Trucizna

104 11 1
                                    

Otwieram oczy.
Mrugam.
Znów je zamykam.
Postanawiam nie otwierać ich ponownie.
Kulę się w sobie, na tyle na ile pozwalają mi więzy.
Walczę z nieznośnym bólem głowy.
Zapach stęchlizny przedziera się do moich nozdrzy.
Gdzieś w oddali słyszę krzyki i smentne wycie.
Straciłam czucie w nodze, z tego co wiem jest tam paskudna rana.
Moje szanse na przeżycie maleją, z każdą chwilą, o ucieczce nie ma mowy.
Łańcuchy, którymi przykłuto mnie do ściany, najwidoczniej były ognio-odporne.
Ból jest zbyt silny.
Zaczynam odpływać.
Słyszę trzask otwieranych drzwi, jednak nie podnoszę głowy.
To śmierć, pewnie przyszła na herbatkę.
Pewnie jest szczęśliwa, wreszcie mogąc zabrać mnie do siebie.
Uśmiecham się słabo.
Ostatnie co pamiętam, to dotyk zimnych dłoni i brzdęk opadających łańcuchów.

Czas to złudzenie, nigdy naprawdę nie istniał, wy śmiertelnicy jednak lubicie określać tą lukę w której żyjecie, a więc zrobię dla was wyjątek i również nazwę jakoś czas kiedy byłam nieprzytomna, a były to dokładnie 3 dni, 2 godziny i 53 sekundy. Dokładnie tyle, aby trucizna zaczęła działać, odbierając mi własną wolę i tworząc ze mnie podatną na wpływy lalkę.

-Wyspałaś się?
Nie odpowiadam, bo słowa które chcę wypowiedzieć są uwięzione na dnie mojej świadomości, razem z resztkami trzeźwego myślenia.
Razem z resztkami mnie.
Wysoka postać, odwraca się w moją stronę.
Wreszcie mogę zobaczyć jego twarz i chcę krzyczeć.
Tak głośno jak tylko potrafię, bo to nie może być prawda.
-Mephist-szepczę prawie bezgłośnie
Ty żałosny, podły dupku! Jak mogłeś nam to zrobić?! Ruszyliśmy z tobą do tego świata, narażałam życie, tylko po to, żeby wpaść w twoją pułapkę?! McConary ci ufał!
To wszystko dodaję już w myślach, gdyż coś wiąże mi słowa w krtani, bacznie pilnując abym ich przypadkiem nie wypowiedziała.
-Co ty tu robisz?-mamroczę
-Wróciłem do domu, skarbie
Ha! Mówiłam...dupek.
-Domu? To twój dom? Mieszkasz w tym wymiarze?!
-Najwyraźniej
-A więc dlaczego...po co ten cyrk? co ja tu robię?
-Niedługo się przekonasz, a teraz śpij, musisz odpocząć.
Chcę zacisnąć pięści.
Chcę się sprzeciwić.
Chcę krzyczeć.
Chcę to zrozumieć.
Chcę to dobre określenie.
Zamiast tego odpływam, czując jak trucizna rozpływa mi się po żyłach, niczym narkotyk.

✘✘✘✘

Hejka!
Cóż, póki co to nie ma sensu, wiem, dlatego pragnę to wyjaśnić...
A więc:
-Notkę wcześniej Astra trafia do Miasta Cieni, aby wypełnić zadanie od McConarego, kiedy idzie jego ulicami spotyka demona i rzuca się do ucieczki.
-W dzisiejszej notce, As budzi się w lochach, jednak szybko mdleje i za drugim razem budzi się już u kogoś kogo zna, a w jej żyłach zaczyna płynąć trucizna.
O całej reszcie przekonajcie się sami.
Miłej pory dnia, w której to czytacie!

FeniksOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz