1. Najgorsze za nimi

3.8K 115 15
                                    

-Clary....Clary....Clary....

-Odczep się ode mnie - krzyknęła na cały głos , zasłaniając sobie uszy.

-Clary...chodź tu.

-Spadaj! - krzyknęła. Tak bardzo bała się tego głosu. Głosu , który kojarzył się jej z udręką  , bólem i cierpieniem. Jego źródło było tak dobrze jej znane. ta istota nie istnieje , a mimo to , woła po nią.

-Clary...chodź tu....wiem , że tego chcesz.

-Nigdy - brzydziła się tym , że w ogóle odpowiada rozmówcy. Odwróciła się i zaczęła biec. Nie wiedząc gdzie ona jest i w którym kierunku ona w ogóle porusza się. Było ciemno. Ale to nie była ciemność nocy. Nocą świeciły gwiazdy i księżyc...ale tutaj dziewczyna nie widziała swoich rąk , nie mówiąc o swoich stopach.

Nagle poczuła , ze została odtrącona. Upadła i od razu podniosła się. I zobaczyła , kto to był.

- Clary , nie ma stąd wyjścia - zaśmiał się złowrogo. Był ubrany w czarne ubrania. Jedynie jego białe włosy były czymś kolorystycznym. Stał przed nią , skutecznie  zasłaniając drogę ucieczki.

- Gdzie ja jestem?- spytała. Jej brat  znowu sie zaśmiał  , a z jego pleców wystrzeliły czarne skrzydła anioła. Jednak te pióra były jakby kruka , a nie niebiańskie . Były tak duże , ze okrążyły Clary ze wszystkich stron. Dziewczyna obejrzała się. Była w pułapce.Zaczęła gorączkowo szukać wyjścia. Na darmo. - Gdzie ja jestem?! - powtórzyła pytanie jeszcze głośniej. Zaśmiał się.

-Witaj w krainie , gdzie to ja panuję  , a nie wy. I nikt ci nie pomoże - usmiechnął się złowrogo i pstrzyknął palcami. Zaczęły się zapalać pojedyncze światła , oświetlając pomieszczenie....i przedmioty. Wokół leżały trumny z jej bliskimi. Rozpoznała Maryse , Roberta , Izzy , Simona , Aleca , Magnusa , Emmę , Jema , Tessę , brata Zachariasza, Maię i Jordana , a ostatnie trzy były najgorsze. Mama , Luke...i zakrwawiony Jace. upadła na kolana , tracą siły.

- Za co? Czemu to zrobiłeś?!  - spytała , wciąż patrząc na Jace'a. Miał wiele śmiertelnych ran. To było pewne , że umierał w katuszach, walcząc z Sebastianem . Mama i luke mieli ściśnięte dwie ręce , jakby przed śmiercią trzymali się za nie , dodając sobie otuchy. podobnie , jak Izzy , Simon ,  Alec , Magnus  , Lightwoodowie  , Emma , jem , Tessa , Zachariasz . Poczuła ból w sercu i gniew zarazem. Brzydziła się Sebastiana , ale i jednoczesnie się go bała.

- Teraz świat będzie należał do mnie.A ty....Ty już należysz tylko do mnie. Na zawsze. i nikt ci już nie pomoże.

***

Clary , poczuła , ze dyszy. Nie mogła złapać oddechu , jakby się dusiła. Po kilku minutach płuca znowu normalnie  pracowały. I wtedy się rozpłakała.

Mimo , że od tatmej wojny minął rok , ten sen odwiedzał ją co noc. Była oznakowana runami i przeszła obrzęd , będąc jeszcze niemowlakiem. Co się znowu dzieje?!

Zeszła na dół i napiła się mleka. Była w Instytucie. Mama i Luke wyjechali na miesiąc miodowy . Pewnie siedzieli gdzieś w Idrysie i cieszyli się sobą za pas. Ci co mieli szczęście. Nowożeńcy. A jeszcze rok temu to wydawało się być niemożliwe.

- Coś się stało? - spytał tym razemznajomy głos. Ten kojarzył się jej z bezpieczeństwem , miłością i  dodawał jej otuchy. Ten , który na pewno ją kochał, oczywiście z wzajemnością.  Jej Jace.

-Znowu ten sen - postawiła szklankę na stół i oparła się łokciami o niego - Nie daje mi spokoju. Nie mogę spać. Nie mogę żyć. Boję się go.

-Clary , popatrz na mnie - nie posłuchała. Ujął jej twarz i delikatnie ją podniósł tak , żeby zmusić ją do zerknięcia mu w oczy. Nie miała szans - On nie żyje. Słyszysz? Nie żyje - odpowiedział łagodnym tonem - A jeżeli gdzieś tam się cai , to zabiję go. przysięgam na anioła , że nawet cię nie tknie.

Nie wytrzymała. Wstała i przytuliła się do niego. Przygarnął ją czule , a ta się rozpłakała.

-Już dobrze , już dobrze - uspakajał ją. Po kilku minutach uspokoiła się .

- Skąd wiedziałeś , ze to ja?

- Właściwie nie wiedziałem. Myślałem , ze to Izzy wróciła z Simonem po swoich randkach. Usłyszałem , jak schodzisz i poszedłem za tobą. Ale mogłem się ciebie spodziewać.

- No tak - mruknęła - Dzięki .

-Cała przyjemność po mojej stronie. Wiesz , skoro jestem twoim chłopakiem , to muszę robić takie rzeczy - przyciągnął ją do siebie - Ale nawet mi się to podoba.

Miał na sobie tylko spodnie od piżamy, a sama miała tylko stary  t-shirt i szorty. Jego tors oprawiał Clary o mdlenie. Z resztą , jak każdą dziewczynę , która go widziała. Westchnęła.

-No widzisz , mamy tyle wspólnego - uśmiechnęła się uwodzicielsko. Jak dawno nie byli razem! Albo przygotowania na ślub , albo matka wciąż jej pilnowała , albo Maryse. A teraz? Lightwoodowie byli w Alicante w sprawach Clave , Izzy wyszła z Simonem na "spacer" , a Alec mieszka u Magnusa.

- Chyba za badzo ciebie kocham - pocałował ją lekko , muskając jej wargi - Nie mówiąc o pragnieniu - znowu musnął jej usta.

- Jestem zadowolona - przyciągnęła go do siebie namiętnym pocałunkiem . Podniósł ją do góry , żeby obu było wygodniej. Poczuła jego dłonie na swoich biodrach i pobjęła go nogami mocniej. I wtedy rozległy się oklaski. Odskoczyli od siebie. Simon i Isabel.

-No , no. nieźle zaplanowaliście obie czas bez nas - zaśmiał się Simon.

- Chodź , Simon , nie będziemy przeszkadzać gołąbkom - wzięła go za rękę i poprowadziła go do sypialni.

-Ciekawe , co planujecie robić . Może jakieś igraszki? - krzyknął Jace. Izzy warknęła głośno i trzaskiem zamknęła drzwi.

Clary powoli odzyskiwała oddech. Tak samo jak Jace.

-Poniosło mnie - mruknął.

-Nie tylko ciebie - szpenęła. - Jace....mógłbyś pobyć przy mnie aż zasnę?

Uśmiechnął się.

-A już myślałem , ze się nie spytasz . To moja ulubiona część bycia twoim chłopakiem. - odpowiedział , prowadząc ją  do pokoju.

- Spanie z dziewczyną?

-Wolę określenie spędzanie 24 godzin z  gorącą dziewczyną.

- Cóż za dobranie słów - Jace położył  się i przesunął , robiąc miejsce CLary. od razu dołączyła do niego i wtuliła się  - było o wiele cieplej.

-I jak?

-O wiele lepiej - zamruczała , zamykając oczy.

- Cieszę się - pocałował ją  w czoło - Dobranoc. i niech ci coś przyśni się miłego.

- Tobie też - mruknęła .Musiała się wyspać. Jutro miała wyjechać z  Simonem do Conecticut i razem spędzić ostatni dzień  przyziemnych. Za dwa dni Simon miał być jednym z nich. Uśmiechnęła się , że wszystko idzie według planu i odpłynęła.

---

I jak? Proszę , piszcie i komentujcie każdą uwagę , jaką możecie mi założyć. Pisząc drugi rozdział , potaram się poprawić błędy. Dzięki za uwagę ! ^^

Dary anioła. Miasto  powstania zła.Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz