Przygotowania

89 14 3
                                    

-Astra...
W odpowiedzi wydaję z siebie cichy jęk.
-Astra!
Wszystko docierało do mnie ze zdwojoną siłą.
Dźwięki
Obrazy
Nagle całość odzyskała ostrość.
To było coś w rodzaju tego, jakbym nurkowała głęboko pod wodą i nagle postanowiła się wynurzyć.
Fala doznań sparaliżowała mi ciało.
-Wstawaj, musimy ruszać...
-Możemy tam zginąć...-warczę, wciąż przyciskając nos do poduszki
-Jeśli za chwilę nie ruszysz swojej kościstej dupy, to zginiesz bardzo bolesną śmiercią z moich rąk
Spoglądam na zegarek i mrugam powoli
-Jest 3:12-rzucam poduszką w mojego oprawcę-Nikt cię nie uczył korzystać z zegarka? Rano jest koło 6-7!
-Masz 5 minut.
Chcę zaprotestować, jednak w odpowiedzi słyszę trzask drzwi i wiem że nie mam wyboru.

3 godziny później

-O! Przepraszam... chyba na ciebie wpadałem, wybaczysz mi tą niezdarność?
Kiwam głową lekko zdezorientowana.
Spoglądam na jasne, niebieso-szare oczy i szeroki, promienny uśmiech, kompletnie nie pasujący do kogoś kto mógłby czuć się winny.
-Jestem Samuel, zmiennokształtny.
-Astra
-O kurde! Ta Astra?-w jego oczach zapaliły się wesołe ogniki-Słynny Feniks, który złamał serce samemu Montiemu Angelous? No mała, szacunek
Rumieniec oblał mi twarz, ostatnio często się rumienię, chyba powinnam coś z tym zrobić.
-Nie złamałam nikomu serca...
Chłopak się śmieje i o rany, on ma dołeczki!
-Szkoda, bo nawet pozwoliłbym złamać ci moje, gdybyś mnie chciała.
Otwieram rozbawiona usta z zamiarem zaprotestowania, ale ktoś mi przerywa.
-Chciałbyś, co Sam?
Odwracam się i znów tonę w intensywności jego onyksowego spojrzenia.
-Co tam stary?-Samuel poklepuje Mephista po plecach-Jak życie?
-Widzę że z twoim wszystko w normie, skoro znów uganiasz się za czymś co jest dla ciebie nieosiągalne.
-Auć-złapał się teatralnym gestem za serce-To boli, wiesz?
-Jeszcze tu jesteś?-wreszcie odrywa wzrok ode mnie i przenosi go na Sam'a, a ja oddycham z ulgą
-Najwidoczniej...widzisz mój kochasiu, ja wspieram naszą małą As przed wyprawą, a ty co? Zero ducha walki, idź lepiej kup jakieś pamiątki.
Mephist odpowiada wiązanką przekleństw i znika gdzieś w tłumie.
-Jeny, koleś jest przewrażliwiony!-Samuel odprowadza go rozbawionym spojrzeniem-Jeszcze nie widziałem go takiego od czasów Ann.
-Kogo?
-Ann, długa historia, zapytaj Katy, ona ci opowie.
Przytakuję.
-Boisz się?-pytam, zmieniając temat-Jak myślisz, co nas tam czeka?
-Nie mam pojęcia, pewnie wpakowaliśmy się w nieźle bagno i... no może, trochę.
-Co?
-Też się boję, ale tylko trochę.
-Taaak, ja też...
Spojrzałam na chłopaka którego miałam przed sobą, młodego zmiennokształtnego który teraz nonszalancko opiera się o drzewo, jednak trudno byłoby nie zauważyć zdenerwowania w jego postawie.
Zastanawiam się czy ma rodzinę, przyjaciół, czy kogoś kocha i czy dziś tak szybko to straci.
Sama nie wiem dlaczego to robię, ale podchodzę do niego, posyłam mu pokrzepiający uśmiech i łapie go za rękę, jemu przyda się to bardziej.
Ja już nie mam nic do stracenia, więc zaryzykuję wszystkim.
Jestem gotowa na wszystko.
Gotowa i bardzo zdeterminowana.

FeniksOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz