Ostatni raz Louisa widziałam jakieś dwa tygodnie. Od tych 14 dni, gdy przywożę J do jego willi, oprócz Maggie i opiekunki nie ma nikogo. A zwykle odwozi mi ją Oscar. Gdy jestem w domu, to nie robię nic innego prócz wspominania. Tęsknię za nim, nie potrafię w nocy spać, przez co jestem cały czas zmęczona. Boje się, że mogę go stracić, ale nie jestem jeszcze pewna czy mu wybaczyłam. Opowiedziałam mamie całą historię. O tym z kim tak na prawdę się związałam, o tym ze nie wiem co tak na prawdę robi i gdzie pracuje. Nie była zadowolona, ale też nie odradzała mi powrotu. Widziała, że go bardzo kocham i że on mnie. Popatrzyłam na kalendarz i dzisiaj jest ten dzień kiedy go poznałam, kiedy mnie uratował i zabrał do siebie do domu. Wiem, że na pewno nie boje się go tak samo jak wtedy. Ale jednak dalej mam obawę że może mi coś zrobić. Pamiętam jak wszedł wtedy do łazienki i skuliłam się w rogu kabiny prysznicowej, to jak mnie pierwszy raz dotykał, jak pierwszy raz mnie przytulił. Mimo, że się go bałam czułam się przy nim bezpieczna. A teraz? Nie ma go przy mnie, do kawiarni prawie codziennie przychodzi Max. Nie mam kontaktu z Noami i Vanessą, nie wiem czy mogą się do mnie odzywać. Boje się sama do nich zadzwonić. Pamiętam też jak Louis przywiózł mnie pod szkołę i pocałował mnie na oczach wszystkich. Pierwsze motyle w brzuchu, które budziły się jak on był w pobliżu. Nasz pierwszy stosunek i to jak nazwał Jess swoją córką. Pomiędzy poduszkami znalazłam telefon i zaczęłam przeglądać jego zdjęcia, które robiłam mu któregoś poranka. Pojedyncza łza spłynęła po moim policzku. Położyłam się na łóżku i nawet nie wiem kiedy zasnęłam.
-Mamo, dlaczego każdy u mnie w przedszkole ma tatusia a ja nie? - podczas obiadu zapytała mnie Jessica.
-Kochanie, mówiłam Ci już kiedyś, my nie potrzebujemy tatusia żeby o nas dbał, mamy siebie nawzajem. Wujek Filiph nam pomaga.
-Ale mamusiu ja chciałabym mieć tatusia. Sue mówiła dzisiaj, że była z tatą na lodach i w kinie.
-Jessica, proszę Cię przestań już i idź lepiej posprzątaj swoje zabawki z salonu.
Dźwięk telefonu wyrwał mnie z tego dziwnego snu. Jessica nie była wcale podobna do Max'a ja widziałam w niej niektóre cechy Louisa. Choć wiedziałam, że to tylko moja wyobraźnia. Odczytałam wiadomość, która niestety była tylko od operatora. Kto mądry wysyła wiadomości o 12 w nocy? Co? Już jest ta godzina? Mama musiała zająć się małą, bo już smacznie spała.
Wstałam i skierowałam się do kuchni, gdzie słyszałam jak mama rozmawia z moim tatą o Louisie i o mnie.
-Zrób coś, bo ona znów płakała. Nie potrafi bez niego żyć, a nie pójdzie do niego.
-Ale co ja mam kobieto zrobić? Pójść do niego i kazać mu prosić ją o powrót? Ile razy próbował? To ona od niego odeszła i jeżeli tak bardzo za nim tęskni to powinna coś w tym kierunku zrobić. Bo ja mam już tego serdecznie dość. - mówił lekko podniesionym głosem ojciec - Przychodzi z pracy, zamyka sie w pokoju i ryczy, nie idzie do pracy nie zrobi nic bo siedzi i płacze.
Słowa taty które wypowiedział dotarły do mojego mózgu w opóźnionym tempie. To ja go zostawiłam, mimo to tęsknie za nim, nie chce bez niego żyć, więc chyba czas żebym zajęła się tą sprawą raz a dobrze.
-Mamo, wychodzę, pilnuj Jessie, wrócę rano, mam taką nadzieję. - Rodzice uśmiechnęli się do siebie, a ja złapałam kluczyki do samochodu i od razu pojechałam pod dom chłopaka. Miałam pewne obawy czy oby na pewno powinnam to zrobić, lecz moje serce teraz rządziło i wysiadłam z samochodu. Podeszłam do drzwi i otworzyłam je za pomocą klucza, który już dawno dał mi Louis. W salonie usłyszałam cichą muzykę, więc skierowałam się tam i zobaczyłam dwie nieznane mi dziewczyny oraz trzech pijanych chłopaków. Cycata blondynka siedziała Tom'owi na kolanach, a brunetka u Jacksona.
-Patricia co Ty tutaj robisz? - Oscar wziął się znikąd i przytulił mnie do siebie.
-Chciałam pogadać z Louisem, ale to chyba nie jest najlepszy moment.
-Patricia! - mój były narzeczony gdy tylko mnie zobaczył od razu odstawił piwo rozlewając je i chwiejnym krokiem podszedł do naszej dwójki. Chciał mnie pocałować, ale odór alkoholu mnie trochę przeraził i odsunęłam się.
-Weź się stary idź ogarnąć, zanim będziesz coś do nas mówił.
Młody Tomlinson zabrał mnie do kuchni i zrobił herbatę.
-On często jest w takim stanie? - zapytałam gdy młody usiadł na przeciwko mnie.
-Odkąd go zostawiłaś, mam z nim tak prawie codziennie. Są momenty, że przez 3 dni nie pije, ale wtedy się ściga.
Przez moment jeszcze rozmawiałam z młodszą wersją Louisa, póki on sam nie pojawił się w kuchni.
-Spierdalaj stąd Oscar. Nie jesteś już potrzebny! - Louis pokazał bratu palcem drzwi. - po co przyszłaś? Zobaczyć jak sobie bez Ciebie radzę? To wiesz co Ci powiem? Nie potrafię bez Ciebie żyć, nie ma dnia, żebym o tobie nie myślał. Ale wiem Ciebie, to nie obchodzi, więc powiedz mi co tutaj robisz?
-Chciałam z tobą porozmawiać Louis. Wczoraj, był dzień jak Ciebie poznałam. Minęły juz trzy lata jak mnie uratowałeś. Chciałam Cię przeprosić i chciałam, żebyś..
-Żebym co? - nie zdążyłam powiedzieć bo już mi przerwał.
-Żebyś mi wybaczył - wyszeptałam patrząc na swoje ręce. On się tylko zaśmiał ironicznie.
Zrezygnowana jego zachowaniem na moje słowa wstałam by móc wrócić do domu, starałam się powstrzymać piekące łzy w oczach. Gdy byłam już przy kuchennych drzwiach chłopak szarpnął mnie za rękę i wpił się w moje usta z zachłannością. Przez krótką chwilę byłam oszołomiona tym co się dzieje, ale po chwili zarzuciłam mu ręce za szyję i przysunęłam się by móc być bliżej niego i oddałam pocałunek. Chłopak bez problemu podniósł mnie w górę, przez co momentalnie zaplotłam nogi wokół jego pasa i ruszył w nieznanym mi kierunku. Dopiero jak położył mnie na łóżku poznałam naszą sypialnie.Hej! Pierwszy rozdział juz za nami, jak się podoba? Miałam dodać dopiero jak będzie okładka ale nie wytrzymałam :)
CZYTASZ
Good Time | L.T (book 2, sequel Bad Time)
FanfictionOto druga część historii o życiu Patrici oraz Louisa. Przyszłe małżeństwo, (może) niedługo staną się prawdziwą rodziną, jeśli nic i nikt nie przeszkodzi im w tworzeniu ich własnej historii. Zapraszam do czytania drugiej części mojego opowiadania! Ok...