Cheerleader, bitch

264 25 0
                                    

Roz. 17

*Nie wiem czy zauważyliście, ale zmieniła się okładka 'Belle'. Mam nadzieję, że Wam się podoba ;)

- Wyprostuj się Isabelle! - wstrząsnęła rudowłosa, która była naszą nową liderką od cheerleaderstwa.

Zachwiałam się w daremnej próbie stanięcia na równe nogi. Przęłknęłam ślinę. Tylko nie panikuj..

- Trzymam cię - wyszeptał zdyszana Caroline na jednym tchu, trzymając mnie za nogę.
Biedna.. Musi znosić mój ciężar.

- Ja też cię trzymam - dodała Gwen, ściskając moją prawą łydkę i stopę.

Pokiwałam głową przytakująco, chociaż w mojej głowie roiło się od sprzecznych ze sobą myśli.
Ja nie chce umierać! Jestem za młoda na śmierć spowodowaną spadnięciem z ramion koleżanek, na których miałam usytuowane stopy.. Jestem za młoda na każdą inną śmierć, to tak przy okazji - 'taki detal'.

- Może być, a teraz podskocz! - krzyknęła krzyżując ręce i patrząc na mnie onieśmielającym spojrzeniem, który mówił 'No dalej. I tak wiem, że speniasz'.

Nabrałam powietrza w płuca trzęsąc się jak galaretka. Ona oszalała. Nienawidzi mnie. Chce mnie zabić. Nie, sory. Ona chce żebym sama to zrobiła za nią.

- Isabelle nie stoi stabilnie - wtrąciła Alison, której również został zabrany tytuł wice liderki. - Zrobi sobie tylko krzywdę.

Rudowłosa, której imie brzmi Amanda, spiorunowała ją nikczemnym spojrzeniem.

- Czy to aby nie ja mam tytuł 'lider' ? - warknęła do niej.

Brunetka wywrociła oczami zażenowana, krzyżując ręce z upartą miną.

- Zejdź już Izzy, nie ma co. - odezwała się do mnie, kompletnie na mnie nie patrząc.

Obydwie toczyły ze sobą walkę na najbardziej znienawidzone spojrzenie.
Kucnęłam chwytając delikatnie obie dziewczyny za głowy.

- Jeżeli stamtąd zejdziesz, zawieszę cię, Carter - syknęła jadowicie Amanda świdrując Alison wzrokiem.

Westchnęłam. Dla mnie tym lepiej jeżeli już nigdy nie ubiorę się w te dresy jak do baletu ani w te sukieneczki i pompony.

- Zrozumiano - odsalutowałam jej po czym zeskoczyłam na ziemię.

O matko dotykam stałego podłoża stopami. Czuję tą przyjemną twardość linoleum pod czarnymi skarpetkami. Tak, zgadza się. Nie mam na sobie butów.
Bogu dzięki, to już koniec..
Kątem oka zauważyłam uśmiech na twarzach reszty cheerleaderek. Przecież każdy wie, że ta zołza nie może mnie zawiesić. I kto tu jest teraz górą, jędzo?
Obdarowałam Alison rozbawionym uśmiechem, który szybko odwzajemniła po czym przeniosłam wzrok na rudowłosą, której spojrzenie mnie zabijało.
Uśmiechnęłam się triumfalnie. Koniec zabawy, kotku.
Nie dam jej żadnej, ale to żadnej satysfakcji z tego, że się na mnie wyżywa. Dość.
Nie moja wina, że w jej życiu miłosnym się nie powodzi. Jak się okazuje, mój świerzno poznany kolega-barman, blondyn, niebieskie oczy, blond czupryna, czarny kolczyk w wardze, jest jej ex.
Jeżeli była taką samą dziewczyną co liderką, to... Biedny Luke.

- Carter - warknęła przez zaciśnięte zęby.

Gdybym była głucha, to bym pomyślała, że przeklnęła.

Belle (wolno pisane)Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz