24

164 13 0
                                    

Zazwyczaj moje wiadomości do Was znajdował się na końcu, ale postanowiłam, że tym razem napiszę ją na początku. Przepraszam Was bardzo, że ponad pół roku nie było rozdziału. Mogłabym zacząć się wykręcać jakąś ciężką sytuacją czy coś.. Ale nie. Po prostu nie miałam weny, a każdy mój zapał był gaszony przez mojego (już byłego) chłopaka. Ale cóż, dużo się zmieniło w moim życiu przez to pół roku, a dzisiaj zastanawiałam się czy zabrać się za poprawianie pracy licencjackiej czy napisać dla Was rozdział. Oczywiście wybrałam Was. Miłego czytania!

W piątek jak Louis wrócił po pracy, nie mogłam znieść jego obecności koło siebie, więc postanowiłam, że spędzę dzisiejszy dzień z moją córką, którą ostatnio przez Nathana zaniedbałam. Pojechałyśmy najpierw do centrum handlowego, by kupić dla niej i małego jakieś ubrania, ponieważ wszystko już zaczynało być na nie za małe. Potem Jess chciała iść do figloraju, więc zostawiłam ją pod opieką animatorek, a sama udałam się na zakupy żywnościowe. Zrobiłam to dość szybko, a potem poszłam po kawę, bo zostało jeszcze pół godziny by odebrać J. 

Jak przyjechałam już do domu zaniosłam śpiącą córkę do łóżeczka, po czym zdjęłam botki na obcasie i skórzaną kurtkę. Poszłam z powrotem do garażu i zabrałam wszystkie zakupy do środka. Nie spotkałam jeszcze na swojej drodze Louisa, ale podobało mi się to. Rozpakowałam wszystkie produkty, a nowe ubrania po odcięciu metek wyprałam. Spojrzałam na zegarek i było już po 20. 

-Louis gdzie jesteś? - zapytałam wchodząc do salonu, do którego chłopak za chwilę wszedł.
-Tutaj - odpowiedział, trzymając Nathaniela na rękach. Wzięłam go od niego i poszłam wykąpać syna, następnie go ubrałam i nakarmiłam, a potem odłożyłam do łóżeczka. 
Sama poszłam wziąć prysznic bo byłam już zmęczona. Widziałam, że Lou cały czas chciał coś do mnie powiedzieć, a jednak zawsze się powstrzymywał. Po wykąpaniu się weszłam do naszej sypialni i założyłam piżamę, kątem oka widziałam leżącego na łóżku chłopaka. Ponownie zabrałam swoją poduszkę i chcąc wyjść już z pomieszczenia zostałam zatrzymana przez Louisa. Złapał mnie za rękę i odwrócił tak bym stała twarzą do niego.

-Proszę, zostań ze mną.  - powiedział patrząc na mnie smutno, na co pokręciłam tylko głową. Nadal przed oczami widziałam te zdjęcia.  - Patricia, proszę. Ja naprawdę nie zrobiłem nic przeciw tobie! Nigdy bym Cię nie zdradził. Tym bardziej, nie całował się publicznie z jakąś laską!

-Louis proszę, daj mi jeszcze czas. 

-Kochanie, ale nie zauważyłaś? Najpierw Twoje zdjęcie z jakimś facetem, przez które się pokłóciliśmy, ale doszliśmy do tego, że było sfałszowane, teraz moje, że się całuję z jakąś dziewczyną. - to co mówił zaczynało mnie powoli przekonywać - Komuś zależy żeby Nas zniszczyć. Żeby zniszczyć nasze szczęście - Powiedział patrząc mi prosto w oczy.
-Ale kto to może być? - zapytałam cicho. Wiedziałam, że to co mówił jest prawdą, że ktoś chce naszego rozstania.

-Nie wiem, ale jak go dowiemy, to go zniszczę. Obiecuję - powiedział, po czym mnie pocałował.  - Brakowało mi tego, przez te dwa dni - wyszeptał gdy się od siebie odsunęliśmy.  - Zostaniesz ze mną w łóżku? - kiwnęłam głową na tak. Chłopak podniósł mnie i odstawił na łóżko. Położyłam swoją poduszkę, a następnie ułożyłam się wygodnie, przykrywając kołdrą, Lou zaraz mnie do siebie przyciągną i wtulił się we mnie od tyłu, kładąc jedną rękę pod moją głową, a drugą na moim brzuchu. 

Gdy obudziłam się rano Louisa nie było obok, wiedziałam, że poszedł przygotować mi śniadanie do łóżka, słyszałam jak rozmawiał o czymś z Jessicą przy stole, choć ta rozmowa pewnie polegała tylko na tym, że Jess mówiła co robiła w figloraju. 
Gdy usłyszałam przez niańkę płacz małego, poszłam do niego do pokoju, a za chwilę pojawił się tam również Louis. Uśmiechnęłam się do niego, wyciągając Nath'a z łóżeczka. Przytuliłam małego do siebie uciszając go. Następnie go przebrałam i nakarmiłam. Wyszłam z nim do jadalni, gdzie Jess wcinała naleśniki zrobione przez Louisa, dla naszej dwójki były też naszykowane talerze. Obok nich stała również kawa. 

Później Louis wpadł na pomysł żeby pójść z dziećmi na spacer do Oscara, który zajął by się swoimi bratankami, a my moglibyśmy pójść na obiad do restauracji. 

-Louis! W co ja mam się ubrać - powiedziałam płaczliwie, a on tylko mnie objął od tyłu, a potem zaczął całować po szyi.
-Wiesz dla mnie możesz być naga - zaczął się cicho śmiać. - Ale ze względu na to, że idziemy do ludzi, to lepiej załóż spodnie i jakąś koszulę albo nie wiem co tam chcesz.
-Wcale mi nie pomogłeś. Idź ubrać Jess, tam ma naszykowane ubrania, potem przebierz małego. 

Po 5 minutach stania i przeglądania ubrań, założyłam czarne rajstopy, wciągnęłam na siebie szarą materiałową spódniczkę, a w nią włożyłam czarną bluzkę z rękawem 3/4. Potem wyprostowałam włosy i się umalowałam. Zrobiłam to wszystko szybciej, niż Lou ubrał dwójkę naszych dzieci. Zmęczony kończył właśnie ubierać Jess, więc ja poszłam do naszego syna, a gdy był już naszykowany uczesałam córeczkę. Chwilę po 12 pojechaliśmy autem do parku niedaleko naszego starego domu. Wyjęliśmy wózek Nathaniela i zaczęliśmy chodzić po alejkach. Jessica co jakiś czas biegała a potem Lou nosił ją na barana. Po godzinie skierowaliśmy się do Oscara i Diany. Posiedzieliśmy u nich chwilę, a potem pojechaliśmy z Louisem na romantyczny obiad.


Nuda, nuda, nuda. Przepraszam.
W następnym albo następnym następnym obiecuję, że będzie się już coś dziać,
ale również zbliżamy się do końca tego opowiadania.

Good Time | L.T (book 2, sequel Bad Time)Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz