Part 21

3.6K 211 7
                                    


Z punktu widzenia Katriny:

Miałam w głowie tysiąc myśli i scenariuszy powiedzenia Tomkowi tej strasznej wiadomości... Przecież on był już taki szczęśliwy, a teraz ja muszę mu to wszystko zniszczyć.. Wchodząc do sali miałam już dokładnie ułożony wierszyk , który mu powiem ale gdy go tylko zobaczyłam wszystko się posypało..

-Cześć piękna-przywitał się uśmiechnięty.

-Hej-odpowiedziałam.

-Coś nie tak? Jakaś przygaszona jesteś..

-Wszystko dobrze..A jak ty się czujesz? Może ci poduszkę poprawię?

- Zwariowałaś? Nie wyjeżdżaj mi tu z poduszką bo wiem, że coś się stało.

Usiadłam powoli koło niego..

-Muszę ci coś powiedzieć- powiedziałam.

-Co się stało? Coś w pracy?

-Tomek..chodzi o ciebie..

-Jak to? Będę dłużej w szpitalu?

-Powiedzmy, spotkałam na korytarzu twojego lekarza..Posłuchaj..powiedział mi, że..

-No wyduś to z siebie.

-Po tak ciężkim wypadku twoje nogi mogą nie funkcjonować tak jak powinny..

-Co chcesz powiedzieć? Że ja nie będę chodził?

-Na razie możesz mieć z tym pewne problemy bo nastąpił paraliż ale jak będziesz ćwiczył to na pewno staniesz na nogi.

Ścisnął moją rękę mocniej..

-Czyli nie będę chodził.

-Nie mów tak, będziesz chodził na rehabilitację. Ja ci pomogę. Poradzimy sobie.

-Nie Katrina..Będę kaleką..

-Przestań tak mówić, będziemy walczyć i koniec. Nie możesz się poddać. Będziesz chodził i ja tego dopilnuję.

Z punktu widzenia Tomka:

Moje życie legło w gruzach..Przecież ja mogę już nie stanąć na własnych nogach..Całą noc myślałem i nie mogę obarczać tym wszystkim Kat. Musimy się rozstać. Niech znajdzie sobie kogoś lepszego, zdrowego... Gdy tylko przyszła do mnie następnego dnia powiedziałem jej to. Jej twarz zmieniła wyraz o 180 stopni.

-Jak w ogóle mogłeś o takim czymś pomyśleć? Ja cię nigdy nie zostawię. Nawet nie wasz się tak myśleć.

-Ale znajdziesz sobie kogoś innego i o mnie zapomnisz.

-Ty debilu! Od tego leżenia już całkiem myślenie ci odebrało- wykrzyczała mi.- Idę po kawę, a jak wrócę ma ci to przejść.

Jak ja ją szaleńczo kocham..Nawet nie zdawałem sobie z tego sprawy..

Z punktu widzenia Katriny:

On chyba oszalał, że mogłabym go zostawić. Nigdy tego nie zrobię i zawsze będę przy nim. Nieżalenie od tego w jakim stanie zdrowia będzie. Tak łatwo się mnie nie pozbędzie..

2 miesiące później

Z punktu widzenia Tomka:

Od kilkunastu tygodni codziennie ćwiczę. Lekarze mówią, że jest lepiej i niedługo stanę na nogi. Zacząłem studiować i w ogóle wszystko zaczyna się układać..Poza jednym szczegółem.

Coś pomiędzy mną, a Katriną wypaliło się. Nie wiem dlaczego tak się stało..Czy to przez moją chorobę, czy też przez to, że nasze drogi po prostu się rozeszły?

Niby mieszkamy razem ale tylko wiecznie się mijamy..Kat cały czas mi pomaga, widzę po niej, że jest już zmęczona ale tego nie powie..Bardzo ją kocham ale, jeśli jej jest źle to zrobię wszystko, żeby miała jak najlepiej. Nie mogę zabierać jej szczęścia..

Dzisiaj wróciłem z zajęć trochę wcześniej... Znaczy przywiózł mnie Igor i został na chwilę.

-Stary co ty taki struty? Co jest?- zapytał mnie.

-Wiesz, pomiędzy mną, a Katriną coś jest nie tak..

-Jak to? Pomiędzy wami? Żartujesz chyba? Przecież wy jesteście najlepszą parą jaką znam.

-No widzisz, nawet pomiędzy takimi zdarza się załamanie.

-Ale co zamierzasz zrobić?

-Sam nie wiem, mam zamiar z nią porozmawiać..

-Rozstaniecie się?

- To już najgorsze rozwiązanie ale ,jeśli trzeba będzie to tak.

-Tomek, przemyśl to.

-Ja cały czas nad tym myślę.

Z punktu widzenia Katriny:

Wracałam z zajęć, gdy natknęłam się na Igora. Był jakiś dziwny. Przywitałam go z promiennym uśmiechem.

-Cześć kolego! Co tam słychać u ciebie?

-Hej, wszystko dobrze, a u ciebie?- jakiś dziwny był.

-Też dobrze..Ale na pewno nic się nie stało?

-Na pewno, a pomiędzy wami wszystko dobrze?

-Oczywiście, wiesz lekarze mówią, że mój Tomek świetnie sobie radzi i niedługo stanie na nogach. Cieszę się jak małe dziecko.

-Ale ty go kochasz..

-Pewnie..

Pomimo tego, że w dzień opiekowałam się Tomkiem, a w nocy zakuwałam do egzaminów radziłam sobie dobrze. Może moje życie stało się monotonią ale byłam z niego zadowolona..

Gdy weszłam do mieszkania od razu poszłam do salonu. To co tam zastałam przeszło moje najśmielsze oczekiwania. Tomek sam stanął. On naprawdę sam stał i próbował iść.

-Brawo- tylko tyle zdołałam z siebie wypowiedzieć.

-To wszystko dla ciebie.

Podeszłam do niego i go pocałowałam.

-Oby teraz było tylko lepiej- powiedziałam.

-Ja też mam taką nadzieję- odpowiedział.

Sama nie wiedziałam jak bardzo myliłam się w tamtym momencie..


Po wielu trudach coś dla was napisałam. Przepraszam,że jest to takie krótkie ale ważne,że jest. Pozdrawiam :*


Przyjaciele.Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz