15

396 39 4
                                    

Z miesiąca na miesiąc mój brzuch stawał sie coraz większy. Od naszego ślubu minęły już dwa miesiące i razem z Louisem postanowiliśmy w końcu poznać płeć dziecka. Właśnie wybieramy się do ginekologa na badanie USG. Jesteśmy rownież po sprawie sądowej o przyznanie praw rodzicielskich. Teraz już Jess nosi nazwisko Louisa i powoli zapominamy o wszystkich starych sprawach. Louis i Dean z tego co mi wiadomo nie biorą udziału już w wyścigach samochodowych ale pomagają pozostałym chłopakom przygotować auta do owych zawodów. Ostatnio Noa źle się czuła i dała namówić się na test ciążowy. Niedługo powiększy nam się "rodzina" co prawda wiem tylko ja i pozostałe dziewczyny o tym ale mimo wszystko i tak sie bardzo cieszę z takiego rozwoju spraw.
Stoję przed lustrem ubrana w ciemne dopasowane ciążowe jeansy i ciepły fioletowy sweterek, powinnam zabrać się za makijaż ale bardzo mi się nie chce. Woda w umywalce leci z kranu przez co zagłusza moje myśli. Po kolejnych dziesięciu minutach wychodzę z pokoju naszykowana na dzisiejszy dzień. Jest dopiero 8 rano. Zaraz wstanie Louis który będzie domagał się gorącej kawy na początek grudniowego dnia. A gdy zdążę naszykować śniadanie usłyszymy cichy głosik naszej córeczki która zapłakana będzie szukała nas w sypialni. Ostatnio wkradła się do nas taka monotonia. Nie potrafimy wytłumaczyć Jess żeby nie płakała jak nie będzie nas w sypialni tylko zajrzała do kuchni bo na pewno nas tam znajdzie. Gdy tylko wstawiłam wodę na kawę poczułam na swoim wielkim brzuchu dłonie mojego męża
-Cześć skarbie. - wyszeptał mi do ucha - jak sie dzis czujesz?-zapytał całując mnie delikatnie po szyi.
-Jak hipopotam, inaczej określić tego nie moge - odwróciłam sie przodem do Lou i wpiłam się w jego usta. - Idź do małej zanim się sama obudzi. Nie mam siły by znów ją uspokajać, że jej nie zostawimy nigdy.
Lou jak potulny piesek poszedł do pokoju Jess. Zabrałam sie za przygotowywanie śniadania. Dla nas jajecznicy a dla Jess gotowanych parówek. Gdy wszystko zrobiłam w kuchni pojawił sie Lou z roześmianą Jess na rękach.
-Tati przestań - mówiła śmiejąc sie w niebogłosy. -Tati no jus, nie lób gili gili.
-A obiecasz ze nie będziesz płakać jak będziesz wstawała?
-Tak Tati tylko nie lób gili gili.
-A jak mamusi i tatusia nie ma w łóżeczku to gdzie są?
-w kuchni som.
Przyglądałam sie im z uśmiechem.
-Siadać do śniadania - rozkazałem rozbawiona i podałam im przed nos talerze z jedzeniem.
-Kochanie dziś jedziemy zobaczyć czy będziesz miała braciszka czy siostrzyczkę. Chcesz jechać z nami czy wolisz do babci?- zapytał Lou
-Jesika jedzie z Mami.- moja córka lubi mowić o sobie w trzeciej osobie. Nie wiem skąd jej sie to wzięło ale tak juz mamy.

Dwie godziny pozniej cała trojka jechaliśmy samochodem i śpiewaliśmy piosenki. Jeżeli można było nazwać śpiewaniem. Oczywiście nie wliczając Lou bo on miał czysty głos i nie fałszował tak jak ja. Ostatnio Jessica ma fioła na punkcie Krainy Lodu, cały czas chodzi i śpiewa piosenkę Z filmu. Nawet Lou nagrał jak razem śpiewają.
Mimo naszej przeszłości jesteśmy bardzo szczęśliwi. Tak jakbyśmy zapomnieli o bożym świecie. Dzisiaj Lou wziął wolne w pracy przez co zaraz po poznaniu płci dziecka jedziemy na zakupy.
Lou trzymał Jessice na rękach a ja leżałam na kozetce z podciągniętymi delikatnie do góry swetrem i lekko zsuniętymi spodniami by lekarz bez problemu mógł rozprowadzić po brzuchu żel do usg.
-kochanie, patrz na ekranik, Pan doktor pokaże Ci jak twoja siostrzyczka Albo braciszek wyglada w brzuszku mamusi.
Przez całe badanie Jessica zadawała nam pytania odnośnie tego dlaczego mama zjadła jej brata. Tak będziemy mieć synka. Lou cieszył sie jak małe dziecko z faktu ze doczekał się syna. Miałam nadzieje, że będzie to dziewczynka, ale niestety się przeliczyłam, ale za to syn Charlotte będzie miał kolegę do towarzystwa. Bo moja przyjaciółka tez spodziewa się syna. Po upewnieniu nas ze z dzieckiem jest wszystko dobrze skierowaliśmy się całą trójką do centrum handlowego. Musieliśmy odwiedzić sklep budowlany, sklep z artykułami dziecięcymi. W ToysRUs zamówiliśmy mebelki które miały zostać przewiezione za 2 tygodnie do naszego domu. Louis uparł się na zakup nowego wózka, lecz ja się nie zgodziłam. Do dużego koszyka wrzuciliśmy poduszkę i kołderkę do łóżeczka, dwa komplety chłopięcej pościeli i jeszcze jeden komplet który wybrała sobie Jess, potem Louis wrzucił kilka smoczków i butelek oraz pierwszy zapas pieluch. Kilka ubranek dla synka jak i tych które chciała nasza córeczka, bo nie chcieliśmy by czuła sie poszkodowana. W sklepie budowlanym wybraliśmy kolor farby, oraz tapetę która zostanie położona na jednej ze ścian. Kilka dodatków typu obraz i mogliśmy wróci do domu. Louis postanowił uczcić to ze spodziewamy sie synka i zaprosił chłopaków do nas na imprezę. Dziewczyny tez miały przyjechać, wiec żeby było jeszcze weselej, zaprosiłam Charlotte i Filipha. Gdy tylko uśpiłam Jess zabrałam dziewczyny do kuchni i rozmawiałyśmy głownie o dzieciach oraz o imionach dla nich. Ja, Charl i Neo piliśmy mojito bezalkoholowe a Dianie i Vann zrobiłam prawdziwego drinka. Noami nie przyznała się jeszcze Deanowi ze jest w ciąży. Boi sie jego reakcji. Byłam w ich grupie najkrócej z całej trójki a jako jedyna jestem po ślubie i w ciąży. Diana opowiedziała nam ze Oscar ostatnio dość dziwnie sie zachowuje i dziewczynie wydaje się, ze niedługo jej sie oświadczy. Z tematu dzieci przeszłyśmy na naszych chłopców a potem na modę. Stwierdziliśmy że musimy udać się całą piątką na zakupy i jakieś zabiegi kosmetyczne.
-Jak tam sie bawicie dziewczyny?- do kuchni wszedł Loueh był juz lekko podpity. -Piękną mam żonkę prawda?- zapytał po czym pocałował mnie w policzek, na co dziewczyny zaczęły sie śmiać.
-hipopotama masz, a nie piękna żonę - pokazałam mu język. Lou podszedł do lodówki, wziął kolejna butelkę whisky i zniknął za drzwiami prowadzącymi do salonu. Pokręciłam głowa z rozbawienia i wróciłam do rozmowy z dziewczynami.
Chwile po 2 pożegnaliśmy znajomych, ja skierowałam się do łazienki i nalałam sobie gorącej wody do wanny a Louisa wysłałam pod prysznic. Za niecałe 2 tygodnie bedą święta, a my nie mamy żadnych kupionych prezentów. Razem z mamą stwierdziłyśmy, że świąteczny obiad robimy w moim domu. Ponieważ oprócz naszej 8 będą tez dwie babcie i siostra mojej mamy z rodziną. Będąc w wannie wypełnionej po brzegi pianą zastanawiałam się nad prezentami które należałoby kupić wszystkim. Po wykąpaniu się owinęłam się szczelnie ręcznikiem i weszłam do sypialni by wyjąc sobie jakąś ciepła piżamę. Gdy spojrzałam na łóżko zobaczyłam śpiącego juz Louis'a, wiec przebrałam sie szybko i położyłam sie i przytuliłam do leżącego obok mnie męża.

❤️❤️❤️❤️
Przepraszam miśki że tak długo,
ale miałam trochę problemów
w życiu prywatnym jak i studenckim
przez co zawaliłam całkowicie.
Juz niedługo święta! A ja nie mam żadnych prezentów. 
Jakie macie pomysły na imiona dla chłopców? Pomożecie wyprać Patrici o Charlotte imiona dla synów?

Good Time | L.T (book 2, sequel Bad Time)Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz