*** Perspektywa Perrie ***
Po przebudzeniu zobaczyłam, że leżę w nie swoim pokoju. Zorientowałam się, że koło mnie leży Lilly. Leżałam pod kocem pewnie Zayn nas przykryl wieczorem. Chciałam się jakoś odwdzięczyć więc postanowiłam że zrobię śniadanie. Poszłam do kuchni i zaczęłam robić naleśniki, gdy tylko skończyłam poszłam obudzić Zayna. Weszłam do jego sypialni i to co zobaczyłam po prostu uradowało moje oczy, Zayn leżący w samych bokserkach. Jego mięśnie były pięknie wyeksponowane, Perrie on i tak nie będzie twój co ty gadasz!
- Zayn śniadanie gotowe!!! - Krzyknęłam a ten zerwał się jakby się paliło
- Już idę, ubiore się i idę, obudź Lilly - powiedział, wyszłam i zrobiłam tak jak mi kazał
- Lilly kochanie, wstajemy księżniczko. Śniadanie gotowe, naleśniki - mała otworzyła oczy i się uśmiechnęła
- Czy ty powiedziałaś że są nalesnikiiii? - Pokiwałam tylko głową a ta biegiem poleciała do kuchni
- Nie przewróć się tylko słońce - również skierowałam sie do kuchni. Posadziłam małą na krześle, nałożyłam jej naleśniki tak samo nałożyłam sobie. Gdy zajadałyśmy się naleśnikami do kuchni wszedł Zayn w samych spodniach dresowych, jego tors uuuhh, aż się gorąco robi.
- Zapraszamy na królewska ucztę - powiedziałam śmiejąc się od ucha do ucha
- Z takimi księżniczkami zawsze - spędziliśmy mile chwilę podczas śniadania. Po śniadaniu posprzatalam i usiadłam w salonie koło Zayna, który właśnie coś oglądał. Zaczęliśmy rozmawiać, śmiać się. Chyba zaczynamy się jakoś rozumieć, a może wyjdzie z tego coś głębszego? Może jakieś silne uczucie? Kto wiem, ja sama tego nie wiem. Moglibyśmy tworzyć szczęśliwą rodzinę. BOŻE PERRIE!!! O czym ty myślisz skup się na swojej pracy, a nie na jakiś romansach. Moje rozmyślania przerwał dzwonek telefonu Zayna
- Hallo?... Taak... Okej, za pół godziny będę... Tak, tak.. No cześć! - I się rozlaczył, po czym jego oczy siekiwrowaly się na moją postać
-Zostaniesz z małą? Muszę jechać do studia, sprawy dotyczące trasy. Muszę się jeszcze dowiedzieć czy ty i Lilly możecie ze mną jechać. To jak, zaopiekujesz się moją córką? - Powiedział prawie na jednym wdechu
- No jasne, przecież to moja praca. A i mam jeszcze pytanie- kiwnął głowę na znak że mogę mówić - czy ten ochroniarz będzie już dzisiaj?
- Tak powinien być do godziny czasu, a teraz uciekam, żeby się nie spóźnić
- Dobrze leć, ja się zajmę małą. Do zobaczenia
Uśmiechnął się i poszedł do auta*** Perspektywa Zayna ***
Skierowałem się do windy, która miała mnie zawieść do gabinetu Paula. Gdy drzwi się już zamykały do windy wbiegł Louis
- Siema stary- podałem mu rękę na co chłopak odwzajemnił gest
- Chłopcy już są na górze, przed chwilą dzwonił do mnie Hazza, że mamy się pospieszyć
- To dobrze, mam jedną ważną sprawę do załatwienia z Paulem
- Sądzę że chodzi o mojego skarba?!
- Tak, chce zabrać ją z nami w trasę - w tym momencie drzwi się otworzyły i znajdowalismy się w pokoju mojego szefa
- Cześć chłopcy, siadajcie. Chyba wiecie po co się tu spotkaliśmy. Musimy ustalić szczegóły naszej trasy, która zaczyna się już za tydzień. Pierwszy koncert gracie w Londynie a następnie jedziemy już do Las Vegas później Nowy York, California i później znowu wracamy do Europy. Narazie to jest ustalone, podoba się? Macie jakieś pytania?
- To może ja pierwszy- powiedział Liam - Czy moja dziewczyna Sophie, mogłaby jechać z nami?
Paul popatrzył na niego i po chwili się uśmiechnął
- Jeśli pomoże ci to przetrwać tą trasę, to oczywiście,że tak.
- Dziękuję szefie
- To teraz moja kolej - tym razem odezwałem się ja- Jak wiesz Paul, mam córkę, a moja córka ma opiekunkę i jest takie pytanie. Czy mogłaby one jechać razem z nami w trasę? Nie chce zostawiać małej tutaj samej.
Paul dosyć długo się zastanawiał i wkoncu zaczął mówić
- Moja decyzja to...----------------------
Heeej wszystkim, jak myślicie jaka będzie decyzja?
Może zrobię mały szantaż
13 gwiazdek i 4 komentarze = nowy rozdział?
Co wy na to?
Mam nadzieję że mnie nie zawiedziecie, pozdrawiam ;)
CZYTASZ
Daddy where is mammy? | MALIK |
FanfictionOpowiadanie skończone, aktualnie w trakcie poprawek ;) Samotny ojciec wychowuje dziecko. Można powiedzieć co to takiego trudnego? Skoro matki sobie radzą to ojciec już nie? Jest jeden problem, ten ojciec gra w zespole i nie ma zbytnio czasu na wyc...