Z punktu widzenia Tomka:
Tamto popołudnie w kawiarni zapamiętam na długo. Katrina była wtedy taka wesoła i uśmiechnięta, co dawało mi poczucie szczęścia. Cieszyłem się, że zakończyła sprawę z Szymonem i zaczyna wszystko od nowa. Powiedziała, że chce rozpocząć nowy rozdział w swoim życiu, a ja chcę być w nim obecny. Już się o to postaram. Teraz już nie schrzanię sprawy i będę walczył. Ostatnimi czasy doskonale zdaję sobie sprawę co to znaczy być o nią zazdrosny. Nie chcę przeżywać tego uczucia już nigdy.
Z punktu widzenia Katriny:
Właśnie wróciliśmy do domu. Jestem cała w skowronkach, moje życie wreszcie zaczyna się układać. Gdy siedziałam w salonie razem z Tomkiem postanowiłam z nim porozmawiać:
-Tomek, na pewno widzisz, że czuję się już lepiej i mogę już zostać sama. Więc spokojnie możesz wrócić już do siebie.
-Ee...a no tak. Jeżeli chcesz to mogę już dzisiaj jechać- odpowiedział mi trochę z wyrzutem.
-Posłuchaj ja nie chciałam, żeby to tak zabrzmiało. Na prawdę cię nie wyganiam, bo takie mieszkanie z tobą jest całkiem miłe- uśmiechnęłam się.
- Mi też się podobało. Nie musisz mi się tłumaczyć. Ja też myślę, że lepiej jak już wrócę do siebie. Ale jeżeli coś by się działo to dzwoń, przyjadę do ciebie na sygnale- zaśmiał się.
- No ja mam nadzieje.
- A teraz pozwól mi się jeszcze tobą nacieszyć...
Objął mnie ramieniem i przytulił. Cholera po co ja to powiedziałam. Wcale nie chciałam, żeby szedł. Chciałam, żeby ze mną został.
- Katrina, pomyślałem, że po maturach moglibyśmy wyjechać naszą paczką nad morze. Co ty o tym myślisz?
- To jest super pomysł. Co powiesz na końcówkę maja?
-Może być, już nie mogę się doczekać -powiedział uśmiechnięty Tomek.
Na prawdę szczerze się z tego ucieszyłam. Tak dawno nie byliśmy wszyscy razem na jakiejś wycieczce. Mam nadzieję, że to nadrobimy.
-A jak tam twoja przyszłość? Studia prawnicze nadal aktualne?- zapytałam go.
- Tak, to moje największe marzenie. Mam wielką nadzieję, że się na nie dostanę.
-Na pewno ci się uda. Ty byś się nie dostał?- zaśmiałam się.
- No dobra mała śmieszko- obrzuciłam go spojrzeniem. A co ty zamierzasz robić w przyszłości?
-No więc zastanawiam się nad pedagogiką. Chciałabym pracować z dziećmi lub jest też druga opcja dziennikarstwo. To też mnie kręci.
-Ambitna jak zawsze- uśmiechnął się.
- No, a jak.
- Lubisz dzieci co nie? To ile w przyszłości? Duża rodzinka?- wyszczerzył się.
- I podobno to ja jestem ciekawska. No wiesz chciałabym mieć najlepiej trójkę dzieci. Dwóch chłopców i jedną dziewczynkę. A ty jak? Planujesz założyć rodzinę mądralo?
- Pewnie ale tylko jeśli spotkam ta jedną jedyną...
-A no tak, dzieci sobie sam nie urodzisz- zaczęłam się śmiać.
- No nie wytrzymam z tobą.
I w tym momencie zaczął mnie gilgotać. No co za pacan! Dobrze wie, że tego nie cierpię. Wiłam się na kanapie jak jakaś żmija, a ten nie przestawał. W pewnym momencie wbiłam mu palce w żebra, a on tylko zawył z bólu.
-No jak ty mogłaś mi to zrobić?- udał obrażonego.
-A jak ty mogłeś mnie gilgotać?
- Oj tam, no nie bocz się na mnie.
W sekundzie znalazł się nade mną. Moje serce zaczęło bić mocniej, a każda część mojego ciała domagała się zetknięcia jego ust z moimi. Miałam straszną ochotę go pocałować. Przewiesiłam moje ręce za jego kark i patrzyliśmy w sobie oczy. Ależ to był magiczny moment. Tomek zaczął przybliżać moja twarz do mojej, brakowało sekund abyśmy się pocałowali i nagle...zadzwonił telefon.
Z punktu widzenia Tomka:
Już prawie ją pocałowałem, zacząłem przybliżać swoją twarz do jej i....zadzwonił telefon. No po prostu zabije durnia, który mi to przerwał. Zszedłem z Katriny i odebrałem:
-Halo- warknąłem.
-No siema stary! Co tam porabiasz?- odezwał się Igor.
-Serio chcesz wiedzieć?- zdążyłem już wejść do kuchni.
-No mów mów, czekamy tutaj z Adamem z niecierpliwością.
- Właśnie prawie pocałowałem Katrinę, ale ty oczywiście musiałeś mi to przerwać.
-Co? . Chłopie dobrze, że siedzę bo ta wiadomość zwaliła mnie z nóg. Nie spodziewałem się...
- Ja też, ale już nie ważne.
- Stary, przyjmij moje kondolencje- zaśmiał się głupkowato.
- Zamknij się.
Porozmawiałem z nim jeszcze chwilę i wyszło na to, że potrzebuje na jutro mojego pendrive i niestety muszę jechać mu go zawieść bo Igorek nie może się pofatygować.
- Katrina, ja będę się zbierał. Igor potrzebuje mojego pendrive i muszę mu go zawieść. Myślę, że od razu zabiorę swoje rzeczy i wrócę do siebie.
-Oo , myślałam, że zostaniesz jeszcze dzisiaj. No ale jeśli musisz jechać to nic nie poradzimy. Chodź, pomogę ci się spakować- uśmiechnęła się.
Katrina jak to dziewczyna wszystko starannie popakowała do mojej torby, ja natomiast zniosłem swój bagaż na dół. Nie chciałem jej zostawiać.
-Na pewno nie zostaniesz na kolację?- zapytała.
-Bardzo bym chciał ale nie mogę, następnym razem.
-Eh...no to jak już się żegnamy to chcę ci powiedzieć, że jestem ci ogromnie wdzięczna, że byłeś ze mną w tym trudnym okresie, wspierałeś mnie i broniłeś. Dziękuję ci, że byłeś...
- Nie masz mi za co dziękować, to była czysta przyjemność spędzić z tobą trochę czasu. Ej co to za smutna mina? Przecież zobaczymy się jutro.
- Wiem ale przyzwyczaiłam się, że jesteś obok.
-Oj, chodź tu mała.
Staliśmy objęci, Katrina wtuliła się we mnie i zamknęła oczy. Była taka piękna. Po chwili podniosła głowę i patrzyliśmy w sobie w oczy. Przybliżyłem moją twarz do jej i musnąłem lekko jej usta moimi. Nie wiedziałem jak zareaguje, równie dobrze mogła mnie odepchnąć. Jednak nie zrobiła tego. Na początku było lekko oszołomiona, natomiast po chwili sama odwzajemniła pocałunek. Z początku był on delikatny i czuły, jednak z czasem stawał się coraz bardziej namiętny. Nie mogłem wymarzyć sobie lepszego pożegnania.
CZYTASZ
Przyjaciele.
Teen FictionCzy przyjaźń pomiędzy kobietą, a mężczyzną istnieje? Są różne opinie na ten temat, jednak każda miłość to inna historia. Tak samo jest z Katriną i Tomkiem. Katrina to energiczna, piękna i zabawna 19-latka o urzekającym uśmiechu i cudownych oczach...