałam, oczywiście lekko oszukując, ale wiele razy oberwałam od Liama. Starał się nie bić z całej siły, ale to i tak bolało. Poza tym moje mięśnie nie były przyzwyczajone do takiego wysiłku. Kiedy chyba po raz setny wylądowałam na macie nie mogąc złapać oddechu na ogród wyszła Nora.
- Liam. Możemy porozmawiać? - spytała.
- Jasne. Chloe, nie odchodź nigdzie.
- Chciałam cię przeprosić za to dzisiaj. - mówiła do niego, ale często patrzyła na mnie. - Nie chcę, żebyśmy się kłócili.
- Ja też nie chcę.
Kiedy to powiedział Nora go pocałowała. Czułam się strasznie niezręcznie, więc ubrałam buty i zaczęłam się zbierać. Liam nawet mnie nie zauważył...
CZYTASZ
Roboty
Teen FictionNiedaleka przyszłość. Jestem Chloe. Prowadzę nudne życie, ale tylko do czasu. Na parapecie w moim pokoju znajduję kartkę z wiadomością. Czy to, co przeczytam zmieni moje życie?