Tajemnica

36.2K 2.2K 138
                                    

Obudziłam się, wyjątkowo wypoczęta. Wczorajsza gra, mogę powiedzieć, że była udana. Spojrzałam na wisiorek, który wisiał na mojej szyji. Był to połyskujący rubin, oprawiony złotem. Pomimo, że pasował mi ze wzgledu na moje pochodzenie, postanowiłam, że oddam go Ev. Ja nie lubię takich rzeczy.
Westchnęłam, i zaczęłam się przygotowywać do zajęć. Ev, właśnie wyszła spod prysznica.

- co tam Am?- usmiechnęła się.

- mam coś dla Ciebie!- przygryzłam wargę.

- tak?- zapytała podekscytowana.

Zdjęłam wisiorek, i podałam jej go z uśmiechem.

- wwooww!- wybauszyła oczy- ale cudo!

Zaśmiałam się.

- cieszę się, że Ci się podoba!

- ale...nie zwinęłaś tego tacie? Nie pójdę za to siedzieć?- zaśmiała się.

-Nie!... Można powiedzieć, że to znalazłam!

- spoko! -Zawiesiła go na szyji.-Chodźmy bo się spóźnimy!

Wesołe, ruszyłyśmy na lekcje.

***

- Evelyn?- wybauszyła oczy Celeste.

Wie kim jestem, i ma trochę szacunku, ale...nadal jest podłą jędzą.

- czego? Celeste...- usmiechnęła się sztucznie dziewczyna.

- skąd masz takie cacko?- wskazała na naszyjnik.

- a co cię to obchodzi?- warknęła jak nigdy dotąd.

Zmarszczyłam brwi. Dlaczego jest taka...agresywna?

- wyluzuj!... Tylko się pytam!- uniosła brwi Celeste.

- to się nie pytaj!

- Ev wszystko w porządku?- położyłam dłoń na jej ramieniu.

- ta.- warknęła i podeszła do baru.

Patrzyłam na nią wciąż oniemiala.

- co ją ugryzło?- szepnęłam do siebie.

- świiiiiiiruska...- wywróciła oczami Celeste, i odeszła.

Westchnęłam, i usiadłam na swoim miejscu. Po chwili wróciła Evelyn, z pełną tacą.

- neuo cło?- mruknęła coś niewyraźnie, zagryzając kanapkę.

- hę?- spojrzałam na nią krzywo.

Przełknęła.

- NO... CO?- powtórzyła wyraźnie.

- co jest z tobą?- zmarszczyłam brwi.

- pop...- urwała.

Ktoś położył mi dłoń na ramieniu. Znenerwowana odwrociłam się gwałtownie, jako że w ręku, miałam nachosy z sosem serowym których nawet nie jadłam...pod wpływem zdezorientowania, sił fizycznych, grawitacji znalazły się na koszulce, tej osoby.

- hej Harry....- zagryzłam dolną wargę próbując ukryć mój uśmiech.

Nic się nie odezwał. Zapewne oceniał sytuację...
Był rozbawiony, i zły jednocześnie.
W jego oczach, widziałam tylko jedno...mord.

- nie zabijaj! Jestem za młoda aby umierać!- udałam panikę, mając jednocześnie uśmiech na twarzy.

Podszedł bliżej, jego oczy były ciemne. Milczał...po raz pierwszy!...strasznie mnie to denerwowało. Dzieliły nas milimetry. Byliśmy na stołówce, wiec nie o było się bez ciekawskich spojrzeń. Wziął głęboki wdech.

- chroni mnie immunitet dyplomatyczny!- wyrzuciłam na jednym wydechu, i zamknęłam oczy,  czekając na jego reakcje.

Po sekundzie...i dwóch...i następnych...nic się nie działo. Lekko, i niepewnie uchyliłam powieki. Harry usiadł przy stole, i cały brudny zajadał frytki. Komicznie to wyglądało.

Zmarszczyłam brwi i usiadłam obok niego.

- ymmm....Harry?- zaczęłam niepewnie.

-hmm?- zjadł nastepną frytkę.

- jesteś zły?- zapytałam podejrzliwie, lekko się uśmiechając.

-Ja???!? Skąd!- zagryzł następną.- a wiesz co... Nie! W ogóle! Naprawdę! Na dowód, chodź!- rozłożył ramiona.

- nie zrobisz tego!- powiedziałam od razu spanikowana.

- O co Ci chodzi?- zmieszał się- chce Ci tylko udowodnić, że się nie gniewam!

Wyszczeżył się perfidnie.

- obejdzie się- wstałam z miejsca, a on chyba tylko na to czekał, gdyż w wampirzym tępie znalazł się milimetr przedemną.

Zanim zdążyłam rozpracować jego podstęp, on już obejmował mnie ramionami. Usłyszałam lekkie smiechy na stołówce, które wcale mi nie pomagały. Gdyby nie to, że cały był upaćkany sosem, prawdopodobnie nic bym nie zrobiła, ale teraz nie miałam wyjścia. Próbując za wszelka cenę uratować moją koszulkę, odpychałam go jak tylko mogłam.
Po chwili chłopak, ciesząc się ze swojej zemsty sam mnie odepchnął.

- jesteś nieznosny wiesz?- wywrocilqm oczami.

- i tak mnie kochasz!- zaczął się śmiać.

- bueeee....- odwróciłam się w kierunku Evelyn.- jak tak na was patrzę to chce mi się rzygać!

- Evelyn! Co się z tobą dzieje?- traciłam cierpliwość.

Nic nie zdążyła odpowiedzieć gdyż zadzwonił dzwonek.
Szybko się zerwała, i poszła w stronę klasy.

Ruszyłam w kierunku mojego pokoju, chcąc się przebrać.

- urywasz się? - uslyszałam roześmiany głos Harrego.

- Nic... Nie mów!- warknęłam idąc tyłem.

Wybuchł on jeszcze większym śmiechem.

Wyjęłam z mojej szafki nową koszulkę, i szybko się w nią przebrałam. Weszłam do łazienki. Przemyłam twarz, rozczesałam włosy, i lekko się podmalowałam.

Wyszłam i zobaczyłam Harrego. Był przebrany, i odświerzony.

- hmmm.....na wagarach co?- uniosłam brwi.

- a...tak jakoś wyszło...- zaśmiał się.

- dobra...chodź, bo będziemy mieli problemy!- pociągnęłam go za rękę i w stronę sali.
Będąc w połowie drogi, zadzwonił dzwonek.

- no pięknie....- mrukęłam pod nosem.
Gdyby spojrzenie mogło zabijać...chłopak już dawno był by w drodze, do najgłębszych odchłani tartaru.

-Co?-zmieszał się moim wzrokiem.

I dobrze!

- to nie moja wina!- skrzywił się widząc moje palące spojrzenie.- ....no może trochę...

-....no może tak...

Uwagę od naszej..."kłótni " zabrało jakieś zamieszanie na korytarzu.

Szybko podeszliśmy w tamtym kierunku.

- co się dzieje?- zapytałam, jakiegoś ucznia.

- biją się!- powiedział z entuzjazmem.

I czym tu się tak podniecać?

- kto?- zapytałam znowu, na co tylko wzruszył ramionami.

Przedarłam się przez "tłum" próbujac dojść do samego centrum, tego widowiska.

Stanęłam jak wryta, widząc kto się bije.

- Evelyn! Złaź z Celeste!- wrzasnełam.

Porwana przez Wampira Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz