Part 18

3.6K 235 8
                                    

Boże..co się stało. Nic nie pamiętam, dlaczego tu leżę..

-Obudziła się pani, dzień dobry. Proszę odpoczywać, ma pani podpiętą kroplówkę na wzmocnienie.

-Co się stało? Ja nic nie pamiętam..

-Zemdlała pani, może być to skutek jakiegoś stresu.

-Ja muszę wstać, nie mogę tutaj leżeć..

-Za chwileczkę, na razie musi pani leżeć.

-Ale tutaj jest mój chłopak, on miał wypadek i ja muszę wiedzieć co się z nim dzieje.Proszę mi pomóc..zaczęło zbierać mi się już na płacz.

-No dobrze,zapytam.

Podałam lekarce dane Tomka i czekałam na nią z powrotem jak na zbawienie. A jeżeli on..Nie to niemoożliwe, on by mnie nie zostawił, nie mógłby przecież.Nagle do pokoju wróciła kobieta.Z jej twarzy nie dało się nic odczytać.

-Pani doktor i co?- pytałałam z głosem pełnym nadziei.

-Udało się go uratować ale jego stan jest nadal ciężki.

-Ale dlaczego tak nagle mu się pogorszyło?

-Mógł to być przypadek albo jakiś impuls z zewnątrz.

-Dziękuje, na prawdę mi pani pomogła. Chciałabym już wyjść.Czy mogłaby pani zawołać moje przyjaciółki?

-Oczywiście.Dbaj o siebie dziecko i bądź w dobrej myśli.Wszystko się ułoży.

-Mam nadzieję, dziekuję.

Dziewczyny,gdy mnie dopadły od razu zaczęły pytać o stan mojego zdrowia.Ale ja chciałam iść od razu do Tomka. Nie myślałam w tym momencie o sobie.Na szczęście nikogo u niego nie było. Siedziałam i patrzyłam na niego.Przy czym cały czas trzymałam go za rękę.W pewnym momencie głowa sama mi spadła i zasnęłam koło niego.

-Kat chodź tutaj!-wołał rozczochrany chłopak.

-No przecież idę, nie drzyj się bo wszystkie zwierzęta wypłoszysz.

-Jedynym zwierzęciem jakie tu widzę jesteś ty.

-Nie żyjesz durniu.

Wskoczyłam na niego i pewnie bilibyśmy się tak do końca świata, gdyby nie rozdzieliła nas mama Tomka.

-Jak dzieci..przestańcie.

-Przecież my nic nie robimy- oboje zaczęliśmy się śmiać.

-Właśnie widzę.

I wtedy tata Tomka powiedział zdanie, które rozbawiło nas do łez.

-Wy będziecie kiedyś razem, nie może być inaczej..

Wtedy obydwoje wybuchliśmy niekontrolowanym śmiechem..Każde z nas odczuwało mdłości na myśl o tym.

I nagle się obudziłam. Co za sen. Przywołuje miłe wspomnienia. Życie jednak weryfikuje plany. Jako 14-latce nigdy nie przyszło by mi do głowy,że pokocham Tomka tak bardzo jak teraz..

-Katrina, chodź zawiozę cię do domu- do sali wszedł Igor. Musisz odpocząć. Jemu i tak nie pomożesz.

-Ale nie zostawię go samego.

-Zaraz przyjadą jego rodzice, spokojnie.

-Daj mi się z nim pożegnać.

-Dobrze, zaczekam na korytarzu.

Podeszłam do Tomka i pocałowałam go delikatnie w usta. Jak ja za tym tęsknię. Chciałabym,żeby teraz wstał i powiedział,że to wszystko było koszmarem i zaraz zabierze mnie ze sobą i stąd uciekniemy. Ale tak się nie stanie..

Wyszłam z sali i podeszłam do przyjaciół. Wszyscy siedzieli w milczeniu. Nikt nie miał odwagi odezwać się jako pierwszy. Ich miny mówiły same za siebie. Każdy przeżywał to inaczej. Na swój sposób ale przeżywał. Dla każdego z osobna Tomek był bardzo ważny.

-Możemy jechać.

-Jak się czujesz?- zapytały Amanda z Klarą.

-Słabo ale jakoś daję radę. Nie chce gadać, zawieźcie mnie do domu.

Przez całą drogę nie odezwałam się ani słowem. Gdy Igor podjechał pod mój dom powiedziałam ciche dziękuję i już by mnie nie było, gdyby nie chłopak.

-Pamiętaj,że masz nas i możesz liczyć na naszą pomoc- powiedział Igor.

-Wiem, bardzo wam dziękuję. Ale teraz już pójdę. Pa.

-Odpocznij.

Tia..żeby to było takie proste jak te wszystkie słowa wypowiadane przez tych ludzi ,,odpocznij'', ,,trzymaj się dobrze''. Nie będzie tak dopóki Tomek nie wróci.

W domu czekała już na mnie babcia. Wiedziała co się stało. Od razu rzuciłam się w jej objęcia. Nic nie musiałam mówić. Przytuliła mnie tylko i zaprowadziła do pokoju. Położyłyśmy się obydwie na łóżku. Moja kochana babcia głaskała mnie po głowie. Tak jak robiła to, gdy byłam mała. Od razu poczułam się bezpiecznie. Później przyszła też mama. Jej obecność była mi szczególnie potrzebna. Zasnęłyśmy we trójkę...

Tydzień później

Przez parę ostatnich dni nie żyłam jak normalna osoba. Nie chodziłam do przedszkola. Nie dałabym rady spędzać tyle czasu w otoczeniu tych szczęśliwych dzieci. Zamykałam się w pokoju i patrzyłam w przestrzeń. Nie chciałam się z nikim spotykać ale dziewczyny i tak przychodziły. Wtedy siedziałyśmy w ciszy. Tylko to było mi potrzebne. Cały czas, gdy tylko pozwalał mi lekarz siedziałam przy Tomku. Przynosiłam mu nasze zdjęcia, pamiątki z wakacji. Rozmawiałam. Czekałam na każdy jego najmniejszy gest. Na zwykłe ściśniecie ręki. Ale nawet to się nie udało. Jego stan ustabilizował się i lekarze twierdzili,że jest stabilny. Wzbudzało to we mnie ogromną nadzieję na to,że gdy pewnego dnia przyjdę on przywita mnie swoim promiennym uśmiechem i jak zwykle zażartuje bo teraz odczuwałam bez niego ogromną pustkę. Nie wiedziałam co z sobą począć. Wszyscy się o mnie martwili. Mama z babcią nawet zabrały mnie do lekarza. Dostałam jakieś leki ale jak dla mnie mogło by ich nie być. Ja chciałam tylko i wyłącznie Tomka. Mojego Tomka.

~~~~

Jest, udało się. Było ciężko ale napisałam. Może nie tak długie ale ważne,że jest. Proszę o komentarze! >3 Uwielbiam je czytać, was też uwielbiam :D Pozdrawiam!


Przyjaciele.Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz