Part 13

4.8K 287 6
                                    

Z punktu widzenia Katriny:
Rano obudziłam się bardzo wcześnie. Nie mogłam spać. Myślałam nad wszystkim. Uznałam, że pójdę pobiegać. Pożyczyłam od Amandy strój, zostawiłam jej kartkę i wyszłam.
Biegałam jakieś 2h, po czym postanowiłam wracać. Gdy weszłam do domu Amandy dobiegły mnie miłe zapachy z jej kuchni. Robiła nam śniadanie.
- No hej, idź się wykąp i zaraz przychodź.
-Cześć, wiesz nie mam apetytu. W ogóle chciałam ci za wszystko podziękować i będę wracała.
-Chyba oszalałaś, nigdzie nie pójdziesz. Zmykaj do łazienki i za parę minut cię widzę.
- No dobra- uśmiechnęłam się lekko.
Z punktu widzenia Tomka:
Wczoraj wypiłem parę piw, a efektem tego był dzisiejszy kac. Wziąłem szybki prysznic i od razu pojechałem do kwiaciarni. Kupiłem ogromny bukiet różowych tulipanów. To ulubione Katriny. Po paru minutach byłem u niej w domu.
- Dzień Dobry, mogę wejść? Katrina już wstała?- otworzył mi jej tata.
-Cześć Tomek, Katriny nie ma. A to ty nic nie wiesz? Stało się coś?
Nie wiedziałem o czym on mówi. Momentalnie zbladłem cały i nie wiedziałem co powiedzieć.
-Nie nic się nie stało....
- Katrina jest u Amandy, wczoraj u niej została. Chyba się zagadały, jeżeli chcesz to możesz na nią poczekać.
-Wie pan nie, pojadę do nich. Dziękuję i do widzenia.
-Jak chcesz  Do widzenia.
Dobra, spokojnie jest u Amandy. Już się bałem, że coś się jej stało.
Z punktu widzenia Katriny:
- Co zamierzasz zrobić? –zapytała mnie Amanda.
- A więc, zjem śniadanie i wracam do domu.
-Nie zgrywaj głupka, wiesz o czym mówię.
-Nie wiem, nie chcę się z nim kłócić ale też nie chcę, żeby to wszystko tak wyglądało.
- Porozmawiaj z nim, dzwonił do ciebie jak biegałaś. Zależy mu.
- Dlaczego to wszystko jest takie poplątane?
Amanda podeszła do mnie i mnie przytuliła. Jest cudowna.
- Wszystko się ułoży zobaczysz.
- Mam nadzieję, ja będę się już zbierała. Dziękuję za wszystko- przytuliłam ją mocno i powędrowałam do drzwi.
Jakoś słabo się czułam, strasznie bolała mnie głowa. Pewnie coś mnie nabiera, jeszcze tego mi brakowało. W tym momencie marzyłam tylko o tym, żeby znaleźć się w swoim łóżku i iść spać.
Z punktu widzenia Tomka:
Właśnie przyjechałem do Amandy, mam nadzieję, że Katrina będzie chciała ze mną porozmawiać. Gdy Amanda otworzyła mi drzwi jakoś nie widziałem radości w jej oczach, nie dziwie się.
-Hej, jest Katrina?
-Cześć, nie ma.
- Amanda proszę cię wpuść mnie do niej, wiem, że u ciebie nocowała.
-Nocowała ale już jej nie ma.
-Jakto?- powiedziałem już zrezygnowany bo zaczynałem wątpić, że kiedykolwiek z nią pogadam.
- Wyszła jakieś parę minut temu, spóźniłeś się.
Usiadłem bez sił na schodach. Amanda dosiadła się koło mnie.
- Nie załamuj się. Zawaliłeś sprawę i to konkretnie ale przecież nic nie jest jeszcze stracone. Pojechała teraz do domu i na pewno ci nie ucieknie.
-Od rana za nią biegam i jeszcze jej nie złapałem- zaśmiałem się. Tak zrąbałem sprawę, że szok ale nie zrobię tego błędu drugi raz.
- I to mi się podoba, a teraz do niej leć :D
-Dzięki za rozmowę.
-Nie ma za co i powodzenia :D
Z punktu widzenia Katriny:
- Wróciłam!
-Cześć córeczko, Tomek był.
-Ah tak, kiedy?
- Jakąś godzinę temu, pokłóciliście się?- zapytała z troską mama.
-Nie, wszystko jest okej ale pójdę się teraz położyć bo marnie się czuję. Chyba coś mnie nabiera.
-Zaraz przyniosę ci aspirynę i herbatę, a teraz zmykaj.
-Dziękuję, kochana jesteś.
Po paru minutach byłam już w swoim łóżku okryta kocem i nafaszerowana lekami. Dostałam gorączkę i byłam już całkiem ospała. Nawet nie wiedziałam kiedy zasnęłam.
Z punktu widzenia Tomka:
- Dzień dobry, to jeszcze raz ja. Jest tym razem?- zapytałem mamy Katriny?
-Jest jest ale nie wiem czy chcę cię widzieć. Czuję, że coś między wami zaszło ale ona nie chcę mnie martwić, a poza tym nie czuję się za dobrze.
-Co się z nią dzieje? - teraz to już wystraszyłem się nie na żarty.
- Jest strasznie słaba, dostała gorączki.
- Proszę mnie wpuścić, muszę się z nią zobaczyć. Mało co nie klęknąłem na kolana przed tą kobietą.
-Wpuść go- nagle wyłonił się jej tata.
-Ale wchodzisz na własną odpowiedzialność. Nie ręczę za własną córkę.
-Dziękuję państwu, na prawdę.
Wszedłem po cichy do jej pokoju. Spała na swoim łóżku. Była strasznie rozpalona i taka...bezbronna. Usiadłem koło jej łóżka i przyglądałem się jej.
Sam nie wiem ile czasu minęło zanim się obudziła. Parę razy zaglądała do niej jej mama. Chyba coś mi ostatnio nie ufa. Ale ja cierpliwie mówiłem jej, że zostanę. Przykrywałem Katrinę, odgarniałem jej niesforne włosy z czoła i właśnie w tych momentach zrozumiałem, że taką ją kocham. Nie musi się ze mną kochać. Wystarczy mi tylko, że jest koło mnie. To mnie w pełni satysfakcjonuje.
Z punktu widzenia Katriny:
Ależ ja nienawidzę chorować. Jeszcze te sny -,- Pelętał mi się w nich Tomek. Gdy otworzyłam oczy myślałam, że dalej śnię. On siedział koło mnie. Musiała minąć dosyć spora chwila zanim się opamiętałam.
-A ty co tu robisz?
-Katrina nie denerwuj się proszę, chciałem porozmawiać.
-Tia, wczoraj też chciałeś rozmawiać co nie? Może i jestem chora ale jeszcze o zdrowych zmysłach. Kto cię w ogóle wpuścił?
-Twój tata, mama jakoś ostatnio mi nie ufa. Pozwól mi to wytłumaczyć.
-Nie wiem czy chcę tego słuchać...
-Katrina, proszę.
-Masz 2 minuty, słucham.
- Byłem idiotom, że tak się wczoraj zachowałem. Nie wiem co mi się stało.
- Ja ci powiem co ci się stało, zmieniałeś dziewczyny jak rękawiczki i teraz ci takiej brakuje. Ja jestem inna i nie do końca ci to chyba odpowiada.
- Przestań mi przerywać. Kocham cię, kocham cię jak wariat i nie chcę żadnej innej. Ty jesteś moją wymarzoną i wyśnioną księżniczką. Teraz jak przy tobie siedziałem właśnie to sobie uświadomiłem. I nie chcę cię do niczego zmuszać. Wystarczy, że przy mnie będziesz.
Zamurowało mnie. Nie wiem co powiedzieć, rozpłynęłam się...
- A jak znowu ci się odmieni?
- To mi przywal- zaśmiał się.
- Zapamiętam.
-Czyli mam wybaczone?
-Co?! Myślałeś, że ci wybaczę. Po tym wszystkim? Przecież....
Patrzył na mnie i zaczął się śmiać. Przybliżył się i objął mnie. Później pocałował. No to po mnie. Już nie poudaje, że jestem zła.
-Żartowałam! :D Ja też cię kocham i nie wyobrażam sobie życia bez ciebie.
-Mój aniołek- przytulił mnie tak mocno, że mało nie straciłam dopływu tlenu.
-Wiem, że się cieszysz ale jestem chora i nie chcę cię zarazić. Może lepiej idź. Dla twojego dobra
-Chyba oszalałaś, teraz to już na pewno cię nie zostawię. Idę zrobić ci jeszcze herbaty, a ty odpoczywaj.
Jak ja się cieszę. Tomek jest czymś najlepszym co mnie spotkało w życiu. Napisałam sms dziewczynom, że się pogodziliśmy i odpadłam. Gorączka mnie pokonała. Zasnęłam jak zabita. To co pamiętam jeszcze to jak Tomek kładzie się koło mnie i obejmuje. Choć protestuje to on odpowiada, że jest nieśmiertelny i każe spać. Przytulam się do niego i z uśmiechem i gorączką zasypiam. Lepszego zakończenia dnia nie mogłam sobie wymarzyć.


Przyjaciele.Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz