Wiem kim jestem?

212 18 2
                                    

-Jak się czujesz?-pyta ktoś
Nie zamierzam spojrzeć na osobę która zakłóca mi udawanie że śpię.
Wydaje z siebie zduszony pomruk i zwijam się w kłębek.
Jak mogę się czuć?
Moja matka popełniła samobójstwo, a ja spaliłam dom w którym się wychowałam, mało tego podpaliłam przez sen łóżko szpitalne i strzelałam jakimiś cholernymi ognistymi kulami, ale poza tym to spoko, czuję się dobrze.
-Panna Astra Black?-słyszę
Ktoś wchodzi do pokoju.
Ciężkie kroki i sapnięcie odbijają się echem od prawie pustych ścian.
Nie odrywam twarzy od poduszki. -Nie, pomylił pan pokoje-warczę-proszę wyjść...
-Czyżby?-głos wydaje się lekko zirytowany-Na pani łóżku wisi pani książeczka madyczna na której widnieje nazwisko 'Black', powiedziano mi że mam się stawić w pokoju numer 28, ah i ma pani osmoloną pościel, panno Black.
Odwracam się.
Przede mną stoi wysoki, siwy mężczyzna, ma na sobie dobrze skrojony garnitur, nie uśmiecha się.
-Kim pan jest? Jeśli policjantem zapewniam że powiedziałam wszystko co wiem, moja matka popełniła samobójstwo, a ja byłam zbyt zrozpaczona aby myśleć o włączonym żelazku które spowodowało pożar-wyrecytowałm regułkę którą powtarzałam przez ostatnie dwa tygodnie
Spojrzenie zimnych stalowych oczu przeszyło mnie na wskroś.
-Kłamie pani-stwierdza, a ja zamieram
-S-słucham?
-Pani matka rzeczywiście popełniła samobójstwo, jednak to nie żelazko spowodowało pożar, tylko pani.
Milczę, odliczając sekundy
Jedna
Druga
Trzecia
-Sugeruje pan że specjalnie podpaliłam swoje mieszkanie? To niedorzeczne!
-Nie powiedziałem tego. Nie umie pani po prostu okiełznać mocy.
Chcę krzyczeć.
Jakich mocy? To był w y p a d e k przysięgam.
Jestem normalnym człowiekiem.
Naprawdę.
Tak bardzo pragnę w to uwierzyć. Jednak...to kłamstwo i smakuje wyjątkowo ochydnie.
Mężczyzna widząc moją minę kontynuował:
-...myśle że powinna pani dowiedzieć się kim pani jest...
Kim jestem?
Nazywam się Astra Black, mam siedemnaście lat, kiedy miałam pięć lat umarł mój ojciec, kilka tygodni temu matka popełniła samobójstwo.
Do tej pory byłam normalną nastolatką, owszem zdarzało mi się...coś podpalić.
Albo widzieć rzeczy lub istoty których nie widział nikt inny ale psycholodzy upierali się że to przez stres i chęć akceptacji.
A ja im wierzyłam.
Mam przyjaciół.
Albo raczej ich miałam, bo teraz leżę w cholernym szpitalu...
Ale, przysięgam, wiem kim jestem.
-Kim pan jest?-pytam ponownie
-Kornel McConary, zarządzam ośrodkiem szkoleniowym dla-tu znirzył głos do szeptu-istot z Esencji. Czyli również dla pani.
-Pomylił mnie pan z kimś-stwierdzam sztywno
-Jest pani Phenixus Humany, bardzo rzadkim gatunkiem, jutro chcę pani pokazać...
-Nie jestem zwierzęciem-przerywam mu zaciskając pięści-I nigdzie nie idę.
-Nie ma pani wyboru, albo my, albo Cienie, a ci drudzy zabiją cię choćby dla satysfakcji. Czyli jak mniemam, zobaczymy się jutro. Żegnam.
I wychodzi, pozostawiając mnie z szeroko otwartymi oczami, zaciskającą pięści na sztywnym materiale prześcieradła.

FeniksOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz