Koniec, to dopiero początek./Epilog

41.3K 2K 172
                                    

No, to teraz się zacznie!- Wzięłam głęboki oddech, i odstawiłam kieliszek na stół...

Harry

Patrzyłem na Evelyn. To ona, ma być moją narzeczoną? Dlaczego? Z jakiej racji?
dlaczego, ktoś chce układać mi życie?

-mam zaszczyt, przedstawić wam, główne postacie tego wieczoru.— zaanonsował nas król.

Dlaczego król?

Spojrzałem, na dziewczynę. Dlaczego nie wstaje?
Niepewnie ruszyłem się, ze swojego miejsca. Nogi, były jak wrośnięte, w podłoże...

Rozejrzałem się do okoła. Wszyscy zaczęli klaskać, oraz uśmiechać się. Tak bardzo cieszy ich, zniszczenie komuś życia?

Spojrzałem na Ev. Siedziała wciąż na swoim miejscu i biła brawo.
Nie wie, że ma wstać?

Dlaczego, cały czas zadaje pytania?
No i znowu...

Nagle gdzieś, na drugim końcu, podniosła się, jakaś postać.

Ludzie... Ymmm, to znaczy te istoty, zaczęli wręcz wariowac!
Wszyscy, wstali, gwizdali, klaskali i głośno wiwatowali.

Sala była duża, a moje pole widzenia, było ograniczone, przez stojących ludzi.

- podejdzcie tu! — uśmiechnął się król. — a wszystkich, poproszę o zajęcie swoich miejsc.

Tak, jak kazał, tak zrobili. Mój wzrok, powędrował do tej... "podejrzewam", że dziewczyny.

W tym samym momencie, odwróciła się, a ja mogłem w pełni podziwiać, jej twarz.

Ale chwila! Nie! To, nie może być...

- Amelia? — szrpnąłem, do siebie, lecz chyba każdy wampir, mógł to usłyszeć.

A na tej sali, ich nie brakowało...

Dziewczyna, zmarszczyła brwi, i patrzyła na mnie skołowanym wzrokiem.

Zresztą... Ja, też nie wyglądałem inaczej...

Amelia

Patrzyłam w oczy... Kogo?
HARREGO!

Co tu jest grane?
A... Henry?
Czy to możliwe, że "wpadli" na taki sam pomysł co ja i Ev?

- Amelia? — usłyszałam, jak szepnął do siebie.

Nie odezwałam się, tylko ruszyłam w stronę ojca. Spojrzałam na jego twarz. Tak jak myślałam, lustrował wzrokiem Harrego.

Niby, to prosta sytuacja... Lecz w mojej głowie tysiące myśli, szalały. Nawet nie zauważyłam kiedy stanęłam.

- Kochanie? — usłyszałam, głos mojego taty. Patrzył na mnie, jak każdy teraz.

Koło niego, juz stał Harry. Jak?
Aż tyle czasu, myślałam?

Postawiłam pierwszy krok, i wtedy stało się coś, niespodziewanego.

Huk, z okna po mojej prawej zagłuszył wszystko, a w szczególności moje rozmyślania.

Okno, rozbiło się z wielkim trzaskiem, przez przedmiot, który w nie uderzył. Do środka wpadło coś, na kształt sześciokąta, który zaczął się dziwnie kręcić. Z malutkich otworków, zaczął wylatywać, jakiś biało- szary dym. Nagle wszystkie wampiry zaczęły szaleć, złaknieni ludzkiej krwi...
To na pewno, to, wpłynęło na ich zachowanie...
Ja, jestem tylko w połowie wampirem, a i tak czuje skutki działania tego urządzenia. Nagle wszyscy spojrzeli na mnie. O boże! Ja jestem też, w połowie człowiekiem!
Spanikowana stałam w miejscu. Jeśli zacznę uciekać, oni na pewno mnie złapią. To mój koniec!
Zaczęłam szybciej oddychać. Złaknieni krwi, zaczęli się do mnie powoli zbliżać.

-Nie!— pisnęłam tylko.

- to, potrwa tylko chwilę...— odezwał się jeden z gości.

- NIE!— powtórzyłam się, wyraźniej.

Zaczęłam, powoli się cofać...
Zaczęli iść szybciej.
Żegnaj świecie!

Wypowiedziałam te słowa w mojej głowie. Wiedziałam, że to koniec.

Przymknęłam oczy, czekając na śmierć.

Nagle nademną, z okna z którego przybył ten "sześcian". Zaczęły wskakiwać jakieś postacie.

Wszystko działo się bardzo szybko.
Było to sześciu mężczyzn, i jedna dziewczyna.

- może Ci pomóc?— zapytał się jakiś blondyn, spoglądając w moim kierunku.

- nie!— Uśmiechnęłam się sztucznie- panuje nad sytuacją!- rzuciłam sarkastycznie.

Zaczęli się śmiać!!!

- ooookej— mężczyzna oparł się o kolumnę, i w najlepsze rozmawiał sobie z towarzyszami.

Jedna pani, zrobiła krok w moja stronę.

- może teraz?— odezwał się ten sam, ktoś.

To są jakieś żarty?

- yyyyy... Nie!

dlaczego ja to powiedziałam? Popaprało mnie?

- tak się bawimy?- zapytał jakiś brunet.

Milczałam. Tylko patrzyłam, oczekując ruchu z ich strony.

- to cześć!— zaczęli zawracać. Po chwili zniknęli totalnie.

Brawo idiotko!

Stałam już pod samą ścianą.
Patrzyłam na każdą twarz, lecz to jedna przyciągnęła moją uwagę... Harry?

W wampirzym tempie, znalazł się koło mnie.
Zaskoczona, pisnęłam głośno.

Dotknął, palcem wskazującym mojego policzka, i powoli przemieszczał go, aż do mojej szyji. Jego oczy, zmieniły barwę na szkarłatny. Zauważyłam też białe jak płatki śniegu kły, gotowe do przebicia tętnicy.

Mój oddech przyspieszył... W TEJ sytuacji, nie oznaczało to nic dobrego...

- błagam... Pomocy!— szepnęłam do siebie.

W tym samym momencie, brunet wgryzł się w moją szyję, zachłannie pochłaniając ciecz.
Wcale nie delikatnie, przywarł mnie do ściany.
Był, jak w amoku.

Słabłam z każdą sekundą, dopuki ktoś nie oderwał go odemnie.

To ci ludzie... No bo kto inny?

- jednak, jej potrzebujesz!— zaśmiali się groźnie.

Chwila!
Jedna rzecz jest pewna...

- Wrzuciliście to coś! Co to w ogóle jest? Co z nimi zrobiło? Dlaczego? — wskazałam na wampiry.

- yyyy... Wybacz ale taki był plan— udawali, sztuczny smutny uśmiech.

- plan?— Słabłam z każdą chwilą.

Pokiwali głowami.

- czego chcecie?— powiedziałam ostatkiem sił.

- Czego? Chcemy Cie porwać!— to były ostatnie słowa, jakie usłyszałam.
Potem?
Ciemność...

Koniec części 1

Porwana przez Wampira Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz