-Jace, ja powoli umieram.
To jedno zdanie wystarczyło, by pobudzić jego zmysły.
-Nie, nie dam się na to nabrać. Przecież jest jakiś sposób...Może aniołowie by nam pomogli?
-Niestety- spuściła wzrok-Rozmawiałam z jednym z nich. Istnieje antidotum. Tyle, że Musisz mi go podać najpóźniej za trzy dni.
-Ok. Mamy trzy dni- w jego głowie wybuchła eksplozja pomysłów oraz zarysy planów, które stopniowo odrzucał z powodu jednej wady. Nie było drogi do piekieł. W końcu, na ich żądanie Sebastian je zniszczył. Tylko w jaki sposób On zdołał wejść do ich świata?
-Asmodeusz- wyszeptała-Książę piekieł.
-Co?- zamrugał oczami wracając do świata żywych.
-Asmodeusz- powtórzyła-Pamiętasz, gdy w zamian za nieśmiertelność Simona odesłał nas do domu? Jest sojusznikiem Sebastiana. Musicie uważać, bo dzisiaj szukał sojuszników w Alicante. Jeżeli go zmusicie, on otworzy wam wrota piekieł.
- Czemu ja na to nie wpadłem? -spytał całując ją w czoło.
-Bo na razie nie jesteś Jacem- Nocnym Łowcą, a Jacem-misiem przytulanką- wtuliła z zamkniętymi oczami twarz w jego szyję i zamruczała z zadowolenia.
-Czy ja wyglądam na misia?- spytał rozbawiony
-Nie, ale bosko pachniesz.I wygodnie mi tu.
-Uwierz, u mnie w łóżku byłoby ci wygodniej -szepnął jej do ucha zachrypniętym głosem.
- Niestety, nie mamy twojego łóżka, więc zwykłe pustkowie musi nam wystarczeć...- nagle podskoczyła-Zaraz!- krzyknęła-My obaj śnimy!
-Co z tego?-spytał zmieszany, a ta przewróciła oczami
- Zobaczysz. Zamknij oczy. - wykonał polecenie, gdy ona uwolniła sie z jego objeć i oddaliła się nieco-Możesz już otworzyć oczy.
Zobaczył, że obaj znajdują się w jego pokoju w Instytucie. Wszystko było to same.... Powieszone sztylety, książki w półkach, szafy i otwarte drwi łazienki. Jedyne, co go zaskoczyło , to Clary. Siedziała na rogu łóżka , ubrana tylko w jego t-shircie , który prowokująco odsłaniał jej uda. Wstał , podszedł do niej i pocałował ją drapieżnie, beż żadnej czułości. W końcu się oderwał.
-Nie mów mi , że nie chcesz- wyszeptała dysząc
-Clary, nie wiem, czy w swoim stanie ...- było dość jej tych gadek, więc to ona postanowiła przejąć inicjatywę. Przywarła mocno ustami do jego warg, by uciszyć go i zmobilizować do działania. Jęknął i oddał pocałunek jeszcze z większym zapamiętaniem. Podniósł ją , położył na poduszkach i kontynuował swoją ścieżkę pocałunków na jej szyi. W obawie, że on może zniknąć, dziewczyna wplotła palce w jego złote włosy.
Wtedy Jace zaczął się rozpływać. Jeszcze zdążył pocałować ją w policzek, zanim zniknął jej z oczu.
-Jutro wrócę. -obiecał.
***
Jace otworzył oczy. Z jego włosów kapały krople...potu? Nie.
-No, w końcu wstałeś-Alec wyszczerzył zęby w uśmiechu, za to Jace miał minę gościa z mafii, który namierzył kolejny cel. Zerknął przez okno. W oddali było widać Alicante, a słońce było prawie na szczycie nieba. Była jedenasta godzina. Mocno zaspał. Ziewnął i przeczesał włosy palcami.
-Zabiję cię- wysyczał.
-A co? Miałeś dobry sen? To dziwne. Wierciłeś się i pociłeś...
CZYTASZ
Dary anioła. Miasto powstania zła.
Fiksi PenggemarNastały mroczne czasy, gdy Nocny Łowca jest zdolny do świadomego zabójstwa brata, a los świata jest pod znakiem zapytania. Sebastian rozpoczął rundę trzecią. Clary i Simon znajdują sięw niebezpieczeństwie, a Jace , Alec i Isabel stają się pionkami...