Lekcje

40.4K 2.3K 305
                                    

- Jak tak na ciebie patrzę, to mi smutno. - Powiedziała Ev, głupio się uśmiechając.

- No zabawne. Czerwona, czy niebieska? - uśmiechnęłam się do niej z nadzieją, że pomoże mi wybrać odpowiedni strój na dzisiaj.

Dziewczyna zmarszczyła brwi, wyraźnie zakłopotana. Podrapała się po brodzie, analizując wszystkie za i przeciw.

- Niebieska. - powiedziała w końcu, dumna ze swojego wyboru.

- Jesteś pewna? - uniosłam brwi.

- Yhmm? - mruknęła coś niezrozumiałego.

- To tak, czy nie? - traciłam powoli cierpliwość.

- Tak. - zaczęła potakiwać z entuzjazmem.

Wybrałam zatem niebieską koszulkę, do tego czarną skórzaną kurtkę, czarne obcisłe dżinsy i ciemne koturny. Włosy zostawiłam rozpuszczone. Lekko się podmalowałam i stanęłam przed lustrem, obserwując moje odbicie.

- Pogadamy wreszcie o tym co się stało wczoraj? - spytała cicho Ev.

- Nie. - zamknęłam ją szybko.

Oczywiste było o co jej chodziło. Po wyjściu Harrego, nie dawała mi spokoju, a ja ciągle milczałam. Sama nie wiem dlaczego się tak zachowuje, dlaczego on się tak zachowuje... Nie wiem dlaczego go odepchnęłam. Wiem, że zaskoczyło mnie to co zrobił. Może to jest powód?

- Dobra, Wyglądasz znośnie. - skomplementowała mój wygląd dziewczyna.

To przez nią się teraz tak stroję. Powiedziała, że pierwszy dzień jako księżniczka w tej szkole ma być nie zapomniany.

Zaczęłyśmy wychodzić, ona na zajęcia, a ja na pożegnanie z tatą, dlatego zostałam zwolniona z kawałka pierwszej lekcji .Kiedy wyszłam przed budynek, zauważyłam go na podjeździe. Czekał na mnie, przy swoim aucie. Stojąc na przeciwko, zrobiłam smutną minę.

- Kochanie - uśmiechnął się tata. - Pamiętaj, że to nie jest zwykła szkoła, więc tu nigdy nie będziesz się nudziła. Zobaczymy się szybciej niż myślisz. - wtuliłam się w jego ramiona.

- Wiem, do zobaczenia! - mruknęłam kiedy się odsunął, uśmiechnął i wsiadł do auta.

Po chwili już nikogo nie było, więc wróciłam do szkoły. Minęło tylko piętnaście minut, więc z zamiarem dotarcia do Ev, szybko przemierzyłam na korytarz, wcześniej wchodząc przez schody. Stanęłam przed właściwymi drzwiami. Moja dłoń pociągnęła za klamkę, otwierając je. Nauczyciel od razu zamilkł, a wzrok wszystkich padł na mnie.

Wejście smoka.

- Dzień dobry, przepraszam za spóźnienie... - udało mi się wydusić.

- Nic się nie stało - wychrypiał nauczyciel.

Starając się nie zwracać na siebie większej uwagi, pospiesznie skierowałam się w kierunku mojej ławki. Spojrzałam na Ev, która uśmiechała się od ucha do ucha. Usiadłam na swoim miejscu, lekko zażenowana.

Następnych kilka lekcji wydawało się minąć w ciągu sekundy. Usiadłam razem z przyjaciółką przy stole, zajadając się lunchem.

- On się na ciebie patrzy... - powiedziała dziewczyna, zajadając coś.

- Kto? - zdziwiłam się, gdyż wyrwała mnie z zadumy.

- Harry. - wywróciła oczami.

Spojrzałam w kierunku, na który patrzyła Ev. Tak jak mówiła, natknęłam się na palący wzrok chłopaka. Wampir lustrował mnie całą, swoim spojrzeniem. Z każdą następną sekundą, czułam się coraz bardziej onieśmielona. Co on ze mną robi?

Zadzwonił dzwonek, a my zaczełyśmy się zbierać. Wzięłam swoją torbę i poszłam do sali. Chciałam usiąść, ale było jakieś małe zamieszanie. Nauczyciel czegoś szukał, a ja rozglądałam się zdezorientowana.

- Wychodzimy! - powiedział w końcu.

Co? Gdzie?

Po kilku minutach byliśmy przed budynkiem. Od razu uczepiłam się Evelyn, by w razie czego, móc z kimś pogadać, na co lekko się zaśmiała. Zatrzymaliśmy się na polanie przed szkołą i wtedy usłyszałam głos.

- Witam na pierwszej lekcji terenowej w tym roku. - uśmiechnął się nauczyciel, notując coś w zeszycie.

Gra terenowa? Może być ciekawie...

- Wasi koledzy ze starszych klas poprowadzą ją. Mam także nadzieje, że nie będziecie zachowywać się niestosownie. - zgromił nas.

Po chwili nagle obok niego, pojawiło się czterech chłopaków, z czego dwóch znałam.

- To Ron, Justin, Ed i Harry. - uśmiechnął się nauczyciel i udał się gdzieś na koniec grupy. - Oddaje was w ich ręce.

Harry. Jak to jest, że wszędzie się na niego natykam? Chodzimy razem do szkoły, ale bez przesady... To zaczyna przypominać jakąś komedie.

- Witam. Podczas gry... - zabrał głos Ron i uśmiechnął się chytrze. - Dzielicie się na cztery grupy po pięć osób. Każda grupa będzie miała opiekuna, któregoś z nas.

Ja na pewno Harrego. Nawet już nie dopuszczam innej opcji.

- Opiekun jak możecie się domyślić, będzie czuwał nad bezpieczeństwem i zasadami.

- Jestem Justin. - uśmiechnął się szatyn z włosami do ramion. - Zasady gry są proste. Przy użyciu wampirzych zdolności, macie odnaleźć puchar.

Ahaaa...

- To zapewni wam nagrodę, ale też bez tego nie zostanie wam ona wydana. - uśmiechnął się cwaniacko.

- Nagrodą jest krew. - dokończył Harry.

Przyznam, że krew jest przepyszna. W tej szkole, każdy wampir ma swój własny przydział. Kilka kropel na dzień, aby funkcjonować. Taki kielich krwi, to rarytas.

Od razu rozpoczęły się szepty i pomruki zadowolenia.

Następnie miał być przydział. Dobrałam się z Evelyn, ale musiałyśmy znaleźć jeszcze trzy osoby. Stanęłyśmy na przeciwko jakiejś samotnie stojącej blondynki.

- Chcesz być z nami? - zapytałam przyjaźnie.

- Wasza wysokość! - wrzasnęła jak tylko mnie zobaczyła i zaczęła się kłaniać.

- Co tam się dzieje? - krzyknął uśmiechnięty Ron, widząc moje zakłopotanie.

- Przestań. - szepnęłam do dziewczyny łapiąc ją tak, aby się wyprostowała, jednakże niechętnie zrobiła to o co ją prosiłam.

- Nic. - odkrzyknęłam.

Blondyn wywrócił oczami i zaczął rozmawiać z Harrym. Zauważyłam, że chyba się o coś kłócili. Nie zdążyłam nawet „podsłuchać" gdyż ktoś zabrał głos.

- Dobrze, teraz przydzielamy opiekunów. - spojrzał na grupy, które ustawiły się w rzędzie. - Ja pójdę do tych piękności. - poruszył zabawnie brwiami, idąc w stronę jakiś dziewczyn.

Wyczułam wzrok Harrego. Wiem, że nas wybierze i będzie chciał rozmawiać. Patrząc na mnie podszedł do nas. No kto by się spodziewał?

- Wybieram tę grupę. - uśmiechnął się do Rona.

Każdy zaczął się powoli rozchodzić, kiedy dostaliśmy mapę z zaznaczonymi punktami. Dziewczyny zaczęły się spierać z ustalaniem kierunku, więc postanowiłam, że chwilowo nie będę się wtrącać. I tak nic tam nie wskóram. Razem z Harrym obok, szłam za nimi. Chłopak otworzył usta, aby coś powiedzieć, lecz ubiegłam go.

- Zanim coś powiesz... - urwałam - Nie mów nic.

Zrównałam się z dziewczynami, zostawiając wampira rozbawionego. Dopiero teraz, zaczęła do mnie docierać głupota moich własnych słów.

Porwana przez Wampira Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz