Chwila spokoju!

37 3 0
                                    

Wróciłam do domu. Mama uszykowała mi obiadokolację, a ja dopiero wtedy zdałam sobię sprawę jak byłam głodna. Od rana byłam na jednej kanapce i prawie litrze wody, którą wypiłam w trakcie treningu z Liamem. Szybko zjadłam i poszłam się wykąpać.
Kiedy czułam krople wody na swojej skórze przypomniało mi się, jak Liam przygniatał mnie do maty wygrywając kolejny pojedynek. Starałam się zmyć resztki tego dnia z siebie, ale niestety siniaki miały zamiar pozostać ze mną na kilka dni. Szybko skończyłam i ubrałam się w czyste ubrania, które wcześniej wzięłam z pokoju. Kiedy wyszłam zobaczyłam, że Mel biegnie po schodach.
- Prywatne lekcje?! Dlaczego nic mi nie powiedziałaś? Gdyby Nora nie mamrotała o tym przez cały czas nic bym nie wiedziała!
- Powiedziałabym ci wcześniej - powiedziałam prowadząc ją na huśtawkę w ogrodzie. - ale nie wiedziałam co Liam dla mnie szykuje. Dowiedziałam się, gdy przyprowadził mnie do domu Nory.
Równocześnie usiadłyśmy na huśtawce.
- I jak było? - spytała patrząc przed siebie.
- Boleśnie.
Spojrzała na mnie.
- Dlaczego?
Pokazałam jej siniaki na nogach i rękach.
- Aaa... Ale ja pytam o inny aspekt. Było czuć chemię? - uśmiechnęła się.
- Nie. Znaczy tak... Znaczy nie wiem. Nie wiem jak to odczytać. Ale nie ważne. Później przyszła Nora i zaczęła go całować, więc wyszłam.
- A on?
- Co on?
- Czy odwzajemnił pocałunek? - zaśmiała się.
- Cóż... Nawet nie zauważył jak wyszłam.
- Chyba muszę z nim pogadać...
- Ani się waż. - przerwałam jej. - Nie pozwalam ci z nim rozmawiać o mnie, Norze i innych tego typu rzeczach.
- Psss... No dobrze.
- Obiecaj.
Westchnęła.
- Obiecuję.
Po tych słowach poszłyśmy spać.
Dopiero rano oczułam skutki dnia wczorajszego. Bolał mnie chyba każdy mięsień. Ale wstałam i poszłam do Liama. Miałam nadzieję, że nadal chce ze mną trenować. Spotkałam go przy domu Nory.
- Chloe. Właśnie szedłem po ciebie. Trochę... Yyy... Zaspałem.
W progu stała Nora. Cóż... Nie wygladała jakby przez ostatnie godziny spała.
- Nie wątpię. - powiedziałam. Ruszyłam za nim do ogrodu. Wykonał te same czynności co wczoraj, a ja przygotowałam się do ataku. Jednak znów oberwałam i wylądowałam na macie.
- Ejj... Stary! - krzyknął ktoś z tarasu. Liam spojrzał na niego. - Nie jesteś sam z Norą w tym domu. Pamiętajcie o tym w nocy, ok?
Co to miało być?!
- Ok. Zapamiętam Lucas. - uśmiechnął się do kolegi. Następnie odwrócił się do mnie i odchrząknął. - Wracajmy do lekcji.
Ciągle myśląc o tym co powiedział Lucas i widząc przed oczami Norę zupełnie nie mogłam się skupić. Liam właściwie nie musiał się starać, żebym leżała na materacu.
- Skup się Chloe. - powiedział do mnie po raz setny. - Chyba na dzisiaj skończymy. - powiedział kiedy kolejny raz przegrałam. Nie podał mi ręki, tylko odsunął się, ubrał koszulkę i buty.
- Chcesz jeszcze mnie trenować? - spytałam ze łzami w oczach. Dzisiaj go zawiodłam. Zanim zdążył odpowiedzieć ruszyłam do siebie. - Głupia! Niby dlaczego miałby chcieć? Przecież jestem beznadziejna. - powiedziałam do siebie z każdym słowem przyspieszając. Jednak nie pobiegłam do siebie. Ruszyłam w przeciwną stronę. Chciałam ukryć się, żeby nikt mnie nie znalazł. Zbliżałam się do tak zwanego małpiego drzewa. Nazwaliśmy je tak, gdy byłam dzieckiem, ponieważ miało grube gałęzie i bez strachu można było wejść prawie na sam czubek. Dawno tam nie byłam, albo raczej nie wspinałem się, ale gdy stanęłam przed nim moje ręce i nogi same wiedziały gdzie się podeprzeć, aby wejść na moje ulubione miejsce. Kiedyś nawet z koleżanką napisałyśmy tam nasze imiona. Lubiłam tam siedzieć, bo mogłam obserwować wszystko wokół, ale byłam ukryta za liśćmi, więc nikt nie widział mnie. Nagle zobaczyłam jak ktoś biegnie. Nie zdziwiłoby mnie to, gdyby nie fakt, że właśnie stamtąd przybiegłam. Przyjrzałam się. Gdy zobaczyłam kto to o mało nie spadłam. To Liam. Znów spojrzałam w tym kierunku, ale jego już nie było. Weszłam jeszcze wyżej szukając jego...
- Następnym razem nie ruszaj tak gałęziami. - znów bym spadła, ale tym razem on mi pomógł.
- Jak mnie tu znalazłeś? - odwróciłam się do niego.
- Biegłem za Tobą. Wcale nie jesteś taka wolna, jak myślałem. - ręką starł mi łzę z policzka. Dopiero teraz zdałam sobie sprawę, że odkąd uciekłam od niego płakałam. - Nie pozwoliłaś mi odpowiedzieć.
Zaczęłam schodzić z drzewa. On poszedł w moje ślady, ale szybciej był na dole. Ja oczywiście musiałam się przy nim zbłaźnić i nie trafiłam nogą na gałąź. Nie zdążyłam się już niczego chwycić, gdyż drzewo w tym miejscu gałęzie miało tylko wysoko, więc zaczęłam spadać. Nie udeżyłam jednak w ziemię, Liam mnie złapał. Otworzyłam oczy.
- Dziękuję. - myślałam, że po tym mnie postawi, ale on chyba nie miał takiego zamiaru.
- Tak.
- Tak?! - co to ma niby znaczyć?! Ja mu dziękuję, a on mówi "tak"?
- Odpowiadam na pytanie. Tak, chcę cię dalej trenować.
- Dlaczego?
- Bo widzę w Tobie potencjał. I mam zamiar sprawić, żebyś ty też go zauważyła.

RobotyOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz