-Wilkołaki wyciągną pomocną dłoń -zapewnił Radę Luke. Ostatnio bardzo zaniedbał się. Miał dłuższe rozczochrane włosy, a broda przypominała busz Amazonii. Oczy były przepełnione nadzieją i determinacją, których podczas żałoby bardziej brakowało.
-Likantropy. Nimfy . Wampiry. Nocni Łowcy. Oraz magowie- wymienił inkwizytor- Mam nadzieje, że tym razem plan się powiedzie... Zapomniałbym. Miałeś rację- przyznał patrząc przez okno w siną dal. Zachód słońca. Niebo okalały wstęgi we wszystkich odcieniach czerwieni , żółci , pomarańczu lub błękitu. Drzewa okalały posępne cienie, jakby one były ich duszami. Zdawało się , że wszystko usypia. Jednak dla Nephilim była to cisza...przed krwawą walką która miała nastąpić owego dnia.
-To Jace wyciągnął te wszystkie informacje. -wytłumaczył- Valentine był złym człowiekiem, ale świetnym Nocnym Łowcą . Ja...znałem go jako parabatai.
-Musiało naprawdę boleć- współczuł. Robert wiedział z doświadczenia , że śmierć parabatai była dość bolesna. Niektórzy popełniali od razu samobójstwa nie zważając na dobro własnej rodziny.
-Bywało gorzej- zdawało się, że ten temat był już zamknięty- A więc idź przygotuj nas na wojnę. Kiedy przewidujesz atak?
Luke wpatrony w oddal wyglądał na bardziej dojrzalego , doświadczonego wodza niż ktokolwiek inny . Patrzył na słońce, kiedy to nadchodziła "błękitna godzina", jak to określała Jocelyn. Opowiedział jej o akcji ratowniczej, a ta bez wachania ubrała w strój bojowy , wzięła nóż i mimo kłótni uparła się walczyć u boku męża.
-Jak najszybciej- odpowiedział-Możemy nawet dziś.
***
Jace podczas przesłuchania cały czas czuł obecność Clary....a raczej słyszał jej głos, gdy już chciał się poddać.
Nie zostawiaj mnie, prosiła.
-Nigdy- szepnął, jakby w odpowiedzi.
-Coś nie tak? -spytał Alec, biorąc Nakir.
-Nie- zaprzeczył- Masz już swoją wojenną parę?
-No ...bo ja...- Alec zdawał się być zmieszany, lecz w tej chwili z hukiem wkroczyła Isabel.
-On idzie z Magnusem- wyjaśniła-Ja też szukałam pary.
-Przynajmniej jeden problem z głowy- stwierdził.-Ok, bedę czekać przy fontannie- blondyn zerwał się i tyle go widzieli.
-Co mu...- niedokończyła.
- Denerwuje się- westchnął- Podobnie jak ty. Tylko....
-Posłuchajcie. Jesteście egoistycznymi snobkami!- warknęła.
-Nerwy ci wysiadają. Myślisz o Simonie.
-A czy muszę przypominać tobie, jak ostatnio się upiłeś w piekle z tęsknoty do ....MAGNUSA?- celowo z nim się przedrzeżniała, ale miała rację. Teraz Alec mógł zobaczyć odbicie lustrzane tamtych dni. Ten sam smutek w oczach, czerwone od łez powieki, częste bujanie w obłokach i nerwy związane w jeden wielki węzeł gordyjski. Izzy nie przyznawała się do chwil słabości, Jace często reagował agresywnie, kiedy ktoś wspominał o Clary w niewoli. Obaj nawzajem się obwiniali za nieszczęśliwy los ich kochanków , mimo, że jedynym winowajcą był Sebastian. Zabił dużo osób, na tym oczywiście on nie zaprzestanie. Kiedyś słyszał o Adolfie Hitlerze. Z początku znał go tylko z powodu - zabronionej przez przyziemnych- książce "Meine kampf", którą znalazł w bibliotece Insytutu i raptem miesiąc temu przeczytał z nudów. Clary była oburzona. Wytłumaczyła, że był demonem wśród ludzi, który raz po raz niszczył życie dla swych chorych ideologii oraz władzy. Kiedy wyczuł gorzki przedsmak przegranej, ze strachu o możliwy sąd, zabił się.
CZYTASZ
Dary anioła. Miasto powstania zła.
FanfictionNastały mroczne czasy, gdy Nocny Łowca jest zdolny do świadomego zabójstwa brata, a los świata jest pod znakiem zapytania. Sebastian rozpoczął rundę trzecią. Clary i Simon znajdują sięw niebezpieczeństwie, a Jace , Alec i Isabel stają się pionkami...