10

448 39 2
                                    

Mama była ucieszona po tym jak poinformowaliśmy ją o ślubie i o drugim dziecku. Tak samo jak ja uważała, że powinniśmy zaplanować całą ceremonię po porodzie, chociażby dlatego że czułabym się bardziej komfortowo, mogłabym wybrać taką sukienkę o której marzę, nie patrząc na to, że będzie widać mi brzuszek. Lou nie zgodził się na ten pomysł, dodatkowo stwierdził, że wszystko odbędzie się za dwa miesiące. Zostawiliśmy Jess u mojej mamy i pojechaliśmy do firmy zajmującej się organizacją ślubów.
-Witam, nazywam się Michael Heavey- przedstawił się niskiego wzrostu mężczyzna.- a to jest moja koleżanka Juliet Taylor. -wskazał na stojącą obok średniego wzrostu brązowo włosa kobietę. - w czym możemy Państwu pomóc?
-Dzień dobry, nazywam się Louis a to jest moja narzeczona Patricia -przedstawił nas sobie- potrzebujemy pomocy w organizacji ślubu, który musi się odbyć najpóźniej za dwa miesiące, że względu na to, że spodziewamy się dziecka.
-Oh, w takim razie gratuluję i zapraszam Państwa do pokoju, żebyśmy spokojnie mogli omówić szczegóły.
Po ponad godzinnej rozmowie ustaliliśmy, że ślub odbędzie się w jednym z Londyńskich kościołów, a wesele przy restauracji gdzie znajduje się duży plac by móc urządzić imprezę w plenerze. Pod namiotami. Od razu także wybraliśmy kolor przewodni naszej imprezy. Będzie to pastelowy niebieski oraz biały. Dzięki takim kolorom będziemy mogli mieć biało, rozowo niebieskie kwiaty. Wybraliśmy także wzór na zaproszenie i zamowiliśmy ich sto. Choć wiedziałam, że to za dużo. Jutro mieliśmy przyjechać by wybrać dania, tort i określi się co do ilości gości.
Lou odwiózł mnie do mamy i zabrał ze sobą Jess i pojechał do Oscara. A ja wraz z mamą i Charlotte pojechałam szukać sukienki. Teraz w drugim miesiącu ciąży nie było widać brzuszka w żadnej z sukienek, ale każda która wybrałam Nie była odpowiednia do sytuacji. Za 2 miesiące mogę wyglądać w nich nie ładnie. Bo były one gorsetowane. Sprzedawczyni starała namówić mnie na inny fason, który nie specjalnie przypadł mi do gustu. Ale po namowach w końcu uległam. Gdy stanęłam przed lustrem, wiedZiałam, że to jest ta sukienka w której chce pójść do ślubu. Była śnieżnobiała, koronkowa, dekold miała w serce, a na ramionach miałam koronkę. Suknia była przylegająca, ale na wysokości pupy rozchodzila się ku dołowi. Z tyłu lekko ciągnęła się po ziemi. Sprzedawczyni dobrala do niej idealny welon i już w 100% wiedziałam, że chce ta sukienkę.
Mamie i Charl bardzo podobała się ta suknia. Dobrałam jeszcze kilka złotych dodatków i zamówiłam tą suknię. Wiedziałam, że Lou widząc mnie w niej zakochała się jeszcze raz. Byłam tego bardziej niż pewna. Pojechałyśmy też od razu wybrać sukienki dla mamy i Charlotte jako druhny. Po dość krótkich poszukiwaniach mama wybrała sobie sukienkę w odcieniu błękitu, która była dopasowana i sięgała przed kolano. Przy okazji ja znalazłam sukienkę która była z białego materiału, z przodu sięgała do połowy ud, a z tyłu do kostek, dzięki czemu będę mogła ja założyć w połowie imprezy. Z Charl było troszkę trudniej, ale po kolejnej godzinie wybrałyśmy sukienkę dla mojej ciężarnej przyjaciółki. Sukienka była złoto-pudrowa. Góra składała się z gorsetu na którym były złote koraliki a dół był z tiulu. Zadowolone z zakupów wrocilysmy do domów. Najpierw mama odwiozła Charlotte, potem mnie. Gdy weszłam do domu nikogo Noe było. Wykorzystując chwilę spokoju nalałam sobie gorącej wody do wanny, wlałam płyn do kąpieli i waniliowo-cynamonowy olejek odprężający. Dzięki Louisowi mam wszystko, przez co czuje ze na niego nie zasłużyłam. Jestem zwykłą dwudziestolatką, bez studiów, Ani perspektywy na przyszłość, mam dopiero 21 lat a niedługo będę matką dwójki dzieci. Jak mogłam do tego dopuścić? Gorąca woda miała pomóc mi się odstresować, a nie załamać mnie jeszcze bardziej. Pośpiesznie wyszłam z wanny, wytarlam się ręcznikiem i założyłam wczesniej przygotowaną piżame. Stanęłam bokiem żeby zobaczyć czy widać już trochę brzuszek ale póki co był tylko delikatnie zaokrąglony. Na mojej twarzy było widać since pod oczami oraz wszystkie niedoskonałości. Oczy miałam przekrwione przez to że chwilę temu płakałam. Wyszłam z łazienki z zamiarem zrobienia sobie gorącej czekolady i położenia się na kanapie pod kocem. Gdy z przygotowanym napojem lezalam już w salonie, kolejne łzy zaczęły płynąć po moich policzkach. Chwilę później do domu szedł Louis trzymający za rękę Jessice. Dziewczynka z uśmiechem na twarzy podbiegła do mnie i mnie przytuliła.
-Mami cenu mas łeski o tu - pokazała paluszkiem na policzki. - Tati, Tati sybko.
Jedna ręka przetarłam twarz z łez choć wiedziałam, że Louis i tak zauważy, że przed chwilą płakałam. -Kochanie idź zanieś lalkę do pokoju. Ja przytulne mamusie i już nie będzie płakała. - Dziewczynka szybko zabrała zabawkę z rąk Lou i w podskokach pobiegła do swojego pokoju.
-Pat, co się stało?
-Nic takiego, to tylko ciążowe humorki. - wymusiłam uśmiech i szybko wstałam, zmierzając ku pokojowi córeczki.
-i tak Ci nie wierzę - usłyszałam za sobą głos Louisa.
-Kochanie skąd masz taką piękną lalkę?
-oscal mi ja dal.
-Chodź pójdziemy się wykąpać i zjemy kolację.
Po nakarmieniu J. położyłam ja spać i wróciłam do kuchni by zrobić sobie kolację, zauważyłam że Lou już ja dla nas przygotował, sam teraz siedział przy laptopie pałaszując tosty. Gdy zjadłam dwa zrobiło mi się niedobrze i odległość pomiędzy kuchnią a łazienką pokonałam biegiem. Szybko przykucnęłam przy toalecie i wszystko co zjadłam znalazło się w niej. Poczułam jak Lou zwiazuje mi włosy w kitke. Chłopak po chwili pomógł mi wstać żebym mogła opłukać usta, gdy tylko to zrobiłam, ponownie odwrocilam się do toalety i znów zwymiotowałam. Po dłuższej chwili Louis zaniósł mnie do łóżka i sam poszedł pod prysznic. A ja lezalam i plakałam. Żadne starania Louisa nie przynosiły skutku. Ani glaskanie po ramieniu ani przytulanie. Uspokoiłam się dopiero jak Louis zaczął śpiewać mi refren mojej ulubionej piosenki.
jesteś światłem w ciemności,
Jesteś biciem mego serca
Jesteś powietrzem, którym oddycham
Wiesz, sprawiasz że jestem kompletny
Jesteś moim brakujacym kawałkiem puzzli.
Słysząc ostatni wers refrenu odplynelam do krainy morfeusza.

Dobru wieczór :)
W sumie to juz miłej nocy.
Dodaje rozdział, bo steierdziłam, ze uszczęśliwie was z okazji moich 20 urodzin.
Mam nadzieje na duża ilośc gwiazdek i komentarzy! Kocham was,
Wasza Pat❤️

Good Time | L.T (book 2, sequel Bad Time)Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz