Z punktu widzenia Katriny:
Ze szpitala poszłam od razu do Amandy. Czekała na mnie razem z Klarą. Nie miałam ochoty nic mówić ale musiałam.
Usiadłam na łóżku i nie wiedziałam od czego zacząć. Dziewczyny przytuliły mnie.
-Nie musisz nic mówić, wiemy wszystko...
I wtedy pękłam. Rozbeczałam się jak bóbr. Wszystkie emocje wyszły ze mnie w momencie.
-Kat, twój dziadek..na pewno są jakieś szanse- mówiła Klara..
-On umiera...
-Kochanie...
Z wyczerpania zasnęłam. Obudziłam się dopiero wieczorem. Czułam się jeszcze bardziej zmęczona niż byłam.
-Jak się czujesz?-zapytała Klara.
-Powiedzieć prawdę czy skłamać?
- Kat...
-Do dupy..Ten dzień był straszny. Nie dość, że dziadek...to jeszcze Tomek.
-Co z Tomkiem?
-W Boże Narodzenie uświadomiłam sobie, że zachowałam się strasznie, że tak go zostawiłam, samego. Przecież powinnam go wspierać tak?- oczy zaszły mi mgłą.
-Zrobiłaś dla niego więcej niż ktokolwiek by mógł. Nie masz prawa się obwiniać- powiedziała Amanda.
- Ale ja to czuję, że nie powinnam. I po pasterce rozmawialiśmy i byliśmy tak blisko..ale nagle podeszła Roksana i on z nią poszedł. A parę dni później zobaczyłam ich w parku całujących się.
-O kurde.
-Sama tego chciałam prawda? Mam to.
-Ale jesteś pewna?-dziewczyny nie mogły w to uwierzyć.
-Tak ale zresztą nieważne. To wszystko co czułam-wydawało mi się. Mamy teraz osobne życia..Muszę lecieć do dziadka, zadzwonię.
-Trzymaj się..
~~~~~
Przez następny tydzień stan dziadka nie uległ zmianie. Ciągle czekaliśmy na cud, który mógłby go uratować..Nowy rok nie zaczął się tak jak chciałam. Dlaczego to wszystko jest tak bardzo skomplikowane?
Z punktu widzenia Tomka:
Przez ostatnie dni próbowałem jakoś skontaktować się z Kat. Noc bożonarodzeniowa była taka magiczna. Nie mogłem tego tak zostawić. Ale od paru tygodni kompletnie nie wiem co się z nią dzieje. Nie ma jej na uczelni, w pracy. Co jest do cholery.
Kiedy na ulicy przypadkowo spotkałem Klarę, nie mogłem uwierzyć w moje szczęście. Spadła mi jak z nieba.
-Co się dzieje z Kat? Możesz mi powiedzieć?
Patrzyła na mnie i nie wiedziała co zrobić.
-Tomek ale to już chyba nie twoja sprawa.
-Proszę cię!
- Eh..na prawdę nie wiesz? Jej dziadek walczy o każdą minutę życia..Kat ciągle z nim jest.Ale zachowaj to dla siebie. Tak będzie najlepiej.
Co ja mam teraz zrobić. Przecież pobiegłbym do niej i cały czas z nią był bo potrzebuje wsparcia ale czy ona tego chce. Cholera, nieważne. Chrzanię to. Muszę do niej jechać.
Na szczęście Klara podała mi wszystkie dane. Liczyłem na to, że spotkam Kat.
Kiedy już znalazłem salę, zobaczyłem ją. Siedziała na krześle, przytulona do ściany. Pewnie była bardzo zmęczona.
Delikatnie usiadłem koło niej i złapałem ją za rękę. Kiedy otworzyła oczy , nie wyrwała jej gwałtownie.
-Co ty tutaj robisz?-zapytała spokojnie. Kto ci powiedział?
- Klara ale nie miej jej za złe. Martwiłem się.
-Niepotrzebnie- wyciągnęła gwałtownie rękę z mojego uścisku. Nie musisz się nade mną litować teraz.
-Kat..przecież wiesz,że tak nie jest. Chcę ci jakoś pomóc.
-Nie możesz- nagle głos jej się załamał. Zaczęła płakać. Zbliżyłem się do niej i zamknąłem szczelnie w uścisku..Delikatnie głaskałem jej plecy. Dopiero po chwili oddaliła się ode mnie.
-Przepraszam, nie powinnam..-zaczęła wycierać policzki.
-Jednak na coś się przydałem.- Kat zaśmiała się lekko.
-Dziękuje ci za wszystko..Ale chciałabym zostać sama, zresztą atmosfera szpitala nie sprzyja.
-Dzwoń, zawsze i wszędzie. Pamiętaj, cokolwiek by się działo zawszę ci pomogę.
-Wiem..
Wchodząc do sali odwróciła się jeszcze i lekko mi pomachała.
Dlaczego tak świetna dziewczyna musi tak cierpieć?
CZYTASZ
Przyjaciele.
Teen FictionCzy przyjaźń pomiędzy kobietą, a mężczyzną istnieje? Są różne opinie na ten temat, jednak każda miłość to inna historia. Tak samo jest z Katriną i Tomkiem. Katrina to energiczna, piękna i zabawna 19-latka o urzekającym uśmiechu i cudownych oczach...