Kiss or not? / part 1

265 19 19
                                    

Uwaga, ważna notka pod spodem. + Usunęły mi się dwa zdania na początku i zauważyłam 2 rzucające się w oczy błędy (informacje) . Nie zauważyłam tego, ale już jest wszystko poprawione. Miłego czytania :)

Roz. 25

Moja głowa nie bolała mnie tak od.. Nigdy. Nigdy nie bolała mnie tak bardzo głowa jak teraz.. Oh.. Żeby to tylko głowa mnie bolała. Nigdy w życiu nie czułam bólu w tak licznych częściach ciała jak teraz. Nigdy.

Bolą mnie nawet powieki... To niedorzeczne. Dlatego, w sumie, nie chce otworzyć oczu. Nie śpię już jakoś od około godziny i dałabym tak wiele żeby znowu zapaść w krainę Morfeusza, że nawet bym bank obrobiła albo i gorzej.. Z resztą, nie wiem co mi jest. Wszystko było dobrze, aż nagle bum. Zemdlałam w kuchni i to tyle co pamiętam.

 Przełknęłam głośno ślinę, świadoma, że nie jestem sama w pokoju lub gdziekolwiek jestem. Zaczynam się przyzwyczajać do ciemności i ciszy. Ktokolwiek tu ze mną przebywa - nie chciałabym być na jej/jego miejscu. Zimno tu jak na Alasce zimą.. Ja bynajmniej mam kołdrę albo koc. Mniejsza oto. Piździ tu.. a to w przecież Miami.

- Bel? - usłyszałam głos Justina - Słuchaj.. jeżeli mnie słyszysz - dodał nieco skonsternowany - Życzyłem ci żeby spotkała cię karma za to co powiedziałaś o mojej siostrze i.. Ja nie mówiłem serio.

Chciałabym się uśmiechnąć w tym 'uroczym' momencie, ale nie mogę. Zupełnie jakbym miała paraliż twarzy czy czegoś.. Może to i lepiej? Przynajmniej dolna część buzi mnie nie boli.. Bo jej nie czuję. Irytujące.

Justin to uroczy chłopak w ciele bożyszcza. Czy to nie cudowne, że tacy faceci stąpają jeszcze po tej zaludnionej ziemi?

Nagle usłyszałam trzask drzwi, na co normalnie bym się wzdrygnęła lub poskoczyła, no ale cóż. Ból i paraliż robią swoje.

- Z kim gadałeś? - usłyszałam zdziwiony głos Jona.

Okej. W tej sytuacji to bym wciągnęła głośno powietrze przez płuca ze strachu. Ostatni raz gdy go widziałam, jego oczy mówiły coś  w stylu 'zabiję cię zaraz', dlatego też byłam niezmiernie uradowana tym, że sobie poszedł Bóg wie gdzie i dał mi spokój. Chwała Ci Boże za uratowanie mojego życia..

- Z Isabelle - odpowiedział blondyn - Tego też mi zakażesz? - burknął oschle.

Nie wiem dlaczego, ale taki buntowniczy Justin jest bardzo pociągający i  w sumie to powinno mnie bardziej zainteresować 'co się do cholery tutaj dzieje' a nie 'jakie tajemnice skrywa w sobie Justin'. 

- Jak będę musiał to owszem - fukną ozięble Jonathan - Teraz moja kolej. Wyjdź.

Czekaj. Stop. Jak to jego kolei?

Po chwili usłyszałam dźwięk wstawania z fotela.

- Jeb się - syknął blondyn po czym usłyszałam trzask drzwi.

Justin? Jesteś? Dlaczego do cholery nie mogę się ruszyć!? Justin! Nie zostawiaj mnie z nim! Nie!

- Długo jeszcze będziesz udawać, że śpisz? - usłyszałam momentalnie oschłe pytanie, które wydobyło się z ust Jona.

Znowu przełknęłam ślinę. Czy jest to teraz jedyna rzecz jaką jestem w stanie zrobić? Serio?

- Dobra - oznajmił nagle - Zmuszę cię do mówienia Isabelle.

Zabrzmiało jak groźba..

Z resztą, przecież chcę mówić.. i Chce Justina.. 

Ty- masz wyjść.

Belle (wolno pisane)Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz