Impreza cz. 2

37.6K 2.3K 166
                                    

Celeste mierzyła mnie groźnym wzrokiem. Powolnym i zdziwionym krokiem podeszła do mnie. Nic nie mówiła, tak samo jak jej towarzyszki, Evelyn i ja.
Zjechała mnie wzrokiem od stóp, po sam czubek głowy. Zmarszczyła brwi, lecz tylko na chwile. Zapewne pojawiła się u niej jakaś oszałamiajaco mądra koncepcja. Ku mojemu zdumieniu dziewczyna wybuchła śmiechem. Jednak miałam racje.

- Bal maskowy to nie dzisiaj. - Z trudem próbowała opanować śmiech.

Zdenerwowałam się. Ona nie ma prawa tak się zachowywać.

- To nie jest przebranie! - powiedziała głośno Ev.

- Aha! A ja jestem Jackie Chan! - śmiała się, ale widząc nasze poważne miny, przestała. Wciąż mówiła roześmianym głosem. - Może powiecie mi, że nasza słodziutka Amelcia, ma ładną sukienkę i diadem we włosach, bo jest kimś ważnym? - wydęła usta, uśmiechając się sztucznie.

Zacisnęłam pieści, ciagle milcząc. Niech sobie myśli co chce. Kiedyś to się na niej odbije.

- Nie warto Am. - odezwała się Evelyn. Pokiwałam głową, myśląc o tym samym.

- Tak Am, słuchaj się swojej dziewczyny. - chciała mnie skompromitować, ale ja nie dam się tak łatwo.

- AM... - Ev zaakcentowała zdrobnienie, mojego imienia. - Jest kimś ważnym. - odpowiedziała, na jej wcześniejsze pytanie.

Dziewczyna się zdenerwowała.

- Tylko ty tak sadzisz. - fuknęła w jej kierunku - Ale tak się składa, że tutaj i teraz to ja jestem najważniejsza! - uniosła dumnie głowę.

Błagam. Niech ktoś mi powie co ta dziewczyna ma nie tak z głową?

- A nie przypadkiem król? - zapytałam w końcu z uśmiechem.

"Bingo" Pomyślałam widząc jej twarz.

- Dobra, może król i tym podobne, ale na pewno nie ty! - wrzasneła w moim kierunku.

Halo? Psychiatryk? Jakaś izolatka się przyda.

- A zakład? - powiedziałam. Śmieszyło mnie już jej zachowanie.

- DAWAJ! - rzuciła.

Wszystkie gwałtownie odwróciłyśmy się w kierunku jakiegoś dźwięku. Rozpoznałam Filipa, który szedł w nasza stronę.

- Wasza Wysokość? - zwrócił się do mnie i uśmiechnął - Pani, nie powinnaś byś teraz z ojcem?

Spojrzałam kątem oka na Celeste. Nie mogła wydać z siebie żadnego dźwięku.

- Ty... Ty, yyyy... jesteś... - jąkała się zdziwiona, wpatrując się we mnie.

Bang!

- Po zakładzie. - wyminęłam ją i razem z Evelyn podeszłyśmy bliżej do Filipa.

Mrugnął do mnie, więc wychodzi na to, że  zrobił to specjalnie! Musiał słyszeć naszą rozmowę... Uśmiechnęłam sie do niego, kręcąc rozbawiona głową. Może przynajmniej dziewczyna się czegoś nauczy.

Nie odwracałam się. Nie ma sensu.

Kiedy stanęliśmy, Filip dostał jakąś wiadomość, więc szybko zniknął z pola mojego widzenia. Spojrzałam przed siebie i zobaczyłam znajomą, uśmiechającą się postać. Tata.

- Amelko! - powiedział uradowany.

Dziwne jest to zdrobnienie.

Ojciec ubrany był w czarny garnitur, przepasany identyczną szarfą co moja tylko, że czerwoną. Miał wiele odznaczeń przypiętych na piersi.

Porwana przez Wampira Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz