To. Nie. Przejdzie!

31.9K 2K 152
                                    

Szłam właśnie przed siebie, przemierzając korytarz. Rona nie złapałyśmy. Zwiała małpa!
Ev była obok. Milczała jak ja...

Dotarłyśmy na salę. W momencie, kiedy przekraczałam próg, wzrok wszystkich spoczął na mnie. Gwar, śmiechy, rozmowy zastąpiły głośne brawa.

-Amelia Collins!!!- do moich uszu, doszedł dźwięk, czyjegoś głosu.

Uśmiechnęłam się lekko, idąc dalej...

Szybko wzrokiem, wypatrzyłam tatę. Patrzył się na mnie, szeroko uśmiechnięty.

-hej tato!- odwzajemniłam, jego gest.

- kochanie!!!! Ślicznie wyglądasz!

-dziękuję.- podeszłam bliżej, wtulając się w jego ramiona.- wiesz, kto to?

- ale kto?- zapytał zdezorientowany...

- no, ten mój "narzeczony"- odsunęłam się od niego.

- hhheeeh!- wywrócił oczami- Amelio!!! Przecież Ci mówiłem! Rada go wybiera!

- coś, tak myślałam, że tak powiesz...

- zaraz go zobaczysz!- uniósł lekko moją dłoń, i schował ją w swojej.- nawet, jakbys poznała to nazwisko... Co by to teraz zmieniło?

No właśnie... Co?

***
Dwa dni wcześniej

- błagam!!! Zrób to dla mnie!- rozpaczliwie błagałem brata.

- stary! Z robiłbym dla Ciebie wszystko, ale to jest zbyt wiele..- widziałem, że był zakłopotany, ale...

- słuchaj...

- nie, to Ty słuchaj!- zaczęło być nie ciekawie...- to nie pozostanie bez konsekwencji!!! Takich rzeczy, oni nie puszczą płazem!!! Rada, nasz ojciec i... Zresztą nie ważne! Posłuchaj!
To. Nie. Przejdzie.!!!

Westchnąłem, zrezygnowany...
Jak to zrobić?

Nagle! Tak, nie wiadomo skąd... Nadszedł mnie błyskotliwie genialny pomysł.

- rany! Ale ja jestem zajebisty!!!- rzuciłem w kierunku blondyna.

- co żeś wymyślił?- westchnął.

- co, mi wzdychasz?!?!? Ty we mnie wątpisz a Ja tu mam nie ziemską koncepcję,

- niewątpliwie nie ziemską...

- ej! Znowu się ze mnie nabijasz!!!- naburmuszyłem się.

- JA?!??!?- zapytał sarkastycznie.- KIEDY?!?!?

Wywrociłem tylko oczami...

***

Chwila obecna

Wracam właśnie z łazienki... Jestem pół wampirem... Czasem mam jakieś potrzeby fizjologiczne...

Rozejrzałam się, do okoła, napotykając wzrok Ev.

Podeszła najszybciej, jak mogła.. (wysokie szpilki)

- i co? Przyszedł?- wypaliłam, od razu.

- nie wiem, każdy jest anonsowany tak samo... Ale chyba jest...- chwila... Co?

- jak to?

- bo, przy jakimś chłopaku, był duży harmider...

- jak się nazywa?- zmarszczyłam brwi.

- chyba... Henry.- zamilkła na chwilę- na pewno Henry!

- a który, to?- zaczełam się rozglądać po sali.

- ten!- Ev, wskazała palcem na wysokiego blondyna, ubranego w ciemny garnitur.

W tym samym momencie, chłopak się odwrócił spoglądając w naszą stronę. Z uśmiechem, zaczął iść.

- Ev!- powiedziałam spanikowana- co ja mam teraz...

Odwrociłam się w jej stronę... A tu co? Nic!

Dosłownie! Ulotniła się!
O nie! Evelyn Elizabeth Anne!!! To koniec!!! Koniec, naszej przyjaźni!

- hej!- zagadał chłopak, stojąc na przeciwko mnie.

- hej- mruknęłam cicho.- kim jesteś?

Wiem... Tak, walić prosto, z mostu nie ładnie... Ale co mi tam!

- chyba... Nie rozumiem...- zmarszczył brwi.

- chodzą pogłoski... - zamilkłam dobierając słowa. Pal licho słowa!- to Ty jesteś tym narzeczonym?

- z tego co mi wiadomo, to tak... - uśmiechnął się krzywo.

- Aha. - udało mi się wydusić.

- tak, konspiracyjnie podpytuję się wszystkich... - zagryzł wargę- wiesz może kim jest, ta...moja narzec...- zamilkł na chwilę- nawet nie wiem jak ją nazwać... - westchnął-... wiesz?

Zamurowało mnie!

Co mu powiedzieć?

Porwana przez Wampira Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz