Uśmiech

47 3 0
                                    

Liam wysłuchał moją opowieść nie mówiąc nic. Nora kilka razy mi przerwała wchodząc bez pukania do pokoju. Kiedy skończyłam znów weszła. Była zdenerwowana.
- Liam! Musisz to zobaczyć.
Liam wstał, ja zrobiłam to samo. Potwornie bolały mnie stopy, pewnie od skoku na drabinę, ale zeszłam za nim.
- Chloe. Zobacz. - powiedziała Mel, gdy pokonałam ostatni schodek. Wskazywała na okno. Wszyscy stali schowani, starali się zobaczyć co się dzieje na zewnątrz. To co zobaczyłam po drugiej stronie wywołało potworny strach. Stałam jak wryta.
- Chloe? Co się stało? - spytała Melanie.
Spojrzałam na Liama. Kiedy odwzajemnił moje spojrzenie kiwnął głową. Rozumieliśmy się bez słów.
- Weźcie co potrzebne. Nie mamy czasu. Spotykamy się w piwnicy.
Wszyscy cicho ruszyli po swoje rzeczy. Wtedy zdałam sobie sprawę, że przecież nic nie mam. Wszystko zostało w tym domu... Liam zobaczył, że nie ruszyłam się z miejsca i poszedł do mnie.
- Co jest?
- Wszystko zostało tym domu.
- No tak... Nie sądzę, żeby Nora dała ci trochę ubrań, ale może coś znajdę. Tylko ubierz buty. - poszedł do pokoju. Pewnie po rzeczy. Spojrzałam na swoje stopy. Rzeczywiście byłam bez butów, ale za to miałam bandarze. Podejrzewam, że znając moje szczęście stopy mam całe zakrwawione... Poszłam na górę i znalazłam swoje buty. Ubrałam je i zeszłam do piwnicy. Liam już tam czekał. Pewnie był przygotowany na szybką ucieczkę.
- Cieszę się, że z nami jesteś. - powiedział. - Gdyby nie ty pewnie byśmy tu zostali... Dziękuję. - uśmiechnął się.
Moją jedyną odpowiedzią był rumieniec na twarzy. Na szczęście w tym momencie zaczęli się pojawiać inni.
Kiedy wszyscy się zebrali w piwnicy odszukałam Mel i mamę. Liam zamknął drzwi na klucz, a następnie otworzył tunel. Wszedł pierwszy, za nim Nora i chłopak o imieniu Lucas. Melanie i mama weszły przede mną, a ja jako przedostatnia. Kiedy chłopak za mną poradził sobie z ukryciem wejścia i w końcu je zamknął usłyszeliśmy trzask. Już tu byli...
Chłopak pchnął mnie, abym szła dalej. Głośno przełknęłam ślinę i poszłam dalej.
Było zupełnie ciemno. W pewnie momencie zobaczyłam Liama. Kazał wszystkim skręcić w lewo. Jak szliśmy w drugą stonę nie zauważyłam, aby tunel się rozdzielał. Ale teraz wyraźnie to widziałam.
Liam podszedł do chłopaka, który szedł ze mną.
- Co się stało? - szepnął.
- Weszli do domu. Wyważyli drzwi.
- Ehh...
Liam powiedział coś jeszcze, ale nie usłyszałam.
Szliśmy już dość długo i zaczynały mi się dawać we znaki rany na nogach, aż w końcu zrobiło się jaśniej. Wyszliśmy na powierzchnię.
- Czy to bezpieczne? - spytałam sama siebie.
- Spokojnie Chloe. - Liam ścisnął mi rękę.
Gdy wyszłam na słońce zamrugałam oczami. Rozejrzałam się, ale nie miałam pojęcia, gdzie jesteśmy.
- Tu narazie zostaniemy. Pewnie nie będzie to kryjówka na długo, ale wystarczy, żeby dokończyć trening i przygotować się do ataku.
Wszyscy zaczęli się rozchodzić. A ja znów się rozejrzałam. W okolicy był tylko jeden dom. Na pierwszy rzut oka wyglądał na niezbyt duży. Wokół była tylko wysoka trawa.
- Liam, co to za miejsce? - spytałam widząc, że zatrzymał się obok mnie.
- To dom moich dziadków. Tu spędzałem każde wakacje, kiedy byłem mały.
- Chciałabym cię zapytać o tunele. Z centrum do Nory i twoich dziadków. Jak one powstały? Bo raczej nie sądzę, żeby były tam od zawsze.
- To prawda. - zaśmiał się. - Chodź ze mną.
Odeszliśmy od wszystkich, tam gdzie trawa była niższa i usiedliśmy.
- Mówiłem ci, że mój tata zajmował się tymi robotami. Od początku nie podobało mu się to, dlatego cała moja rodzina zajęła się tym tunelem. Razem z rodzicami Nory i znajomymi udało się nam to szybko skończyć.
- Dlaczego Twój tata nie ostrzegł wszystkich? Mógł uratować wiele osób. - powiedziałam po chwili ciszy.
- Próbował, ale albo ludzie mu nie wierzyli, albo firma wszystko zatuszowała. W końcu ciebie też starałem się ostrzec, ale to zignorowałaś.
- Prędzej bym uwierzyła, gdybyś mi to powiedział w oczy. Myślałam, że ktoś robi sobie ze mnie żarty. - uśmiechnęłam się do niego.
- No, może masz rację. Ale chyba nie odważyłbym się tak do ciebie podejść i powiedzieć.
- Napewno zrobiłbyś to prędzej niż ja. Ale nadal nie rozumiem, dlaczego to właśnie mnie próbowałeś ostrzec.
- Szczerze? - kiwnęłam głową. - Przykułaś moją uwagę w autobusie. Widziałem jak z uśmiechem ustępujesz miejsce staruszkom, jak czytasz z takim zainteresowaniem, że nic nie jest w stanie cię oderwać. Widziałem też smutek na twojej twarzy. Pomyślałem, że bardzo chcę zobaczyć jak się uśmiechasz.
- Przyznaj się. Ile razy jechałeś ze mną autobusem? Ja nigdy cię nie widziałam, a ty...
- Cóż... Nawet nie wiem. Bardzo często cię widziałem. Nie tylko jak jechałem z Norą.
Poczułam, że się rumienię.
- I cieszę się, że w końcu mogłem zobaczyć twój uśmiech.
- Liam! Chodź już! - Nora. Jak zwykle.
- Chodźmy. Poznasz moją mamę. - wstał i wyciągnął do mnie rękę. Chwyciłam ją i poszłam razem z chłopakiem.
Dom okazał się dużo większy. Dwa piętra, duże pokoje. Każdy znalazł sobie miejsce, a zostało go jeszcze sporo.
Liam zebrał nas w salonie.
- Przedstawię wam plan. W piwnicy jest niewielka siłownia i będziemy się dzielić na grupy, tak aby każdy spędził tam trochę czasu. Kiedy zakończymy treningi zaczniemy fazę drugą. Naszym zadaniem będzie wyłączyć program robotów. Znamy dokładnie miejsce, do którego musimy się udać, ale jest ono strzeżone przez część androidów. I to jest nasz największy problem. Dlatego zanim się za to zabierzemy poszukamy ludzi, który nam pomogą. Jest nas dużo, ale potrzebujemy więcej, aby zwyciężyć. To chyba tyle. Dokładny plan ataku poznacie później.
Nora zaczęła nas dzielić na grupy. Oczywiście byłam jak powietrze, zupełnie mnie pominęła. Kiedy skończyła podeszłam do niej.
- Czego chcesz? - spytała "milutko".
- Dlaczego mnie nie przydzieliłaś?
- Bo ty nie będziesz trenować. - nadal przyglądała się kartce, na której rozpisała grupy.
- Jak to?
- Ty będziesz czekać w domu i modlić się, żebyśmy wszyscy wrócili. Jesteś za słaba, żeby iść z nami. Nie masz żadnych umiejętności, które mogłyby się przydać. Już nie mówiąc o biegu. Nikt nie będzie cię niańczył. - czułam, że zaczynają mnie szczypać oczy. Szybko zamrugałam. Teraz nie jest czas na łzy. - Zrobię wszystko, żebyś z nami nie szła. Będziesz tylko kulą u nogi. Może i Liam trenuje z tobą, ale to nic nie zmienia. Nadal jesteś za słaba. - zaśmiała się. - Już wyobrażam sobie, co będzie, jak dostaniesz broń. Jeszcze naszego odstrzelisz. - odeszła śmiejąc się.
Powoli ruszyłam w kierunku drzwi. Kiedy je zamknęłam zaczęłam biec i obraz stał się rozmazany. Poczułam łzy na policzkach. Nie wiem ile czasu uciekałam, ale w końcu potknęłam się o coś i upadłam. Położyłam się na boku i rozpłakałam jeszcze bardziej.
Jesteś za słaba, żeby iść z nami!
Nie masz żadnych umiejętności, które mogłyby się przydać!
Będziesz tylko kulą u nogi!
Jeszcze naszego odstrzelisz!
W końcu się uspokoiłam. Wstałam i ruszyłam przed siebie nie patrząc wstecz.

RobotyOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz