17. James

729 70 16
                                    

[Rozdział z perspektywy Jamesa Pottera, na pewno mnie znacie.]


Wtorkową kolację zjadłem wraz z Syriuszem siedząc na murku przy zamkowym dziedzińcu. Mój przyjaciel dzierżył w dłoni kilkanaście cienkich kabanosów i bujając się w przód i tył pochłaniał je w zawrotnym tempie.

- Staary. Zakrztusisz się, a w okolicy nie ma nikogo kto zrobiłby ci sztuczne oddychanie.

Syriusz nawet nie drgnął, kompletnie jakby mnie nie słyszał. Zeżarł kabanosy szybciej niż byłbym wstanie zarapować jeden z nowiutkich kawałków mojego ulubionego rap-zespołu Szalone Garneczki 'sto-starych-merlinów-siedziało-na-kominie-jeden-pisał-wiersz-na-pergaminie'. Ostatni kawałek zniknął w otchłani jego paszczy i Łapa przeciągnął się wydając dziwny dźwięk.

- Zjadłbym coś jeszcze. - rozejrzał się po dziedzińcu z pewną nutką melancholii. - Ale trzeba trzymać linię. - Tu zrobił pauzę czekając na jakiś komplement, ale chyba zdał sobie sprawę, że żadnej naiwnej laski tu nie ma i zmienił temat. - Rogasiu, opowiedz mi, proszę, czy zacząłeś już coś robić z tą sprawą z Evans? A może stwierdziłeś, że prawdziwy huncwot nie powinien działać z ukrycia?

- Ooo, tak. Właśnie z tego powodu aż tyle używamy mapy i peleryny niewi...

- Cisza. Nieważne. Dobra. Mów.

Westchnąłem.

- Niedługo Boże Narodzenie więc muszę wymyślić coś bombowego, coś co ją zachwyci. Do nowego roku będzie moja. - przeczesałem dłonią włosy ignorując szaleńczy chichot Syriusza. - Wiem, że mówiłem tak wielokrotnie, ale tym razem czuję to w kościach. 

 Syriusz burknął pod nosem coś, co brzmiało jak 'żenada' i zeskoczył z murka. 

- Muszę wybić ci z głowy te głupoty. Chodź, zrobimy Filchowi psikusa.


***

Było już sporo po drugiej, gdy wracaliśmy z chłopakami z lochów do dormitorium. Ja i Peter szliśmy pod peleryną, a Syriusz z Remusem szli całkowicie widoczni. Ten pierwszy raźnym krokiem przemierzał korytarz trzymając wysoko świecącą różdżkę i rzucając wyzywające spojrzenia wściekłym postaciom na portretach. Remus zaś szedł kilka kroków za nami wyraźnie czymś zafrasowany. Pełnia miała być już za kilka dni, ale nie wyglądało na to, że martwi się właśnie tym. Muszę go spytać na osobności co się z nim dzieje. 

Otworzyliśmy dziurę w portrecie. Gruba Dama już od kilku dobrych lat pozwala nam na nocne przechadzki. Dlaczego? Już mówię. Syriusz zawsze spędza kilkanaście minut na flircie z nią, a ona z każdym dniem wydaje się coraz bardziej zauroczona jego osobą. Nie mam pojęcia skąd mój przyjaciel potrafi AŻ TAK dotrzeć do portretu i tego, co kręci taką kobietę. 

Ja, Remus i Peter weszliśmy do Pokoju Wspólnego podczas gdy Syriusz został jeszcze chwilę pogawędzić. Podobno ostatnio on z Grubą Damą znaleźli wspólny temat jakim są dekoracje w barokowym stylu. Nawet nie wiem jak to skomentować...

Rozzuchwaliliśmy się przez te wszystkie lata i nasze wejście do pokoju było zdecydowanie zbyt donośne. Dlaczego niby mielibyśmy się spodziewać, że ktoś będzie w nim o tej porze? 

Remus momentalnie zesztywniał i już wiedziałem kto siedzi w fotelu w słabo oświetlonym kącie. Peter, który ciągle był pod peleryną(nie zdjął jej nawet by przywitać się z Grubą Damą, bo miał z nią jakiś zatarg), cicho przemknął przez pomieszczenie. Na schodach prowadzących do naszego dormitorium najwyraźniej poplątały mu się nogi i z głośnym przekleństwem z nich zleciał ciągle będąc pod peleryną.

Koniec psot! - czyli Huncwoci rozrabiająOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz