Amelia pov.
Obiad już się zaczął, a ja jak to zwykle ja... spanikowałam.
Jak tylko Filip powiedział, że mam już iść wbiegłam do łazienki i zamknęłam się na klucz.
- Wasza wysokość! Jesteś spóźniona. Musisz wyjść! - słyszałam Filipa.
Moje serce waliło niesamowicie szybko. Nie mogłam się skupić na niczym. Byłam bardzo zdziwona ale odkąd zaczęłam się tak przejmować, moje i tak wyostrzone zmysły jesze bardziej sie wyostrzyły. Do moich uszu dochodził dźwięk rozmów, zderzających się kieliszków, śmiechów.
- Nigdzie nie idę! - powiedziałam.
Usłyszałam trzask drzwi. Wyszedł. Czyżby dał mi spokój? Jestem uratowana? Chyba tak...
Nagle znowu drzwi się otworzyły i usłyszałam ten sam głos.
- Amelio... powiedziałem, że się trochę spóźnisz. - usłyszałam głos z za drzwi.
- Filipie, ja się nie spóźnię. Ja w ogóle nie pójdę!
Skrzyżowałam ręce na piersi i zrobiłam minę przestraszonej, obrażonej księżniczki.
- Wiem, że się boisz i masz do tego prawo, ale... - przerwałam mu.
- I tak nigdzie nie pójdę!
- Ale... - ciągnął dalej - Król... yyy.... Twój ojciec, liczy na ciebie.
Westchnęłam.
- Przez te wszystkie lata, pragnął cię jakoś odzyskać, ale rada mu nie pozwalała. Teraz dostał tą szansę, szczęśliwy chce cię przedstawić, a ty jedną decyzją możesz to zniszczyć.
Ma rację.
Zrezygnowana otworzyłam drzwi łazienkowe.
- Strach nie jest tego warty.
Uśmiechnęłam się.
- Dobrze, to chodźmy.
Filip otworzył mi drzwi i w końcu wyszliśmy. Całkiem szybko szliśmy korytarzem do "wielkiej sali".
Po lewej w oddali już widziałam otwarte na oścież drzwi i duży promień światła oświetlający przeciwległą ścianę.
Strach nie jest tęgo wart... nie jest! - cały czas powtarzałam te słowa w mojej głowie.
Już wyraźnie słyszałam rozmowy i głos mojego ojca.
Ron pov.
Wszyscy zebraliśmy się w sali balowej. Była ogromna.
Na całej długości sali był długi szeroki stół.
Kilka osób już przy nim siedziało, ale większość stała. Wampiry rozmawiały ze sobą, lub ci ważniejsi z królem. Czekaliśmy też na przyjście jego córki.
Uuuuhhhh. Anna to Amelia. Wciąż to nie może do mnie dojść.
Zobaczyłem Alberta stojącego pod ścianą z Harrym. Ah... to się chłopaki zdziwią.
Podeszłem do nich.
- Siema. - uśmiechnąłem się.
- Albert! Możesz powiedzieć temu idiocie aby sobie stąd poszedł? - wywrócił oczami Harry.
Albert już otworzył tą swoją okropną paszczę aby coś powiedzieć.
- Słyszałem! - warknąłem.
- To co ty tu jeszcze robisz? - zwrócił się w końcu do mnie. Upił łyk swojego drinka.
Uśmiechnąłem się.
CZYTASZ
Porwana przez Wampira
VampireMoja historia rozpoczyna się wyśmienicie. Nazywam się Amelia Collins. Jestem zwyczajną dziewczyną. Mam 19 lat i staram się czerpać z życia jak najwięcej. Wszystko się jednak zmienia pewnej nieszczęsnej nocy, podczas której znalazłam się w złym miej...