Rozdział jedenasty

9.9K 918 49
                                    

  Ważna notka pod rozdziałem, proszę przeczytajcie, bo jest o dalszych losach mojego opowiadania i nie tylko tego. Kocham Was mocno, Wasza Kejti xx

  ***

  Obudziłam się rano, zeszłam na śniadanie, po śniadaniu do łazienek. Podeszłam do lustra i spojrzałam sobie głęboko w oczy.

  Szary nudny dzień, co? Zwykła rzeczywistość. Niby jest Krzysiek, a niby go nie ma. Jesteśmy same, mimo tylu ludzi wokół, wciąż nie czujemy się dobrze w ich towarzystwie. Czym taka osoba jak ja zasłużyła sobie na takiego kogoś jak Krzysiek? Okej oboje jesteśmy w psychiatryku ale to nie znaczy, że musimy być nieszczęśliwi. Chociaż ja chyba jestem takim małym chodzącym nieszczęściem, bo nawet nie umiem powiedzieć czy mi na nim zależy...

  Wychodząc z toalet zobaczyłam Azora. Zdziwił mnie jego widok, ponieważ od kiedy zaczęłam dobrze dogadywać się z Krzyśkiem, on uciekł w pogoń za swoim kotem.

  - Czego chcesz? - zapytałam chamsko.

  Chłopak chyba zmieszał się lekko, bo odsunął się dwa kroki w tył.

  - Ja chciałem cie ostrzec. Krzysiek nie jest tym za kogo się podaje, Klara o tym wiedziała i myślę, ze ty też powinnaś skoro masz ochotę się z nim zadawać. Jesteś w niebezpieczeństwie.

  Zdębiałam. 

  - Co masz na myśli? - zapytałam zdziwiona.

  - Oni cie znajdą, zrobią to z jego pomocą. Najlepiej będzie jeśli uciekniesz, bądź powiesz mu, że nie jesteś dobra do związków międzyludzkich i odsuniesz się od niego jak najdalej potrafisz. Wiem, że masz Dziennik, w którym jest wszystko opisane, więc daruj sobie wrzesień, w którym tak naprawdę nic się nie działo. Piekło zaczyna się pod koniec listopada, gdy Klara go poznaje, a w święta bożonarodzeniowe jest już tylko gorzej. Poczytaj sobie tamte momenty, bo tych z wcześniejszych miesięcy, nie warto.

  Powiedział to tak po prostu, niby od niechcenia, ale przeraziło mnie to. Odszedł, po prostu odszedł, zostawiając mnie samą z moimi myślami. Postanowiłam jednak nie uciekać z lekcji, żeby nie mieć później kłopotów. Przeczekałam wszystkie lekcje, siedziałam jak na szpilkach, a wzrok Krzyśka na sobie czułam aż nazbyt dobrze. Bałam się do niego odezwać, bo po co Azor miałby kłamać? Nie widziałam w tym powodów, ale postanowiłam to sprawdzić.

  Gdy zadzwonił dzwonek kończący ostatnią lekcję na dzisiejszy dzień, wybiegłam z klasy i popędziłam w stronę mojego pokoju, nie chciałam z nikim rozmawiać, chciałam tylko przeczytać to co polecił mi Azor i dowiedzieć się w końcu wszystkiego. 

  Sięgnęłam pod łóżko do dobrze znanego mi pudełka i wyciągnęłam Dziennik. Przejrzałam ostatnią stronę, na której skończyłam. Oznaczyłam ją zaginając prawy górny róg strony, postanowiłam go jednak nie odginać, na wszelki wypadek, gdybym chciała wrócić. 

  Przewróciłam kartki do listopada tak jak polecił mi to Azor. Spojrzałam na daty. Były niesystematyczne, nie pisała już codziennie. Niektóre były długie, a niektóre zawierały jedno krótkie słowo bądź zdanie, jednak przeważały te krótkie.

  Zaczęłam czytać od "końca listopada", którego uznałam za dwudziestego trzeciego. Nie wiem dlaczego, może to była intuicja, a może znak, a może czysty przypadek.

23 listopada

Trochę śmieszne jest to, że wcześniej napisałam "listopada", a deszcz ciągle pada i pada. Zabawne.

24 listopada

Poznałam chłopaka, ma na imię Krzysiek, jest cudowny, w końcu jest dobrze.

Niedoszły Samobójca ✅Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz