12

465 38 0
                                    

Czas nie ubłagalnie mijał. Brzuch był delikatnie widoczny, ale jeśli ktoś nie wiedział o ciąży po prostu pomyślałby, że przytyłam. Za 2,5 tygodnia będę będę Panią Tomlinson. Nie jestem jeszcze na to gotowa. Lou jak to on nie pozwala mi się przemęczać. Rzadko kiedy mogę pójść na spacer z Jess, jeśli go nie ma. Ale sytuacja w domu poprawiła się znacznie. Louis wychodził do pracy o 10, wracał o 16. Czasem wieczorami wychodził z chłopakami na wyścigi, ale wtedy przychodziły do mnie dziewczyny.
-Mami, wstań już. Z tati nudno. - do pokoju weszła Jess.
-Już królewno, wstaję. - tak jak powiedziałam tak zrobiłam. - Idź do tatusia. Mama zaraz przyjdzie.
Po niecałych 5 minutach weszłam już ubrana do kuchni. Jutro skończę 21 lat.
-Dzień dobry - przywitałam się z Lou, który zalewał właśnie kakao gorącym mlekiem dla mnie i naszej córeczki.
-Hej Kochanie - odpowiedział stawiając przede mną kubek z parującym napojem. Dziękując pocałowałam go w policzek. - Co macie dzisiaj dziewczyny zamiar robić?
-do palku pojdziemy z cocią Lo.
-Umówiłam się z Charl, na 11 do parku. Przyjedzie po mnie, potem jedziemy do mamy na obiad, więc jeśli możesz to wróć dziś wcześniej i przyjedź do mamy.
-Dobrze skarbie.

Minęło 15 minut i Louisa już nie było. Włączyłam bajki dla Jess w salonie, a sama poszłam wybrać jej ubranie na spacer, przy okazji posprzątałam w jej pokoju, ścieląc łóżko i odkładając zabawki na swoje miejsce. Następnie sprzątnęłam w łazience i kuchni.
Parę minut po 10 poszłam się umalować i naszykować całkowicie do wyjścia. Włosy rozpuściłam z koka, przez co lekko się zakręciły na końcach. Spojrzałam na termometr przyczepiony do okna w łazience - pokazywał 11 stopni. Z garderoby wyjęłam bluzę i wciągnęłam ją na siebie. Na przedpokój wystawiłam wózek i czekałam spokojnie na przyjście przyjaciółki.
-Kochanie, chcesz coś zjeść? -zapytałam Jess.
-Selek mi daj. Tluskawkowy.
Posadziłam małą na jej krzesełku stawiając przed nią serek o który mnie poprosiła, w tym czasie nalałam jej do kubeczka wodę i dzięki temu byłam naszykowana na spacer.

Wpół do 12 byłyśmy w parku, Charl przyjechała po nas samochodem. Jess bawiła się na placu zabaw.
-Jak tam z Filiph'em?- zaczęłam rozmowę.
-Jest bardzo zadowolony. Postanowił, że znajdzie jakieś małe mieszkanie do wynajęcia dla naszej trójki.
-W końcu! Cieszę się, że wam wyszło.
-Nadal się tego wszystkiego boję. Tak samo jak Ty. Też bałaś się przeprowadzki. Boję się, że będziemy się kłócić tak jak Ty i Lou.
-Mam nadzieje, że już jest po tych wszystkich sprzeczkach. Że jakoś to się wszystko już ułoży raz a dobrze, że to najgorsze jest już za nami. - naprawdę mam nadzieje, że już będzie wszystko ok. Nie wiem co bym teraz zrobiła jak byśmy się pokłócili.
Jeszcze chwile rozmawiałyśmy z Charl, a gdy zaczęło padać, zawiozła mnie do mamy.
-Jess, idź w stronę domu babci, mamusia zaraz przyjdzie. - wyjęłam córe z fotelika, który zaraz musiałam zabrać z samochodu. Tak samo wyjęłam z bagażnika wózek. Pożegnałam się z przyjaciółką i kierowałam się w stronę domu, w które Jess pukała do drzwi, które po chwili się otworzyły i moja mama wzięła ją na ręce. Ja z samochodu koleżanki wózek i fotelik.
-Dziadek! Pomóż swojej córce!
Po tym jak babcia zawołała mojego tatę ten zaraz pojawił sie w drzwiach.
-Obiad przewidziałam na 15, ze względu na to że młody będzie tak w domu. A Louis o której przyjedzie?
-nie wiem mamo. Muszę do niego zadzwonić i sie zapytać.
Do 14 siedziałyśmy z mama i mówiłam jej trochę o przygotowaniach do wesela i innych rzeczach. Potem zaczęłam pomagać jej w przygotowaniu obiadu, tata pojechał po mojego brata a Jess spała w moim starym pokoju.

-Mamo to było pyszne! Dawno nie zjadłam aż tyle.- zaśmiałam się gdy siedzieliśmy w szóstkę przy stole. Louis przyjechał chwile przed 15.
-poczekaj córeczko aż spróbujesz jeszcze jednej rzeczy - powiedziała mama, poganiając mojego ojca gestem ręki. Po chwili tata wszedł z tortem na których były zapalone dwie świeczki '2' i '1'.
Gdy tato wchodził każdy zaczął śpiewać 'wszystkiego najlepszego'. Postawił tort przede mną i już wiedziałam, że to było ciasto domowej roboty. Podziękowałam wszystkim buziakiem w policzek i zaczęłam kroić malinowo-czekoladowe ciasto. Co tam, ze urodziny mam dopiero jutro, ale taki mały gest daje dużo radości. Matt pobiegł do swojego pokoju i wrócił do kuchni z prezentem. Mama z tata też wręczyli mi torebeczkę.
-otwieraj! Mój pierwszy otwórz, proszę!- błagał mnie brat. Z torebki prezentowej wyjęłam moje ulubione perfumy, które kosztowały dużo więcej niż mój brat miał kieszonkowego. Ucałowałam go a on mnie przytulił.
-zbierałem pieniądze od pół roku dla Ciebie, bo wiesz.. Jeszcze były inne wydatki - zaśmiałam sie na jego słowa nigdy bym nie spodziewała sie tak drogiego prezentu od niego.
Od rodziców dostałam piękny komplet biżuterii. Jak na moje oko idealnie pasowały do mojej sukni ślubnej oraz miały małe niebieskie diamenciki. Byłam przeszczęśliwa.
-a ode mnie dostaniesz jutro- wyszeptał mi do ucha Lou.

Niedługo pózniej pojechaliśmy do domu, bo Jessica była strasznie marudna oraz ja sie bardzo źle czułam. Jak poprzednią ciąże przechodziłam cieżko, to teraz było jeszcze gorzej mały sobowtór Tomlinsona był strasznie pobudzony. Nogi miałam bardzo spuchnięte, choć to dopiero 4 miesiąc. Ogólnie czułam się źle. Louis naszykował mi gorącą kąpiel i zajął sie Jess, bym mogła spokojnie poleżeć w wannie. Po dość długiej kąpieli zrobiłam kolacje dla dwójki głodomorów a sama wzięłam tylko jogurt z lodówki. Nakarmiłam Jessice, Louis potem ją wykąpał a ja w tym czasie leżałam na kanapie pod kocem. Słyszałam rownież jak mój ukochany śpiewa dla J. kołysankę. Gdy tylko zasnęła przyszedł po mnie, wziął na ręce i zaniósł do sypialni.
-teraz będziesz miała przedsmak jutrzejszego prezentu- powiedział a następnie przywarł do mnie ustami.
-połóż sie na brzuchu to zrobie Ci masaż.
Mimo lekkiego dyskomfortu spowodowanego moim ciążowym brzuszkiem leżałam tak jak mi kazał i oddawałam sie przyjemności.
-Patricia, nawet nie wiesz jaka mam teraz ma Ciebie ochotę. -wyszeptał mi do
ucha.

Po masażu Lou poszedł sie umyć, a gdy wrócił to ja już spałam.


Hej, wiem że juz mnie nie lubicie,
Ale na prawdę nie mam weny.
Przez co dzisiejszy rozdział jest krótkie
I do kitu.

Przepraszam.
Kocham was i przesyłam buziaki❤️😘

Good Time | L.T (book 2, sequel Bad Time)Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz