Immortal

86 10 0
                                    

Pewien chłopak o zagadkowych onyksowych oczach, głębszych od otchłani, szedł pogrążony w kompletnym zamyśleniu.
Myślał o drobnej dziewczynie, która dała niezły pokaz niespełna kilka godzin temu.
Myślał o chłopaku, który ją do tego zmusił i z którym łączą go tylko i wyłącznie więzy krwi.
W głowie już miał plan zemsty.
Jeszcze przez chwilę zastanawiał się czy zemsta to odpowiednie rozwiązanie, przecież on nie jest taki jak jego brat, o nie.
On jest dużo gorszy.
Uśmiechnął się na tą myśl, a był to naprawdę przerażający uśmiech.
Zwiastował polanie się rzek krwi.
Nagle poczuł jak ktoś go szarpie za koszule.
Odwrócił się, zamykając na chwilę oczy.
-Mephist!
-Tak, kuzynko?
Nie uzyskał odpowiedzi.
Dziewczyna stała przed nim, odwracając wzrok, jej ciało migotało, przybierając co chwilę formę innego zwierzęcia.
Robiła tak zawsze kiedy była zdenerwowana.
Jaszcze nie potrafiła nad tym zapanować.
-Wiesz jak się czuje Astra?-zapytała w końcu
Chłopak wzruszył ramionami.
Widząc jak Kata mróży oczy i przybiera złowrogi wyraz twarzy.
-Nie obchodzi cię to?!-pyta-Myślałam że ją lubisz...broniłeś ją przed Montim, ba! Ja widziałam jak na nią patrzyłeś!
-Hmm jak?
Dziewczyna zacisnęła pięści, a jej twarz była niczym księga z której można było czytać, a więc Maphist bez wahania skorzystał z tego przywileju.
Wcale nie spodobało mu się to co tam zobaczył, co gorsza musiał jej przyznać rację.
-Jak? Oh, zaraz ci powiem jak... w twoich oczach była troska, radość, zachwyt, miałam wrażenie jakbyś miał w sobie klepsydrę, która zaczęła odmierzać czas od nowa, po swojemu, w momencie kiedy ją zobaczyłeś.
Zamilkła na chwilę patrząc na swoje paznokcie, rysując butem koło w powietrzu, a potem gwałtownie poderwała głowę, tak jak miała to w zwyczaju pewna zaskakująca istota o barwie oczu czystego złota.
-Wtedy czas się dla was zatrzymał-wyszeptała-Byliście tylko wy, nie okłamiesz mnie, wiem że to czułeś
-Nie wierze w miłość od pierwszego wejrzenia-stwierdził sztywno
-Dobra, przyszłam tu żeby ci powiedzieć że Astra wciąż nie odzyskała przytomności...
Mephist mimowolnie drgnął, co nie uszło uwadze jego towarzyszki.
-Jest bardzo osłabiona, ma wysoką gorączkę, ona może...może z tego nie...-zaczęła się jąkać i gubić we własnych słowach-Mephist! A co jeśli ona...ona umrze?!
Chłopaka zamurowało, nie dopuścił do siebie takiej możliwości.
Teraz to już na pewno zabije Montiego.
Ona jeszcze nie była gotowa...nie przeszła szkoleń...to było za szybko...za szybko.
-Nie umrze-stwierdził twardo-To jej pierwsza przemiana, każdego wykańcza...
Kata wytarła łzy, próbowała się uśmiechnąć, jednak jakoś jej to nie wychodziło.
-Mam nadzieję że nic jej nie będzie, wracam do skrzydła szpitalnego-mówiąc to przekształciła się w niewielkiego wilka i skłoniła się przed swoim kuzynem.
Mephist patrzył jak odbiega, znikając w odmętach korytarza i jego świadomości.
-Dasz radę, mała-wyszeptał sam do siebie
Ruszył w kierunku tylko sobie znanym, z rządzą mordu wypisaną w oczach.

FeniksOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz