- Dotykał....czyli.....-Jace nie chciał uwierzyć w to ,co ona powiedziała. Clary cała dygotała . Nie z powodu chłodu. Bała się. Przypominała sobie, jak Jace zareagował ,kiedy powiedziała mu, co się działo w sypialni u Amatis.
-Tak,Jace! Dotykał,zgwałcił,molestował! Czy te określenia lepiej pasują?-krzyknęła drżącym głosem i uspokoiła się- Na anioła, co ja zrobiłam....-wyszetpała i zasłoniła twarz dłońmi,żeby ukryć łzy. Jace łaził podenerwowany w te i spowrotem. Jego ręce...cały on drżał ze wściekłości,która w nim się gotowała niczym piekielny ogień.
- Szuja! Skurwisyn! Wykastruję go!- krzyknął jakby sam do siebie- Palant przegiął. Obiecuję,że jego śmierć będzie powolna i bolesna,żeby poczuł ból w każdej kosteczce! - zerknął na dziewczynę,która nawet na niego nie patrzyła. Gorzko płakała. Coś pękło w jego sercu. Rzadko widywał ją w takim stanie. Wziął się w garść i usiądłszy przy niej, przygarnął ją mocnymi ramionami do siebie. Dziewczyna przestała łkać.
-Czemu ... Nie jesteś na mnie zły?- spytała cicho i ostrożnie,jakby to on był tykającą bombą. Uśmiechnął się serdecznie i pocałował ją w czoło.
-Za co?- spytał kojącym głosem,który przypominał jej łagodny szelest liści.
-No,bo Sebastian...
-Nawet tak nie myśl. To nie twoja wina,że twój brat jest niewyżytym zboczeńcem. Jesteś niewinna.
-Uderzyłam cię. -palcem wskazała na siną linię między szczęką a policzkiem.
-Błagam-prychnął-Jestem Nocnym Łowcą. Jedno iratze załatwi sprawę.
Dziewczyna przesunęła palcem po siniaku i pocałowała go w tym miejscu. Uśmiechnął się.
-Skoro tak,to możesz mnie częściej uderzać. Następnym razem wybierz lepsze miejsca.
Clary uśmiechnęła się,gdy on kciukiem starł jej łzy. Na chwilę zapomniała o tym,co ją czeka,gdzie musi wrócić, co będzie dalej. Wtuliła twarz w jego szyję i westchnęła,napawając się jego zapachem.
-Kocham cię-wymruczała. Poczuła ,jak on się uśmiecha jeszcze szerzej.To były najlepsze minuty jej życia.Nagle coś się zmieniło. Jace rozpływał się w jej dłoniach.Powiedział coś do niej,ale nie zrozumiała go. W końcu,zapadła ciemność.
***
- Kocham cię- wypowiedział Jace,kiedy gwałtownie usiadł na łóżku. Dyszał. Pokój w końcu nabrał ostrości. Ktoś go obudził.-Kaelie? Co ty tu robisz?- spytał. Faerie uśmiechnęła się przenikliwie. Miała na sobie miniówkę i top,jakby właśnie wybierała się do jakiegoś nocnego klubu. Uśmiechała się krzywo.
-Nie kochasz jednak tej swojej niuni,skoro wyznajesz miłość pierwszej lepszej.
- Nadal nie odpowiedziałaś na moje pytanie-burknął-Poza tym, śniłem o Clary.-resztę prawdy postanowił zatrzymać dla siebie.
-Niech ci będzie.-ziewnęła-Przyszłam tu,żeby cię poinformować o zebraniu.... Ale chyba poznałam twój mały sekret...
-O czym ty mówisz?
-Zgadnij,kto mnie wpuścił. Poszukiwana na listach gończych słynna Emma Castairs. Ponoć chcą za nią niezłą sumkę...
-Nie zrobisz tego-wysyczał. Dziewczyna uśmiechnęła się podle.
-Jestem spłukana. Mieszkam w szpitalu. Jak myślisz, nadal bym tego nie zrobiła?Chociaż- ugryzła się w dolną wargę-Jest coś, co mógłbyś dla mnie zrobić.
-Kompromis?
-Układ. Ja nikomu nie wygadam o małej,a ty... Prześpisz się ze mną.
***
Puk.Puk.Puk.
-Odwalcie się.-To ja-Alec westchnął znużony. Po chwili usłyszał kołotanie ,a drzwi się otworzyły. Otworzył usta ze zdziwienia.
-Izzy...czy wszystko...
Dziewczyna miała spuchnięte policzni i czerwone oczy. Pokręciła głową. Wzięła go za ramię, wciągnęła do środka,zamknęła drzwi i przekręciła kluczyk.
-Wyglądasz okropnie-Alec nawet w jednej setnej nie dorównywał Izzy,kiedy ten stracił Magnusa. Objął ją.Rozpłakała się.
-Czy to długo trwa?- spytała w końcu.
-Co?
-Tęsknota.
-Im bardziej go kochasz,tym bardziej boli. Nic na to nie poradzimy. To cena ,jaką płacimy za miłość.
Dziewczyna jeszcze długo obejmowała brata,jakby on był jej ostoją, promykiem słońca w szary dzień, światełkiem w tunelu, którego kurczowo się trzymała ,aby nie spaść w nieznaną otchłań samotności. Wtedy zdała sobie sprawę,jaką wartością w życiu jest posiadanie rodzeństwa. Kiedy świat się sypie, oni pozostaną z nami na zawsze i nie dopuszczą do kolejnej ruiny.
-Alec?
-Tak?
-Dziękuję.Że jesteś.Nigdy ci tegi nie mówiłam.Albo zapomniałam.
-Raczej zapomniałaś , niezapominajko-siostra szturchnęła go i obaj uśmiechnęli się. Jak za starych dobrych czasów,kiedy to piekło było jeszcze daleko przed nimi. W końcu oderwała się.
-Chodź. Idziemy na zebranie. Znając Jię ,pewnie ma coś ważnego do zakomunikowania.
***
Obiecany rozdział . Komentujcie. I nie zapomnijcie o gwiazdkach! ^^
Ally
CZYTASZ
Dary anioła. Miasto powstania zła.
FanfictionNastały mroczne czasy, gdy Nocny Łowca jest zdolny do świadomego zabójstwa brata, a los świata jest pod znakiem zapytania. Sebastian rozpoczął rundę trzecią. Clary i Simon znajdują sięw niebezpieczeństwie, a Jace , Alec i Isabel stają się pionkami...