Czasem każda droga prowadzi do tego samego.
Pojęcie wyboru jest tylko złudzeniem.
Kiedyś i tak umrzemy, warto więc jeszcze żyć.
Korzystać z każdej okazji.
Stać się wolnym.
Stać się ogniem.
A potem spłonąć.
I odrodzić się.
Jak Feniks.
Szczerze mówiąc, nie wiem co czuję.
Teraz w tej chwili.
McConary poprosił mnie, kilka nieznanych mi osób i...kilka znanych, żebyśmy przyszli do jego gabinetu.
Nie mam pojęcia dlaczego.
Siedzę teraz w wygodnym skórzanym fotelu i wpatruje się w zdjęcie jakiejś kobiety.
McConary odchrząkuje.
-Zaprosiłem was tutaj, gdyż mamy delikatnie mówiąc...problem.
Krzywię się.
-Z czym, proszę pana?-pyta jakaś dziewczyna
McConary zdejmuje okulary, czyści je chusteczką i z powrotem zakłada na garbaty nos.
-Jak pewnie już słyszeliście z plotek, jakie krążą po strefie, Cienie rosną w siłę i to nas niepokoi.
-Co to są Cienie?-wyrywa mi się
Wszyscy spoglądają na mnie jak na wariatkę.
Rumieniec powoli wpełza mi na twarz.
-Do rzeczy, zebrałem was tutaj ponieważ szykuje się coś wielkiego, nie mamy pojęcia co oni planują, dlatego aby móc się obronić musimy się tego dowiedzieć-kontynuje mężczyzna-Pięcioro z was pójdzie na przeszpiegi, a reszta będzie ich asekurowała na zewnątrz.
Wszyscy obecni w gabinecie wymieniają posępne spojrzenia, mamroczą coś pod nosem, albo nagle uciekają gdzieś wzrokiem. Tylko ja siedzę jak przywiązana do krzesła.
-Uspokójcie się!-nakazuje McConary, podnosząc się z krzesła-Wiem, że się boicie, wiem że to szaleństwo, ale to też jedyna szansa, a wy jesteście najsilniejsi, najlepsi, najlepiej wyszkoleni, wiem że wam się uda.
Szepty cichną.
-A więc dobrze, piątka która wejdzie do ich świata, to Mephist, Lily, Monte, Samuel i Astra.
Poczułam się jakby ktoś mnie spoliczkował.
Jedno było pewne, bałam się i to bardzo.
Irracjonalny strach rozpływał się po moich żyłach niczym narkotyk.
-Kata, Lauren, Terry, Dexter, Luck i Molly...wy będziecie obserwować całą sytuację i wrazie niebezpieczeństwa zaatakujecie.
Han, Luna, Kenny i Theo wy się rozdzielicie i będziecie zbierać informacje. A teraz omówmy nasz plan, otóż...
Plan był całkiem prosty, musieliśmy dostać się do ich świata, zdobyć informację, zniszczyć co się da i uciec zanim nas zdemaskują.
Ruszamy następnego ranka.
McConary stwierdził że jestem dostatecznie wyszkolona aby sprostać temu zadaniu.
Nie mogę się z nim zgodzić.
I nagle szaleństwo przybiera zupełnie nowy wymiar.
On jest szalony, dlatego że mi wierzy.
Że wierzy we mnie.
W moje siły.
W to że mi się uda.
Ja jestem szalona dlatego że tam idę.
Pamiętam słowa Maxa mojego najlepszego przyjaciela.
Siedzieliśmy wtedy na starych, opuszczonych torach kolejowych, dobre 40 metrów od ziemi.
Jeden ruch i przekreślone 17 lat życia.
Chyba właśnie dlatego tak kochał to miejsce...
-Astra, powiedz mi co jest nie tak z tym społeczeństwem?-zapytał
-Brak empatii?
-Bingo
Uśmiechał się w ten specyficzny sposób, który tylko on sam potrafił zidentyfikować.
Spojrzałam na niego lekko zmieszana, ale jego oczy już płonęły.
-A powiedz mi, co jest nie tak ze mną...?
-Max...
-Nie wiesz? Ja też nie, ale Ten który pisał scenariusz mojego życia musiał mieć zrąbane poczucie humou.
Dziś mam ochotę powiedzieć to samo.
Chcę wykrzyczeć to całemu światu.
Czy może być gorzej?
Pewnie tak.
Czy to przetrwam?
Pewnie nie.
Max miał wtedy rację.
Życie z niego zakpiło.
Jego matka zachorowała na raka.
Ojciec dostał pracę na drugim końcu świata.
Tego wieczoru widziałam go poraz ostatni.
Jednak obiecałam sobie że jeszcze kiedyś go spotkam.
Dziś jednak nie jestem tego taka pewna.
Nie wiem czy przeżyje żeby znów zobaczyć jego uśmiech.
Nie wiem czy dożyję jutra.
Ale spróbuję.
Dla Maxa
Dla mamy
Dla mnie.
CZYTASZ
Feniks
FantasyGdy matka nastoletniego Feniksa, popełnia samobójstwo. Nieświadoma swych mocy dziewczyna, wznosi płomienie i spala cały dom. Może dlatego interesuje się nią Strefa, nie, nie strefa 51, wiem że o tym myślisz. Poznaje tam tych dobrych i tych złych...