Czas na wolność

37 2 0
                                    

Trochę trwało, aż doszłam do siebie, ale w końcu się udało. Zastanawia mnie tylko co się stało z Norą. Od tamtego dnia nie widziałam jej. Liam też nie chciał nic mówić.
Ostatnio czułam, że Liam się ode mnie odsuwa. Nie chciał przebywać ze mną sam na sam, a kiedy do tego dochodziło szybko ucinał rozmowę i wychodził. Domyślałam się, że jest mu ciężko przez to wszystko przechodzić. Nora... Al... Wszystko szło nie tak. Do tego w mieście zaczynało brakować jedzenia. Za każdym razem przynosili coraz mniej. Chciałam im pomóc, ale Liam mi nie pozwalał wyjść z domu. Nawet na ogród musiałam wychodzić z kimś. Na szczęście miałam przy sobie Mel. Opowiedziałam jej o ostatnich wydarzeniach... Myślałam, że się rozpłacze. Przeżyła to wszystko bardziej niż ja.
***
- Liam, porozmawiaj ze mną! - krzyknęłam, gdy chłopak chciał znowu przede mną uciec. - Ciągle uciekasz, a ja nie rozumiem dlaczego!
Westchnął.
- Chloe... Ja po prostu... To wszystko... Ja nie wiem co mam myśleć.
- To znaczy?
- Myślałem o tym, co mówiłaś naa tym filmiku... Al mówił, że to jedyne wyjście. Ja zastanawiam się... Może powinniśmy się poddać. Nie jesteśmy w stanie nic zrobić. Nie sami...
- Jak możesz tak myśleć?! W takim razie to wszystko poszło na marne. Treningi, poszukiwania... Jeśli tak myślisz, to nie rozumiem po co nas tu zebrałeś.
- Ja nie wiem, czy jest inne rozwiązanie. Zastanów się.
- Liam. To nie będzie rozwiązanie problemu, tylko przyzwyczajenie się do ograniczeń, a to różnica.
- Wolisz żyć tak, jak teraz? Bojąc się o własne życie? Chodzić z bronią, rozglądać się? Bać się każdego dźwięku, każdego cienia?
- Nie chcę, ale nie zamierzam się poddać. Chcę, żeby wszyscy byli wolni. Będę o to walczyć.
- Chloe, proszę cię. Zastanów się. Czy warto? Wiele osób może zginąć, a tak... Wszyscy się uratujemy.
- Wolę poświęcić życie dla prawdziwej wolności. To ty powinieneś się zastanowić nad tym co mówisz.
Tym razem to ja wyszłam. Myślałam, że zależy nam na tym samym. Ale to ja chciałam prawdziwej wolności, a on tylko jej oszukaną wersję.
Następnego dnia Liam i reszta znów ruszyli do miasta. Nie wiem jaki to miało sens, skoro i tak chciał się poddać. Nie rozmawiałam z nim. Miałam mimo wszystko nadzieję, że zmieni zdanie.
- Cześć Chloe. - podeszła do mnie Lotty. - Jak się czujesz?
- Już dużo lepiej. - uśmiechnęłam się do niej.
- A co z Liamem? Ostatnio jest jakiś dziwny.
- Szkoda gadać. Zawiódł mnie. Mam nadzieję, że przemyśli to wszystko, ale boję się, że nie zmieni zdania. - westchnęłam.
- Nie martw się. - Charlotte mnie przytuliła. Cały dzień spędziłam z małą i Mel śmiejąc się.
***
Mimo naszej ostatniej kłótni byłam nerwowa, kiedy Liam nie wrócił na noc. Wszyscy chodzili smutni i nie wiedzieli co ze sobą zrobić. Do miasta poszło aż dwadzieścia osób, a do tego czasu nie wrócił nikt.
Poszłam w kierunku tunelu. Cisza jak makiem zasiał. Rozejrzałam się i po chwili weszłam do środka. Było tak ciemno, że nie widziałam czubka własnego nosa. W końcu na kogoś wpadłam.
- Au... - upadłam na ziemię. Ktoś poświecił mi latarką w oczy. Zasłoniłam się ręką.
- Co ty tu robisz?
- Martwiliśmy się o was. Co tak długo tam robiliście?
Liam podał mi rękę. Chwyciłam ją i chłopak pomógł mi wstać. Jednak nic nie odpowiedział i ruszył przed siebie. Stałam tak jeszcze przez chwilę i wtedy zauważyłam, że nie wszyscy wrócili. To nawet nie była połowa. Zrównałam się z Liamem.
- Co się stało? Dlaczego jest was tak mało?
Jednak nic nie odpowiedział. Gdy wyszliśmy z tunelu powiedział Lucasowi, żeby wrócili do domu i odciągnął mnie na bok.
- Zaatakowali nas. Nie jeden, dwa... Dziesięć. Jeszcze nigdy nie widziałem tylu w jednym miejscu. Ja nie mogłem nic zrobić!
Przytuliłam go. Nie wiedziałam co mam powiedzieć. Kiedy chciałam się odsunąć Liam przyciągnął mnie z powrotem.
- Musisz być silny. Dla nich Liam. Wszyscy na ciebie liczą.
- Mam już tego dosyć. Tak bardzo chcę, żeby to wszystko się skończyło.
- Zrobisz co zechcesz, ale ja zdania nie zmienię.
- Wiem, Chloe.
Chłopak puścił mnie i wrócił do domu. Ja jeszcze chwilę poczekałam i zrobiłam to samo.
***
Dopiero po kilku dniach wszyscy doszli do siebie. Liam miał najgorzej. Czuł się winny, ale starałam się mu pomóc. Lucas też dużo z nim rozmawiał. Pewnego dnia wstałam wcześniej. Chciałam coś zjeść, więc zeszłam do kuchni. Kiedy otworzyłam lodówkę usłyszałam Lucasa.
- Widzę, że nie płaczesz po Norze.
- Co masz na myśli? - odpowiedział Liam.
Chłopcy stali na balkonie tyłem do mnie. Podeszłam bliżej.
- Chloe jest całkiem niezła.
- Co to ma do rzeczy? Lucas mów prosto z mostu.
- Jest mi naprawdę przykro, że nic mi nie powiedziałeś, że ty i Chloe to coś poważnego. Przecież jesteś moim przyjacielem. Myślałem, że mówimy sobie wszystko.
- Czekaj, czekaj... Ja i Chloe? Nie dostałeś w głowę?
- No, przecież to widać. Wszyscy widzą, że jest między wami chemia.
O rany!
- Posłuchaj. Gdyby coś było na rzeczy, to bym ci powiedział. Chloe jest dla mnie jak siostra. Nic więcej, rozumiesz?
Jak siostra?!
- Nie kłam. Dwa razy się całowaliście. Czuwałeś przy niej. Chciałeś za wszelką cenę ją uwolnić. Ostatnio ciągle ze sobą rozmawiacie... To nie jest miłość?
- Nie tak jak myślisz. Ok... Masz rację. Pocałowałem ją, ale to dlatego, że nie byłem pewien swoich uczuć. Coś mnie do niej ciągnęło, ale kiedy całowaliśmy się po raz drugi... Zdałem sobie sprawę, że nie kocham jej. Nie tak. Jest dla mnie ważna i mi na niej zależy, ale kiedy ją całuję, to czuję jakbym całował swoją siostrę.
To wystarczyło, żebym zdecydowała się wprowadzić w życie plan Liama. Ale musiałam to zrobić po cichu, bo on mi na to nie pozwoli. W końcu jestem jak jego siostra...
Zeszłam do piwnicy po broń - tam Liam odkładał wszystko po każdej akcji. Wybrałam jedną i schowałam za pasek. Następnie poszłam na piętro i chwyciłam mój zeszyt. Wyrwałam pustą stronę i napisałam list do Liama. Sięgałam już po drugą, ale pojawiła się Mel.
- Chloe? Dlaczego płaczesz? - dopiero wtedy zdałam sobie z tego sprawę.
- Muszę ci coś powiedzieć. Ale nie tutaj.
Poprowadziłam ją dość daleko od domu.
- Pamiętasz, jak opowiadałam ci plan Liama? - kiwnęła głową. - Ja to zrobię, ja wejdę do środka.
- Liam ci nie pozwoli! Ja też nie! Chloe...
- Mel! - uciszyłam ją. - Przekonam cię, a Liamowi powiesz, gdy nie będzie mógł mnie zatrzymać.
- Jak masz zamiar mnie przekonać?
Opowiedziałam jej to co podsłuchałam w kuchni.
- To, że powiedział to Lucasowi, to nie znaczy, że to prawda.
- Znam Liama i wiem, że nie kłamał.
- Ale przecież tyle razy trzymał cię za ręce, patrzył w oczy. Przecież się całowaliście! I to dwa razy! Przecież sama mówiłaś.
- Widocznie źle to odebrałam.
- W każdym razie, nie przekonałaś mnie.
- Jeszcze nie próbowałam. Posłuchaj mnie uważnie. Wiem co mi odpowiesz, ale jestem pewna tego co ci teraz powiem. Kocham Liama i nie dam rady żyć jak... Siostra... Ale też nie mogę być daleko od niego.
- Znajdziesz sobie kogoś innego, zobaczysz.
- Mel. Ja. Jestem. Pewna. - patrzyłam jej w oczy. Widziałam, że zmiękła.
- Chloe... Co ja powiem twojej mamie? A Liam mnie zabije!
- Melanie, wierzę w ciebie. - podałam jej list. - Daj to Liamowi, kiedy to wszystko się skończy. Napisałam mu prawdę. A zaraz napiszę list dla mamy. Daj mi chwilę.
Wyrwałam kolejną kartkę i napisałam krótki list dla mamy, w którym wyjaśniłam jej moją decyzję przemilczając kwestię Liama. Czyli podałam inny powód...
- To list dla mamy. A dla ciebie mam to. - powiedziałam podając jej zeszyt. - Skończ go za mnie. I pokaż Liamowi.
Mel wzięła zeszyt i przytuliła mnie. Miałyśmy łzy w oczach, ale wiedziałam, że to moja misja. I muszę ją wypełnić.
- Liam to jedyny powód twojej decyzji? - Mel płakała.
- Nie. Robię to dla wszystkich ludzi. Takich jak Al jest więcej. Nie chcę, żeby ludzie musieli się poddać, aby odzyskać domy. Chcę oddać im, to co ich. Nie ma innego sposobu. A ja jestem gotowa to zrobić. Ale przecież, to nie musi znaczyć, że nie wrócę. Nadzieja umiera ostatnia.
- Sama mówiłaś, że to misja samobójcza.
- Ale to nie znaczy, że nie wrócę. Mel... Uwierz we mnie. Wiele się nauczyłam w ostatnim czasie. Ale nikt z was we mnie nie wierzy.
- Chloe... Nawet tak nie mów.
- Mel. Nie powstrzymasz mnie. - przytuliłam ją. Pewnie po raz ostatni... - Żegnaj.
Ruszyłam wypełnić moją misję.

RobotyOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz