6. Katerina

2K 200 21
                                    



[Z perspektywy Kateriny Peeters - zbuntowanej, gorącej laski, której żaden chłopak się nie oprze- czyli mnie.]

Zapaliłam papierosa. Już piątego dzisiaj, a dopiero wybiło południe. Ojciec byłby na mnie wściekły, gdyby dowiedział się, że wypalam w powietrze jego pieniądze. Siedziałam na murku radośnie machając nogami, na których miałam ciężkie, czarne glany i zakolanówki. Wyżej miałam skórzaną spódniczkę(która miała pełnić rolę chociaż części szkolnego mundurka) i koszulkę Iron Maiden. 

Czekałam na Anthony'ego Avery'ego, przystojnego Ślizgona o uwodzicielskim uśmiechu. Poznałam go już na peronie 9 i 3/4, z początku byłam sceptyczna, bo wiedziałam, że to mój pokręcony ojciec go wysłał, by mnie dopilnował. Koniec konców chłopak okazał się w porządku. 

Poczułam, że ktoś delikatnie puka mnie w ramię. Obejrzałam się z uśmiechem licząc, że zobaczę bladą twarz i jasnobrązowe włosy Ślizgona. Zamiast tego stał za mną, szczerząc się wesoło, Syriusz Black. W ręce trzymał czarną różę, a drugą szybko poprawił sobie włosy. 
- Black.
- Cześć Peeters. Tak myślałem, że cię tu zastanę. To dla ciebie. - mrugnął i podał mi różę. 
Parsknęłam śmiechem w efekcie dmuchając mu dymem w twarz. Wyglądał na zdziwionego, ba! Zszokowanego. Uśmiechnęłam się pod nosem. Może cały czas sprawia tylko pozory? Ciekawe jaki jest prawdziwy Syriusz Black, ciekawe co skrywa się pod płaszczykiem podrywacza i kawalarza.

- Czekam na kogoś, Black i tym kimś nie jesteś ty.
Zabawnie wydął usta robiąc słodką, smutną minkę.

- Ze mną się będziesz bawiła lepiej.

- Daj jej spokój, Black. Widzisz, że panienka nie jest zainteresowana. - usłyszałam zza pleców chłodny ton Anthony'ego i poczułam jego rękę na moim pośladku. Na powitanie pocałował mnie zdecydowanie w szyję, bez przerwy patrząc wyzywająco w oczy Gryfonowi. Syriusz zrobił minę pełną niedowierzania, zacisnął pięści i odszedł mówiąc tylko:
- Umawiasz się z takim śmieciem, a potem będziesz przybiegać z płaczem do przyjaciółek, że cię nie szanuje.

Niezbyt przejęłam się jego słowami, bo po chwili poczułam zimne palce wsuwające się pod moją spódniczkę.

*

Rano obudziłam się w dormitorium ślizgonów szóstego roku. Ich pokój był raczej mały, ale bardzo dokładnie uprzątnięty. Na ścianach wisiały plakaty drużyn Quidditcha i liczne ruchome zdjęcia. Poprawiłam lekko włosy, narzuciłam na siebie szatę i błyskawicznie pomalowałam usta czerwoną szminką, tylko po to, by po chwili zostawić ślad całusa na bladym policzku Avery'ego. Na palcach wybiegłam z ich dormitorium, a potem pokoju wspólnego. Wychodząc zderzyłam się z kimś i paczka fajek wypadła mi z rąk rozsypując się po całej podłodze.

- Cholera jasna, gdzie masz oczy! - burknęłam i zaczęłam zbierać mój mały dobytek nie zaszczycając tego barbarzyńcy nawet spojrzeniem.

- A tobie się wydaje, że co robisz? 
Stał nade mną Syriusz Black z groźną miną i pergaminem w ręce.

- Black, co ty tu robisz? Śledzisz mnie?
- A co ty robiłaś całą noc w dormitorium tych patałachów?
- A ty co, moja moralność czy starszy brat?
Wydęłam w oburzeniu usta, a on przybliżył się na tak niewielką odległość od mojej twarzy, że zagłębiłam się w jego ciepłym spojrzeniu. Przez chwilę wydawało mi się, że nie oprze się moim wdziękom i mnie pocałuje, a on przysunął się jeszcze bliżej i tylko musnął ustami mój zadarty nos. Prychnęłam niezadowolona, przyciągnęłam go do siebie i namiętnie pocałowałam. Przez kilka minut jeździł rękoma po moim ciele, potem odepchnęłam go lekko i odeszłam mówiąc tylko 'Nic sobie nie wyobrażaj, to nic nie znaczyło.' Miałam go za plecami, ale wiedziałam, że wpatruje się we mnie teraz zamglonym wzrokiem i do końca dnia to ja będę w jego myślach. 


*

Siedziałam znudzona na lekcji transmutacji starając się przyswoić chociaż trochę informacji przekazywanych przez opiekunkę mojego domu. Przede mną siedziała Lily Evans wraz z Wendy. Ta pierwsza pracowała dokładnie, a druga rysowała coś na pergaminie. Nudziłam się okropnie więc machałam nogami w rytm piosenki, która grała mi w głowie. Z drugiego końca sali przyglądał mi się Syriusz, spojrzałam więc na niego z lekka wyższościa, lecz po chwili pokazałam figlarnie język. 

- Panno Peeters, może zechce pani posłuchać. - wzdrygnęłam się i spojrzałam na nią bez wyrazu.- Właśnie chciałam ogłosić coś ważnego...

Wielki huk przerwał jej możliwość dokończenia zdania. Drzwi klasy wyrwały się z zzwiasów i z prędkoscią znicza do klasy wbiegło stado małych hipogryfów w różnokolorowych stanikach i majtkach. Cała klasa wybuchła gromkim śmiechem, oprócz profesor McGonagall, której twarz zrobiła się czerwona ze złości. 
- Hej... czemu ten hipogryf ma na sobie moj stanik? - usłyszałam głos Alice i ze zgrozą zauważyłam, że jeden mały hipogryfek ma na sobie mój czarny stanik z ćwiekami i czerwone stringi.
- ZABIJĘ WAS, TO NA PEWNO ROBOTA HUNCWOTÓW... PANI PROFESOOOR. - Lily Evans wstała i zaczęła gonić po klasie jednego hipogryfa, który najwyraźniej był wystrojony jej bielizną. Z kieszeni rudowłosej wysypało się kilka ciastek, co w efekcie spowodowało, że reszta hipogryfów zaczęła biec za nią i zjadać okruchy. Reszta dziewczyn w klasie też zaczęła się zabierać za odzyskiwanie swoich rzeczy, a niektóre też zaczęły wygrażać się huncwotom. Ci, przerażeni, po cichu próbowali się ewakuować z klasy. Nie udało im się to. Lily rozebrała hipogryfka ze swojej bielizny i dobyła rożdżkę z godną miną. Jej śladem podążyły inne dziewczyny w tym i ja, w końcu żaden półgłówek nie będzie ruszał moich rzecz. Uniosłyśmy całą czwórkę w powietrze, szybko zerknęłam na McGonagall, która pokręciła z irytacją głową i zaczęła ogarniać stadko stworzeń. 
- Dziewczyny, błagam, pomyślcie logicznie! Nie macie dowodu, że to my.
- MY NIE POTRZEBUJEMY DOWODU!!!

- ZGINICIE!

- NIKT NIE BĘDZIE GRZEBAŁ W MOJEJ BIELIŹNIE!

- ZBOCZEŃCY!

Po całej sali zaczęły latać ciuchy drących się Huncwotów, którzy zaraz potem wylądowali pół nadzy na stole nauczycieli w Wielkiej Sali. O, tak! Z dziewczynami się nie zadziera.


***

Już prawie wszyscy bohaterowie przedstawieni i zabieramy się za akcję właściwą :D

Koniec psot! - czyli Huncwoci rozrabiająOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz