Rozdział dziesiąty

5.7K 590 57
                                    

19k wyswietlen ❤❤❤

***

Kluska została na obiedzie. Mama ją bardzo polubiła, tata też by ją pewnie polubił, gdyby nie był w pracy. Zwykle jedliśmy około czternastej, a on wracał z cztery godziny później. Było mi przykro, że musiała wracać do pracy. Gdy wychodziła, zdążyła jeszcze chwilkę ze mną porozmawiać.

- Pomóż mu, słoneczko. On chce, żebyś była szczęśliwa, tak samo jak ja, ale nie będziesz szczęśliwa... Nie bez niego. Obie o tym wiemy.

Uśmiechnęłam się smutno.

- Bardzo dużo o mnie wiesz...

Wyszczerzyła zęby.

- Wiem kochanie. I wiem też, że go uratujesz, a także, że powinnaś się częściej uśmiechać. Masz piękny uśmiech, zapewne po tacie... - Zasłoniła sobie usta dłońmi.

- Skąd wiesz jaki uśmiech ma mój tata? - zapytałam niepewnie.

Zaśmiała się nerwowo.

- Zgaduję, słońce! - Uśmiechnęła się szeroko, aż za szeroko jak na nią... - Muszę już iść, szkrabie, ale wkrótce się spotkamy, obiecuję. Popytam jeszcze moich koleżanek, chociaż pewnie już mają dosyć moich pytań o tego chłopaka. Masz tutaj mój numer, wyślij mi esemesa, zapiszę sobie twój numer i będę dzwonić jak się czegoś dowiem.

Podała mi karteczkę, którą wyciągnęła z kieszeni brunatnego płaszcza. Schowałam ją od razu do tylnej kieszeni czarnych spodni, żeby od razu jej nie zgubić. Na podjazd podjechał samochód taty. Ucieszyłam się, że był dzisiaj wcześniej, mógł poznać Kluskę. Kobieta odwróciła się przez ramię i widząc mężczyznę wychodzącego z samochodu, szybko wycofała się. Gdy szła już chodnikiem, odwróciła się jeszcze na chwilę i zawołała:

- Uważaj na siebie.

Pomachałam jej na pożegnanie. Tata spojrzał w jej stronę, a ona przyspieszyła kroku, by po chwili zniknąć za zakrętem. Ucałował mnie w czoło na powitanie i poczochrał moje włosy. Zaśmiałam się na ten gest, tak witaliśmy się, gdy byłam w podstawówce. Cieszyłam się z powrotu do domu. Jednakże myślami byłam tam, w psychiatryku przy Krzyśku... Nie mogło do mnie dojść to, że mógł już nie żyć... Ta myśl za bardzo bolała.

- Kim była ta kobieta? - zapytał tata mijając mnie w progu i zdejmując buty.

Wzruszyłam ramionami.

- Pielęgniarka na oddziale szpitalnym z psychiatryka, zaprzyjaźniłyśmy się trochę. Przyszła, żeby mnie zmotywować do jak najbardziej szybkiego działania w sprawie Krzyśka jak to możliwe. A co?

Teraz tata wzruszył ramionami.

- Nic, tak pytam. Po prostu bardzo mi kogoś przypominała.

Zmarszczyłam brwi. Nie wiedziałam co miały oznaczać jego słowa i dziwne zachowanie Kluski. Jakby za wszelką cenę chciała uniknąć spotkania z tatą, wcześniej zapytała mnie czy mężczyzna będzie na obiedzie i rozpogodziła się, gdy powiedziałam, że niestety ale pracuje.

Tata wyminął mnie i poszedł do kuchni, przywitać się z mamą i zjeść posiłek.

Zamknęłam drzwi. Puściłam w niepamięć tą sytuację.

Były priorytety.

***

Co myślicie o dziwnym zachowaniu Kluski i taty Emilki? ;>

Wasza Kejti xx

Niedoszły Samobójca ✅Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz