Hipnoza

62.6K 3.5K 859
                                    

Wampir, podszedł do mnie.

- Chcesz ją na miejscu, czy na wynos?

W co oni grają??? W bar szybkiej obsługi? Chciałam coś powiedzieć, ale pamiętałam aby udawać.

- Wiesz... może na wynos?- zamyślił się, Ron.

Wytrzeszczyłam oczy. Czuje się jak na bazarze, albo raczej barze.

Usłyszałam nagle głos w mojej głowie "nie bój się. To potrwa tylko chwilę..."

Jak on to zrobił??
Mój wzrok teraz był przerażony. Co oni chcą mi zrobić, i co oznacza "na wynos"?

Nawet nie zauważyłam kiedy w rękach wampira pojawił się nóż i jakiś duży kielich.

On chce go napoić moją krwią!

- Albo wiesz co? Nie fatyguj się - uśmiechnął się Ron i w jednej chwili znalazł się koło mnie.

- Hej słoneczko! Jak masz na imię?- zapytał, ze szczerym uśmiechem.

"Odpowiedz!"- usłyszałam w mojej głowie.

- Anna - powiedziałam bez namysłu.

- Dobrze Anno. Posłuchaj mnie. Wszystko będzie dobrze. - jego wargi się uchyliły.

Przechylił moją głowę na bok, i bez pośpiechu zaczął wbijać swoje kły tuż nad moim obojczykiem.
Pił moją krew. Robił to w jakiś inny, nietypowy sposób. Nie czułam bólu. Nawet nie czułam strachu. Robiłam się tylko stopniowo coraz bardziej senna. W końcu zakręciło mi się w głowie a ja upadłam. Przymknęłam oczy. Więc to tak wygląda mój koniec? Zasnęłam, porwała mnie ciemność.

Vampire pov.

Zobaczyłem jak dziewczyna upada. No cóż straciłem kolejną, kolejną zyskam. Jednak było mi smutno z powodu jej końca.Smaczna była.
Ronald się oderwał i spojrzał na mnie cały zakrwawiony.

- I jak? - zapytałem unosząc brwi - smakowało ci? Bo wiesz ja mog...

Urwałem gdyż usłyszałem coś dziwnego. Wsłuchałem się w ten dźwięk. Dochodził z dziewczyny. Jej serce. Ono... biło. Ale jak? Oni nigdy nie zostawiają nawet kropli. Zawsze zabijają swój posiłek.

- Ona żyje? - zapytałem bardziej do siebie.

- Tak! Zostawiłem ją przy życiu. - powiedział Ron.

- Dlaczego?! - zapytałem ciekawy.

- To proste. Chcę ją jako swój pokarm. Oddaj mi ją!

Zastanowiłem się przez moment. Dlaczego chcę ją mieć? Jest prastarym, cenionym wampirem, a oni nie przejmują się zwykłymi ludźmi chyba, że jest w nich coś niezwykłego...

- NIE! - zbulwersowałem się.

- NIE?! Odmawiasz MI?! - zaakcentował ostatnie słowo.

- Ja zdobyłem ten pokarm i należy do mnie, a zgodnie z zasadami...

- Tak tak, zasady! dobrze na razie, niech wyjdzie na twoje, ale do czasu. - powiedział i zniknął.

Stanąłem nad dziewczyną. Co jest w Tobie takiego co go urzekło?

Od hipnotyzowałem resztę.

- Weźcie ją do pokoju i zaopiekujcie się nią. Powiedziałem i zniknąłem.

Amelia's pov

Z wielkim trudem jakoś udało mi się otworzyć oczy. Gdzie ja jestem?
Rozejrzałam się w około. Byłam w swoim łóżku. Leżałam w tej swojej wielkiej sali. Moje gardło i usta były suche jak pustynia. Musze się czegoś napić.
Udało mi się wstać. Nie byłam tak bardzo obolała jak zmęczona.
Najciszej jak się dało wyszłam na korytarz.
Po cichu próbowałam znaleźć coś do picia choćby wodę. Jako, że się bałam a łazienka była blisko, postanowiłam, że się napiję kranówki. Weszłam do łazienki i odkręciłem kran. Zaczęła lecieć zimna woda. Z moich dłoni zrobiłam miskę i nalałam do niej wody. Przemyłam sobie twarz i jeszcze raz napełniłem moje dłonie. Spojrzałam w lustro wiszące nad umywalką i przerażona zobaczyłam odbicie wampira opierającego się o framugę drzwi. Prawie ze strachu się poślizgnęłam. Przyglądał mi się on z zaciekawieniem?

- Jeśli chcesz się napić, choć za mną - uśmiechnął się i zwykłym krokiem wyszedł z łazienki.

Niepewnie ale jednak poszłam za nim. Naprawdę chciało mi się pić a szczerze na wodę, nie miałam ochoty.

Doszliśmy do całkiem małej kuchni. Blat i krzesła oświetlały ciepłe promienie z halogenów.

- Siadaj - wskazał na krzesło

Zrobiłam jak kazał. Podszedł do wielkiej czarnej skrzyni co jak otworzył okazało się lodówką. Wyjął z niej karton soku pomarańczowego. Nalał mi go do szklanki i podał.

Nic nie powiedziałam tylko prawie jednym haustem wypiłam zawartość naczynia.

Uśmiechnął się i dolał mi więcej.

- Dziękuje - powiedziałam kiedy już skończyłam.

Nie odezwał się już, tylko patrzył się na mnie.

- Yyy mam coś na twarzy? - zapytałam zmieszana.

- Nie, nie - odezwał się w końcu.

- Wiec może zaszczycisz mnie odpowiedzią? W miarę... konkretną?

Westchnął, ale cały czas na mnie patrzył zastanawiając się.

- A może ty podałabyś mi tą bułkę? Troszkę zgłodniałem. - spojrzałam na nią.

- Chwila! Ale nie odpowiedziałeś mi na moj... - zamilkłam i spojrzałam przerażona. Olśniło mnie! Musiał coś podejrzewać i teraz mnie sprawdza, "hipnotyzuje". ALE JA JESTEM GŁUPIA!!!! Przecież on tej bułki nawet nie je. On nic nie je! Testował mnie a ja oblałam. On wie!

- Tak coś podejrzewałem! - zamyślił się - Cały ten czas udawałaś.

- Ja nie wi... - urwał mi.

- Nie kłam! Już wiem w czym rzecz!

Patrzyłam na niego. Zabije mnie? Bo nie może mnie kontrolować.
Nie wiedziałam co powiedzieć.

- Co mam z Tobą teraz zrobić? - patrzył na moją twarz, marszcząc brwi.

- To dlatego Ron... chciał... musiał to od razu zauważyć! - powiedział coś do siebie. - Dobrze! Skoro hipnoza nie działa... - zmarszczył brwi. - Do tej pory nie musiałem robić czegoś takiego, ale jeśli spróbujesz uciec, przyrzekam, że sam Cię zabiję i twoich krewnych a jak to będzie za mało to jeszcze coś wymyślę, rozumiesz?

Kiwnęłam tylko głową.

- Dobrze! A teraz już wracaj bo będziesz jutro nie wypoczęta.

Poczułam nagły przypływ odwagi.

- Nie! - powiedziałam unosząc głowę

- Dobrze, wiec... chwila co? - zapytał poważnie zdziwiony.

- Nie! - powtórzyłam.

- Nie?

- Nie myśl sobie, że to, że nie masz nade mną tej swojej" władzy" to nic nie zmienia! Może i mnie więzisz i grozisz, ale ze mną nie będzie ci tak łatwo! Może i nie mogę uciec, ale na pewno nie będę ci ułatwiać mojego hmmm "pobytu" tutaj. Nie myśl sobie, że będę potulna jak baranek, bo nie będę!

Zobaczyłam w jego oku błysk zaskoczenia ale także i wściekłości.

Chłopak szybko złapał mnie oburącz za gardło podduszając.

- Za takie zachowanie mogę cię  zabić. - uśmiechnął się ironicznie.

- Śmiało! Zabij! I tak się stąd nie wydostanę. Ułatwisz nam obojgu sprawę... albo wiesz co? - zamyśliłam się sztucznie. - Zrobię to za ciebie!

Uwolniłam się szybko z jego rąk i chwyciłam za nóż leżący na blacie i szybko skierowałam go sobie w brzuch. W połowie drogi chłopak mnie powstrzymał łapiąc za nadgarstek.

- A tylko spróbuj! - powiedział wściekły.

Uśmiechnęłam się zwycięsko.

- A założymy się?

Porwana przez Wampira Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz